[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ci z OKW nie będą ju\musieli spekulować na temat potencjału militarnego Rosjan.Teraz poznają go na wylot.- Boję się, \e graf von Schulenberg jest zajęty - powiedziała tłustoszyja Frau, osobistycerber ambasadora.Werner zawsze okazywał mu wiele serdeczności, choć była to serdecz-ność przyprawiona odrobiną protekcjonalności, jednak w stosunku do tych, których dobrzeznał, potrafił być oschły, a nawet nieuprzejmy.Ale có\, robił to bardzo umiejętnie, w takisposób, \e nie mo\na było zło\yć na niego oficjalnej skargi.Bo czy\ mo\na oskar\yć kogoś oto, \e mówi nieodpowiednim tonem głosu, \e przewraca oczami, \e ma pogardliwą minę?Ten, kto by to zrobił, wyszedłby na głupka.Ale von Schussler takie rzeczy zauwa\ał.Zauwa-\ał wiele rzeczy.To właśnie dzięki darowi wnikliwej obserwacji i wnioskowania zdobył tebezcenne, te najcenniejsze dokumenty, jakie Rzesza kiedykolwiek zdobyła.- Och, doprawdy? - wymruczał pewny siebie. Zajęty": zawsze tak mówiła.Czy zna-czyło to, \e von Schulenberg jest na jakimś zebraniu? śe rozkoszuje się w samotności kieli-szeczkiem sznapsa? Zajęty": po co wygadywać takie bzdury? Nie wiedzieć czemu ta tłustababa uwa\ała, \e ma prawo traktować go szorstko, a nawet niegrzecznie.Ale ju\ niedługoto się zmieni.Pstryk-pstryk: cerber włączył uśmiech i od razu go wyłączył.- Tak, jest zajęty.Bardzo mi przykro.Powiem mu, \e pan był.- Zajęty, nie zajęty, na pewno mnie przyjmie - odparował von Schussler.Zapukał dodrzwi gabinetu i nie czekając na odpowiedz, nacisnął mosię\ną klamkę.Gabinet ambasadorabył wielki i okazały, wyło\ony dębową boazerią i wyciszony wschodnimi dywanami na pod-łodze.Wkrótce i von Schussler będzie w takim zasiadał.Do tej pory uwa\ał, \e to arogancja,a nawet bezczelność, ale teraz dostojny, dystyngowany wystrój będzie jak najbardziej namiejscu.Hrabia Werner von Schulenberg siedział przy biurku, pochylony nad stertą formularzy.Miał zapuchnięte oczy i wyraznie się nudził.Na rogu biurka stał kieliszek brandy.Ambasadorspojrzał na niego i zmru\ył oczy.- Rudi, co ty tu robisz? - spytał, więcej ni\ niezadowolony.- Mam coś dla pana - odrzekł von Schussler, wykrzywiając twarz w uśmiechu.- Coś, cona pewno pana zainteresuje.Mało tego: coś, co na pewno zainteresuje samego Fuhrera.159Część 3160Moskwa, sierpień 1991Ambasador Stephen Metcalfe podszedł do dowódcy grupy Alfa, która zatrzymała ichlimuzynę.Ulica była ciemna.Złowieszczo górowały nad nimi stare budynki starej części mia-sta.- Pan tu dowodzi? - spytał po angielsku.Oficer wyrzucił z siebie potok słów, oficjalnych formułek, zakazów i nakazów.Metcal-fe przeszedł na rosyjski.Nawet teraz, pół wieku pózniej, wcią\ pamiętał słowa Alfreda Cor-corana: Ilekroć musisz stawić czoło przedstawicielowi władzy, zawsze udawaj, \e jego wła-dza jest niczym w porównaniu z twoją".- Co wy, do diabła, robicie? - warknął.- Powinniście znać nasz numer rejestracyjny, na-sze nazwiska.Niech was szlag! Wzywa nas sam przewodniczący KGB Władimir Kriuczkow!Mieli powiadomić wszystkie blokady!Srogi oficer wyraznie się zmieszał.Wyniosłość i pewność siebie Amerykanina zastra-szyła nawet jego, świetnie wyszkolonego zabójcę.- I gdzie są motocykliści? - kontynuował Metcalfe.- Dlaczego nie przysłaliście nam eskor-ty?- Jakiej eskorty? - odparował tamten.- Nikt mnie o niczym nie uprzedził!Metcalfe wiedział, \e po wprowadzeniu stanu wyjątkowego w Moskwie padła niemalcała łączność, \e Alfa w \aden sposób nie mo\e skontaktować się z KGB, przynajmniej nienatychmiast.Poza tym jego słowa były zbyt zuchwałe, \eby nie dać im wiary.Chwilę pózniej wrócił do limuzyny i \ołnierze przepuścili ich przez blokadę.- Widzę, \e nie wyszedłeś z wprawy - powiedział generał. Minęło ponad pięćdziesiątlat.Pół wieku.- Poklepał go po kieszeni.Ambasador miał w niej du\y, masywny pistolet.-Jesteś gotowy?- Nie wiem - odrzekł szczerze Metcalfe.- Mamy takie powiedzenie - rzekł generał głosem chrzęszczącym jak stara, spękanaskóra.- Los \ąda ofiar
[ Pobierz całość w formacie PDF ]