[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeszcze pół roku temu świątobliwy pan spełniał wszystkie czynności przywiązane dojego stanowiska, na którym opierało się bezpieczeństwo i pomyślność całego wióialnegoświata.Rankiem, ledwo kur zapiał, kapłani buóili władcę hymnem na cześć wschoóącegosłońca.Faraon podnosił się z łoża i w złocistej wannie brał kąpiel z wody różanej.Po czymboskie ciało jego było natarte bezcennymi wonnościami, wśród szmeru modłów mającychwłasność odpęóania złych duchów.Tak oczyszczony i okaóony przez proroków szedł pan do kapliczki.Odrywał glinia-ną pieczęć ode drzwi i wchoóił sam jeden do sanktuarium, góie na łożu ze słoniowejkości spoczywał cudowny posąg bożka Ozyrysa.Bożek miał ten naówyczajny dar, że nakażdą noc odpadały mu ręce, nogi i głowa odcięte niegdyś przez złego boga Seta; lecz pomodlitwie faraona wszystkie członki zrastały się na powrót, bez żadnej przyczyny.Gdy jego świątobliwość przekonał się, że Ozyrys znowu jest cały, wydobywał posągz łoża, kąpał go, ubierał w drogocenne szaty i posaóiwszy na malachitowym tronie,okaóał go wonnościami.Ceremonia to nader ważna: gdyby bowiem którego porankuboskie członki Ozyrysa nie zrosły się, byłby to znak, że Egiptowi, jeżeli nie całemu światu,grozi wielkie nieszczęście.Po wskrzeszeniu i ubraniu bóstwa jego świątobliwość zostawiał otwarte drzwi kaplicy,aby przez nie na kraj spływały błogosławieństwa.Zarazem wyznaczał kapłanów, którzyprzez cały óień mieli pilnować sanktuarium nie tyle przed złą wolą, ile przed lekko-myślnością luóką.Nieraz bowiem zdarzało się, że niebaczny śmiertelnik, zbliżywszy sięzanadto do najświętszego miejsca, narażał się na niewióialne uderzenie, które pozbawiałogo przytomności, a nawet życia.Po odprawieniu nabożeństwa szedł pan, otoczony śpiewającymi kapłanami, do wiel-kiej sali jadalnej, góie stał fotel i stoliczek dla niego i óiewiętnaście innych stoliczkówprzed óiewiętnastu posągami wyobrażającymi óiewiętnaście poprzednich dynastii.Gdyzaś władca usiadł, wbiegały młode chłopcy i óiewczęta ze srebrnymi talerzami, na któ-rych było mięso i ciasta, tuóież z óbanami wina.Kapłan dozorujący potraw kosztowałz pierwszego talerza i pierwszego óbanka, które następnie na klęczkach podawano fa-raonowi, a inne talerze i óbany stawiano przed posągami przodków.Gdy zaś władca,zaspokoiwszy głód, opuścił salę, potrawy przeznaczone dla przodków mieli prawo zjadaćksiążęta albo kapłani.Z jadalni udawał się pan do nie mniej wielkiej sali audiencjonalnej.Tu padali przednim na twarz najbliżsi dostojnicy państwa i najbliższa roóina, po czym minister Herhor,najwyższy skarbnik, najwyższy sęóia i najwyższy naczelnik policji składali mu raportyo sprawach państwa.Czytanie było przerywane relig3ną muzyką i tańcem, w czasie wy-konywania których tron zasypywano wieńcami i bukietami.Po audiencji jego świątobliwość udawał się do obocznego gabinetu i położywszy sięna kanapie chwilę drzemał.Następnie składał bogom ofiary z wina i kaóideł i opowiadałkapłanom swoje sny, wedle których mędrcy układali najwyższe rozporząóenia w spra-wach, które jego świątobliwość miał rozstrzygać.Niekiedy jednak, gdy snów nie było albo gdy ich tłumaczenie wydało się faraonowiniewłaściwym, jego świątobliwość uśmiechał się dobrotliwie i rozkazywał w danejsprawie postąpić tak a tak.Rozkaz ten był prawem, którego nikt nie mógł zmieniać,chyba tylko w wykonaniu szczegółów.W goóinach popołudniowych jego świątobliwość niesiony w lektyce ukazywał sięna óieóińcu swojej wiernej gwardii, a potem wstępował na taras i spoglądał ku czteremokolicom świata, aby uóielić im swego błogosławieństwa.Wówczas ze szczytu pylonówwywieszano chorągwie i oóywały się potężne głosy trąb.Ktokolwiek usłyszał je, w mieścieczy w polu, Egipcjanin czy barbarzyńca, padał na twarz, ażeby i na jego głowę spłynęłacząstka łaski najwyższej.W takiej chwili nie było wolno uderzyć człowieka ani bydlęcia: k3 podniesiony nadgrzbietem sam opadał.Jeżeli zaś przestępca skazany na śmierć dowiódł, że czytano muFaraon 238wyrok w czasie ukazania się pana nieba i ziemi, zmniejszano mu karę.Albowiem przedfaraonem choói moc, a za nim miłosieróie.Uszczęśliwiwszy lud swój, władca wszystkich rzeczy, jakie tylko są pod słońcem, zstę-pował do swoich ogrodów, mięóy palmy i sykomory, i tu sieóiał najdłużej, odbierająchołdy od swych kobiet i przypatrując się zabawom óieci swojego domu.Gdy które z nichpięknością czy zręcznością zwróciło jego uwagę, przywoływał je do siebie i pytał: Kto ty jesteś, mój maleńki? Jestem książę Binotris, syn jego świątobliwości odpowiadał chłopczyk. A jakże nazywa się twoja matka? Moja matka jest pani Ameces, kobieta jego świątobliwości. Cóż ty umiesz? Umiem już liczyć do óiesięciu i napisać: Niech żyje wiecznie ojciec i bóg nasz,świątobliwy faraon Ramzes!& Pan wieczności dobrotliwie uśmiechał się i swoją delikatną, prawie przezroczystą rękądotykał kęóierzawej głowy czupurnego chłopca.Wówczas óiecko naprawdę zostawałoksięciem, pomimo że jego świątobliwość wciąż uśmiechał się w sposób zagadkowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]