[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest to także siedziba Konstruktu oraz domostwowszystkich jego wyznawców i sług.Gdybyś mógł obejrzeć to miejsce od zewnątrz, stojąc tamz tyłu, wyglądałoby jak wielka góra na zawieszonej w powietrzu wysepce, mającej budynki ichodniki również po spodniej stronie.och, ale kiedy wrócimy, będziemy mieć mnóstwoczasu na zwiedzanie.- Kiedy wrócimy?- Z twojej misji mającej na celu podjęcie dialogu z Bożygłowem, tato!- Ale ja nie.no cóż, wciąż jeszcze rozmyślam nad szczegółami.- Och, ale Konstrukt wyjaśnił mi to wszystko i sprawa jest bardzo prosta.Jeśli ty się niezgodzisz, Konstrukt będzie musiał wysłać zamiast ciebie jedną ze swoich istotsemiorganicznych, którą Bożygłów może całkowicie zignorować.Proszę, tato, powiedz, żewyruszysz na tę misję.Proszę.Wiedział, kiedy ustąpić, zwłaszcza wobec podejrzenia, że osobą, która zostaniepoproszona o wyruszenie zamiast niego, może być Rosa.Ten cały Konstrukt wie, jak zmusićkogoś do czegoś, nie wywierając jawnego nacisku.- W porządku - powiedział.- Wyruszę.Uszczęśliwiona, mocno ścisnęła jego ramię.- To będzie ekscytujące, tato; ekscytująca przygoda!JuliaNa pokładzie Deukaliona, szalupy Heraklesa, aktualnie lecącej do Wolnego PortuBaramu, Julia Bryce wstała od stacji danych, podziękowała operatorowi systemów - którypełnił na małym statku również funkcję oficera komunikacji - i opuściła maleńkie stanowiskokonsol, kierując się w stronę dziobu.Przejście było wąskie i dwukrotnie musiała przepychaćsię obok członków załogi zmierzających w przeciwną stronę - nieprzyjemne doświadczenie,ale zaczynała się do niego przyzwyczajać, w każdym razie na tyle, żeby nie wzdrygać się wwidoczny sposób.W ich ciasnej kabinie Irena, Thorold i Arkady grali w szachy naprzemienne na dwóchszachownicach, a Konstantin wylegiwał się na jednej ze środkowych koi, obserwując grę zgóry i robiąc notatki.Oczy zwróciły się ku niej i odwzajemniła wszystkie spojrzenia.- Znalezliście jakieś? - spytała.Arkady, nadal studiujący rozmieszczenie figur na szachownicach, uniósł kciuk.- Aatwy do wypatrzenia w kinkiecie.- Do kciuka dołączył drugi palec.- Mniejoczywisty w zegarze ściennym.Oba.- Arkady pstryknął palcami.Irena uniosła wzrok.Była wysoką, smukłą blondynką, która zawsze pierwsza zadawałapytania.- Co odkryłaś?- To samo, co poprzednio - odrzekła Julia, siadając przy stoliku.O grze zapomniano,cała uwaga skupiła się na niej.- Aącze hipernetowe szalupy potwierdza to, copodejrzewaliśmy: nikt prócz nas nie wie, jak się wytwarza ciemną antymaterię.- Czy naprawdę możemy być tego pewni? Nie ma możliwości, by hipernety zawierałycałą sumę dostępnej wiedzy.- To był Thorold, niedowiarek, sceptyk i niezbędny czynnikirytujący, jak również znakomity fizyk cząsteczkowy.- Nie ma żadnych trafnych teorii ani danych eksperymentalnych, ani też artykułów zodwołaniami do takowych - odparła.- Nie ma też ani jednej wzmianki o tym, by ktoś gdzieśwykrywał promieniowanie T-triadyczne.- Chyba że jakiś naukowiec megaloman ma ukryte laboratorium ciemnej materii gdzieśw innej strefie głębinowej - powiedział Thorold.- Pytanie brzmi: co mamy powiedzieć, kiedy będzie nas przesłuchiwać wywiadZiemiosfery? - kontynuowała Julia.- Sundstrom desperacko starał się nas uchronić przedwpadnięciem w ręce Hegemonii i patrzcie, gdzie ostatecznie wylądowaliśmy.- Jeśli powiemy Ziemiosferze, Hegemonia będzie o tym wiedzieć w ciągu kilku godzin -powiedział Konstantin, nadal rozwalony na koi.- Ich SI komunikują się ze sobą.- Tu, na pokładzie, jest kilku ludzi z implantowanymi SI - dodała Irena.- Budzą mójniepokój.- Wywiad Ziemiosfery będzie żądał wyjaśnienia - zauważył Arkady.- Powinniśmy impodrzucić jakieś alternatywne teorie; ostatecznie przez te wszystkie lata braliśmy udział wBóg wie ilu lunatycznych wojskowych projektach badawczych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]