[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mój kuzyn Terrence uważał ich za wampiry.Pokazał mi komiks, taką książkę zobrazkami, lecz gdy spytałam tatę i mu ją pokazałam, zaprzeczył.Powiedział, że wampiry tobohaterowie zmyślonych opowieści, przystojni mężczyzni w garniturach i kapeluszach, ludziemający dobre maniery. Ci byli realni, Ido.Tej historii nikt nie wymyślił.Dzisiaj istniejewiele słów na ich określenie: skoczki, smoluchy, pijaki i wirole, lecz wtedy nazywaliśmy ichskoczkami, bo skakali na każdego, kogo zobaczyli Tata powiedział, że niezależnie od tego,jak się ich nazwie, to wredne sukinsyny. Lepiej słuchaj wojskowych i nie wychodz z domu,Ido Byłam zaszokowana, gdy to powiedział, bo mój tatuś był diakonem AfrykańskiegoMetodystycznego Kościoła Episkopalnego i nigdy nie przeklinał.Najgorsze były noce,szczególnie zimą.Nie mieliśmy wtedy takiego oświetlenia jak dziś.%7ływność racjonowałowojsko i nie było ogrzewania, chyba że znalazło się coś, co można spalić.Kiedy zachodziłosłońce, miało się wrażenie, że na wszystko opada zasłona lęku.Nie wiedzieliśmy, czy skoczkiprzyjdą tej nocy.Tata zabił sklejką wszystkie okna i trzymał broń w pogotowiu.Miał ją przysobie całą noc.Siedział w kuchni przy stole, na którym paliła się świeczka.Słuchał radia i pił.Był oficerem łącznikowym w marynarce i znał się na takich rzeczach.Którejś nocy weszłamdo kuchni i zobaczyłam, że płacze.Siedział z twarzą ukrytą w dłoniach, trząsł się i płakał.Azy spływały mu po policzkach.Nie wiem, co mnie obudziło, może jego plącz.Mój tata byłsilnym mężczyzną.Było mi wstyd, że widzę go w takim stanie. Dlaczego plączesz? -spytałam.- Czy coś cię przestraszyło, tatusiu?.Pokręcił głową i odpowiedział: Bóg już nasnie kocha, Ido.Może zrobiliśmy coś złego.Bo on na pewno nie.Pewnie nas zostawił.Wtedyprzyszła mama i powiedziała: Ucisz się, Monroe, jesteś pijany , i odesłała mnie do łóżka.Botak się nazywał mój tata, Monroe Jaxon III.Mamusia miała na imię Anita.Wtedy tego niewiedziałam, lecz teraz myślę, że tamtej nocy mógł się dowiedzieć o pociągach, ale mogło tobyć coś innego.Nie wiadomo, dlaczego dobry Bóg tak długo oszczędzał Filadelfię.Teraz prawie tegonie pamiętam, czasami tylko powracają dawne uczucia.Przypominam sobie drobne zdarzenia,jak wieczorne wyjście z tatą, żeby kupić sorbet na rogu, i przyjaciół ze szkoły, z podstawówkiimienia Josepha Pennella, i małą dziewczynkę, Sharise, która mieszkała przecznicę od nas.Mogłyśmy spacerować całymi godzinami.Szukałam jej w pociągu, lecz nie znalazłam.Zapamiętałam swój adres: 2121 West Laveer.W pobliżu naszego domu był college isklepy, i ruchliwa ulica.Dzień w dzień przechodzili tamtędy różni ludzie.Pamiętam, żektóregoś dnia tata zabrał mnie do centrum.Pojechaliśmy autobusem przed świętami BożegoNarodzenia, żebym mogła zobaczyć wystawy.Miałam wtedy nie więcej niż pięć lat.Autobusprzejechał obok szpitala, w którym pracował mój tata - robił zdjęcia rentgenowskie.Takiezdjęcia ludzkich kości.Wziął tę robotę zaraz po wyjściu z wojska i poznaniu mojej mamy.Zawsze powtarzał, że to idealna praca dla kogoś takiego jak on, dla człowieka, który lubiwnikać do wnętrza rzeczy.Marzył o tym, żeby zostać lekarzem, ale robienie zdjęćrentgenowskich było drugą rzeczą, której pragnął.W mieście pokazał mi witryny sklepoweudekorowane na święta, z lampkami, choinkami, ruchomymi figurkami, elfami, reniferami iinnymi stworzeniami.Nigdy nie byłam taka szczęśliwa.Staliśmy na mrozie, oglądając pięknerzeczy.My dwoje razem.Tata powiedział, że wybierzemy prezent dla mamy.Położył wielkądłoń na mojej głowie, jak to często robił. Kupimy szalik albo rękawiczki.Na ulicach byłomnóstwo ludzi.W każdym wieku, przeróżnych.Nawet teraz lubię o tym myśleć, abypowrócić wspomnieniami do tamtego dnia.Dziś nikt już nie pamięta o Bożym Narodzeniu,teraz przypomina to Pierwszą Noc.Nie pamiętam, czy kupiliśmy szalik, czy rękawiczki, alepewnie coś wybraliśmy.Wszystko przeminęło.Znikły gwiazdy.Czasami myślę, że najbardziej brakuje migwiazd.Z okna sypialni widziałam światełka ponad dachami, zawieszone tak, jakby sam Bógprzystroił niebo na Boże Narodzenie.Mamusia powiedziała mi nazwy niektórych i wyjaśniła,jak można w nich dostrzec różne obrazy: łyżki, ludzi i zwierzęta.Myślałam wtedy, że możnaspojrzeć w gwiazdy i dojrzeć wśród nich Boga.%7łe oglądanie gwiazd to jak patrzenie w Jegooblicze.Musiały zapaść ciemności, aby zobaczyć Go wyraznie.Może o nas zapomniał, amoże nie.Może to my zapomnieliśmy i nie mogliśmy dłużej oglądać gwiazd.Prawdęmówiąc, jedną z rzeczy, które chciałabym zobaczyć przed śmiercią, są gwiazdy.Wydaje mi się, że były także inne pociągi.Słyszeliśmy opociągach z całego kraju,wysyłanych przez inne miasta, zanim opanowały je skoczki.A może ludzie tylko tak gadają,kiedy są przerażeni, może chwytają się każdej najmniejszej nadziei.Nie wiem, ilu ludzidotarło do celu.Niektórych wysłano do Kalifornii, innych do miejsc, których nazwy niepamiętam.Tylko o jednym usłyszeliśmy jeszcze raz, na samym początku.Przed Przybyszamii Jednym Prawem, kiedy nie zakazano jeszcze słuchania radia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]