[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Najdroższy kochany Kicie" zamknięty w Ministerstwie Skarbu"czytał list po raz dwudziesty.Przyszedł przed dwoma dniami, zaadresowanypismem Marcusa.Nie mogę odejść bez postawienia kropki nad i".To znaczy, nie mogęsię pożegnać bez nadania pewnego kształtu temu, co między nami zaszło.Jeśli wolisz, pragnę to ująć w pewne ramy, żeby móc się temu przyjrzeć awtedy będę to miała za sobą.Tak więc, drogi Kicie.Obydwoje rozumiemy, że pewien etap sięzakończył.Podjęliśmy ryzyko, którego nie powinniśmy byli podejmować.Przykro mi, naprawdę ogromnie mi przykro, że zakończyło się to takąkatastrofą, i przykro mi, że Matty musiała się dowiedzieć.Ale, i jest towielkie, wielkie ale, moja miłość w tym punkcie wcale się nie kończy.Onawręcz rozkwita, jak ogród Matty.Rozwija się przeze mnie.Oddycham nią.Zpię z nią.Daje mi szczęście, które kiedyś wydawało mi się niemożliwe doosiągnięcia, a także powoduje ból, tak intensywny, że trudno mi go opisać.Ale nie oddałabym nawet kropli z tego uczucia.Nie jestemmęczennicą, więc żałuję, że wszystko ułożyło się tak, jak się ułożyło.Jednakpomimo cierpienia nie cofnęłabym niczego, mimo że nigdy nie będę cięmiała, mimo że wiem, iż zraniłam ludzi, nawet Matty.Ponieważ pokochaniecię, Kit, uratowało mnie przed głupotą i pustką.Szczerze w to wierzę.Naprawdę.Kiedy byłam przy tobie, Kit, kiedy uczyłam się ciebie kochać, nigdynie miałam pewności, gdzie kończę się ja, a gdzie ty się zaczynasz.To nie475RLTjest mało.Teraz, kiedy mam czas, żeby się nad tym zastanowić, wiem, żetakie uczucie jest bardzo cenne.Posłuchaj, Kit.Wyjeżdżam do Francji, bo chcę rozpocząć wszystko odnowa.Nie wiem, jak długo tam zostanę, i nie powiem ci, dokąd jadę.Wiesz,że kocham Francję.Będę tam absolutnie bezpieczna i szczęśliwa.Twoja na zawsze, DaisyKit złożył list i schował go do teczki zatytułowanej Płoty".Potempodpalił papierosa i zaciągnął się.Na górze, w pokoju Matty, Robin odwrócił się, żeby chora mogłaspokojnie nałożyć szlafrok. Postęp poinformował z radością. Jadła pani lunch? I to sporo. Dobrze, pani Dysart.Jestem z pani dumny.Popatrzyła mu prosto woczy, co czyniła bardzo rzadko. Jeśli zdołam przetrwać ten kryzys, dam sobie chyba radę z każdąinną przeciwnością losu. Tak, sądzę, że tak. Robin nie obrażał Matty, udając, że nie słyszałplotek. Czy wróciły pani wszystkie wspomnienia? zapytał ostrożnie. Nie. Cóż, trudno.To nie jest aż tak ważne.Trzeba czasu. Coś mnie jednak dziwi. zaczęła Matty z wahaniem. Może pan touznać za moją głupotę, ale mam wrażenie, że ta choroba w jakiś dziwnysposób mnie oczyściła.Robin nie rozumiał, co miała na myśli, ale zapisał tę uwagę w pamięci.Na korytarzu natknął się na Kita.476RLT Pańska żona powraca do zdrowia poinformował. Nie sądzę,żebyśmy kiedykolwiek się dowiedzieli, co się wydarzyło w noc wypadku, ibyć może tak jest lepiej.Czasami ludzie wolą nie pamiętać przykrychzdarzeń, jeśli przynoszą cierpienie.Tak właśnie sobie z nimi radzą.Wiedziałpan o tym? Tak? rzucił Kit. Tak, wypierają złe wspomnienia.Tak czy inaczej, pani Dysartwydaje się bardzo spokojna.Obaj mężczyzni zmierzyli się wzrokiem.W oczach Robina tkwiłopytanie oraz, przynajmniej zdaniem Kita, wyraz dezaprobaty, ale Kit nie byłgotowy do udzielania jakichkolwiek wyjaśnień. Rozumiem odparł krótko. W tych okolicznościach nie będzie pan już potrzebował moich usług oświadczył Robin. Jestem pewien, że pani Dysart może korzystać zlekarzy zajmujących się sir Rupertem. Porozmawiam z nią.Myślę, że to do niej należy wybór. Oczywiście.Rozstali się nie do końca w zgodzie, choć w ostatnich tygodniachprawie się zaprzyjaznili.Matty szyła, kiedy Kit do niej dołączył.Miała świeżo wyszczotkowanewłosy, które spięła grzebykami.Skropiła się nawet swoimi różanymiperfumami.Z pokoju zniknęły filiżanki po kawie, a w kominku płonąłświeży ogień.Pogoda w prawdziwie angielskim stylu nagle uległa zmianie iteraz za oknami panowała szaruga.Trudno było uwierzyć, że zaledwie przedsześcioma tygodniami cały kraj cierpiał od upałów.477RLTMatty trzymała w dłoniach płótno, na którym wyszywała obrazekprzedstawiający owoc i kwiaty. Widzisz, na malwie umieściłam biedronkę.Kit uśmiechnął się na tę poetycką metaforę. Powinnaś teraz wyhaftować cały ogród.Odłożyła robótkę. Kit zaczęła lekkim tonem, którym ostatnio zawsze się posługiwaław rozmowach z mężem. Już wiem, dlaczego nie chciałeś, żebym dotykałatamtej części ogrodu.Może czas, żebyś sam mi o tym opowiedział.Zwinęła płótno. W końcu poznałam prawdę, tak jak poznałam prawdę otobie i Daisy.Kit usiadł naprzeciwko i zaczął się bawić frędzlami szala prze-wieszonego przez oparcie fotela.Matty naciskała. Jesteś mi to winien, Kit.W gruncie rzeczy domagam się, żebyś mi owszystkim opowiedział.Zdumiewała go ta nowa Matty. Tak, jestem ci to winien zgodził się. Ale to długa i trudnahistoria.Wahał się, ale Matty była na to przygotowana
[ Pobierz całość w formacie PDF ]