[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Umilkł na chwilę i popatrzył na piramidkę leżącąna otwartej dłoni.- Tak się składa, że powiedziałem już kilku osobom w mieście, że moja dawnakoleżanka, Becky Powell, przyjechała, żeby tu zamieszkać.Nawet gdyby ktoś pomyślał, że jesteśpodobna do tej Rebeki Matlock, którą widział w telewizji, to ciebie z nią nie skojarzy.Ja jużzaręczyłem za ciebie i tylko to będzie się liczyć.Aokulary bardzo zmieniają twój wygląd.Zwykle nie nosisz okularów, prawda?I nie masz piwnych oczu.- Masz rację.Noszę brązowe szkła kontaktowe.A okulary to tylko dekoracja, są w nich zwykłeszkiełka.Przyciemniłam też włosy i brwi.Skinął głową, a po chwili uśmiechnął się szeroko.- Tak, pamiętam cię jako blondynkę.Wszyscy faceci chcieli się z tobą umawiać, ale ty nie byłaśzainteresowana.- Byłam dopiero na pierwszym roku.Nie wiedziałam, czego chcę, szczególnie jeśli chodzi ofacetów.- Przypominam sobie, że robiono zakłady w akademiku, kto cię pierwszy dopadnie.- Nic o tym nie wiedziałam.- Pokręciła głową.Miała ochotę się roześmiać.- Faceci potrafią byćstrasznie jednokierunkowi, prawda?- Tak.Ja też taki byłem, tylko to mi w niczym nie pomogło, przynajmniej nie wtedy.Marzyłem,żebyś się umówiła właśnie ze mną, ale byłem zbyt nieśmiały, żeby ci to zaproponować.A teraz,Becky, wspólnie przebrniemy przez to wszystko.Nie jesteś już sama.Nie mogła uwierzyć, że on to dla niej zrobi.Zarzuciła mu ręce na szyję i mocno się przytuliła.- Dziękuję ci, Tyler.Bardzo ci dziękuję.Poczuła jego ręce na plecach.Od dawna nie czuła się tak bezpieczna.Nie, tu nie chodziło obezpieczeństwo, tylko o to, że nie była już sama.- Byłoby dobrze, gdybyśmy zaczęli pokazywać się razem w mieście - powiedział, kiedy wreszcieodsunęła się od niego.-To by uśpiło wszelkie podejrzenia.Jestem tutejszy, więc kiedy będą cięwidzieć razem ze mną, szybko wtopisz się w tło.Będę też zawsze nazywał cię Becky.Wydaje mi się,że media używały tylko imienia Rebecca.- O ile wiem, to tak.Tyler wsunął drewnianą piramidkę do kieszeni dżinsów i jeszcze raz uścisnął Becky.- %7łałuję, że nie powiedziałaś mi wszystkiego od razu, ale rozumiem cię - powiedział z ustamiprzy jej uchu.- Uważam, że to się szybko skończy.Trzy dni sensacyjnych wiadomości i powszystkim.Odsunęła się od niego, modląc się w duchu, żeby miał rację.Ale czy to możliwe? Szaleniec,który usiłował zabić gubernatora stanu Nowy Jork, nadal był na wolności.Policja nie mogła tak poprostu o tym zapomnieć.Problem polegał na tym, że ona nie miała już nic więcej do powiedzenia.Amoże powinna zadzwonić do detektywa Moralesa i powiedzieć mu, że już nic więcej nie wie, żepodzieliła się z nimi wszystkimi swoimi wiadomościami? Natychmiast po wyjściu Tylera weszła dosalonu i pospiesznie podniosła słuchawkę telefonu w obawie, że może się rozmyślić.Musi zrobićcoś, żeby Morales jej uwierzył.Nie wiedziała, jak sprawna jest ich technika lokalizowaniarozmówcy, musiała więc przeprowadzić tę rozmowę bardzo szybko, zanim dowiedzą się, skąddzwoni.Natychmiast połączono ją z Moralesem, co już było cudem samym w sobie.- Detektywie Morales, tu Rebecca Matlock.Chcę, żeby mnie pan wysłuchał.Znalazłambezpieczną kryjówkę.Nikł mnie nie znajdzie, nie ma też powodu, żeby ktoś miał mnie szukać.Niechowam się przed panem, chowam się przed prześladowcą, który mnie terroryzował, a potempostrzelił gubernatora.Teraz mi pan wierzy, prawda? Przecież to nie ja do niego strzelałam.- Chwileczkę, panno Matlock, dlaczego nie mogłaby pani tu przyjść i z nami porozmawiać? Niewiemy nic pewnego, ale potrzebujemy pani tutaj.Mamy pewien trop i pani mogłaby nam pomóc.Zacisnęła zęby i zaczęła mówić bardzo powoli.- Nie mogę wam powiedzieć nic więcej, niż już powiedziałam.Mówiłam prawdę.Nie rozumiem,dlaczego nikt z was mi nie uwierzył, ale to wszystko jest prawdą.Nie mogę wam pomóc z żadnym takzwanym tropem.To zresztą kłamstwo, po to tylko, żeby mnie ściągnąć z powrotem.Dlaczego'.'Zamilkła na chwilę, czas upływał, a on nie odpowiadał.Proszę posłuchać, pan mi nadal nie wierzy,chyba się nie mylę? Czy pan uważa, że ja postrzeliłam gubernatora?- Nie, nie pani.panno Matlock, Rebecco.porozmawiajmy o tym.Możemy usiąść i spokojnie torozpracować.Jeśli nil chce pani wrócić do Nowego Jorku, ja mogę przyjechać lam, gdzie paniobecnie jest, żeby porozmawiać.- To nie jest dobry pomysł.Nie chcę, żebyście mogli mnie zlokalizować, więc powtórzę tylko:szaleniec, który postrzelił gubernatora, jest na wolności, a ja powiedziałam wam wszystko, co wiem.Wszystko.Nigdy nie skłamałam.Nigdy.Do widzenia - Panno Matlock, proszę zaczekać.Odłożyła słuchawkę, serce jej waliło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]