[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak - powiedział Antoni - tylko ty jeden z całej siatki znałeś wszystkie cztery jegoadresy i nazwiska.- Jeśli mnie podejrzewacie.- Adama znam od ośmiu lat - powiedział Bartek.-Jeśli ma to dla was jakieś znaczenie,ręczę za niego.20Adam już wyszedł.Siedzieli nad glinianymi miseczkami ze zsiadłym mlekiem, którepostawiła przed nimi gospodyni.- Coś mi się nie zgadza w tej historii - powiedział Antoni.-Józef ich ostrzega, a potemznika bez śladu.Radiostacja przez miesiąc faszeruje nas kłamstwami, a radzista zjawia się uwas cały i zdrowy.- No, nie bardzo zdrowy - wtrącił Bartek.- Tu gdzieś tkwi jakiś fałsz.Logiczne byłoby tylko jedno wytłumaczenie, że zdradził ktoś,kto znał wyłącznie Podlasińskiego.Ktoś, komu udało się pózniej zdobyć adres radiostacji.Nie, chwileczkę, szyfr znał Józef, więc jeśli wierzymy Józefowi, to musimy założyć, żeotrzymywał informacje już spreparowane.- Proponuję nie spieszyć się z wnioskami.Poczekajmy, co powie krawiec.Skowronek wreszcie odzyskał przytomność, ale ciągle był jeszcze słaby.- Właśnie nadawałem - mówił cichym głosem - kiedy usłyszałem łomot do drzwi.Niemogłem się mylić, to byli Niemcy.O tym, żeby zetrzeć umowny znak, nie było co marzyć.Usiłowałem, zgodnie z instrukcją, zniszczyć przede wszystkim szyfry.Wrzuciłem książkępod kuchnię, także meldunek, który dostałem tego dnia.Jak na złość, nie chciało się palić.Musiałem podlać naftą.Otworzyłem drzwi na schody kuchenne, ale usłyszałem, że tędy idątakże.- To był Wehrmacht?- Tak - zawahał się Skowronek.- Kilkunastu żołnierzy i dwóch oficerów.A potemprzyszedł jeszcze jeden w czarnym mundurze.- Gestapo i Wehrmacht jednocześnie?- Nie wiem - oddychał z trudem.- Nie zastanawiałem się nad tym.- Zamknął oczy nachwilę, potem znów je otworzył.- Kiedy wpadł ten gestapowiec, to jeden z tych oficerówzaczął mu meldować.Zapamiętałem nawet nazwisko oficera: oberleutnant Kloss.I wtedy jaskorzystałem z zamieszania i skoczyłem przez okno.Pod moim oknem jest szopa, pół piętrazaledwie.Nie słyszałem strzałów, dopiero pózniej zobaczyłem, że jestem ranny.-Jak się nazywał ten niemiecki oficer? Powtórz - zażądał Antoni.- Kloss.Oberleutnant Kloss.Bartek, kiedy wrócili już do drugiej izby, chciał powiedzieć Antoniemu, że to niemożliwe,że stykał się z Klossem, że zna go i ceni.Tamten, jakby uprzedzając jego argumentację,powiedział:- Każdy agent w końcu wpada i wtedy ma do wyboru - albo zginąć, albo zdradzić.Pracować dalej pod kierownictwem wroga.- Nie wierzę, żeby J-23.- Teraz wszystko komponuje się w jedną całość.Niemcy zorientowali się, że wcześniejczy pózniej spostrzeżemy, że J-23 wprowadza nas w błąd.Co robi centrala w takichwypadkach? Zrywa, kontakty z agentem.Chcieli temu zapobiec, wobec czego wkraczaoberleutnant Kloss, nakrywając radiostację.Aranżują to w ten sposób, żeby umożliwićucieczkę radziście, bo wiedzą, że radzista dotrze do nas i wymieni nazwisko oficera, którywkroczył do radiostacji.Jeśli Kloss likwiduje dezintormującą nas radiostację, nie mamypowodu mu nie ufać.Rozumiecie teraz perfidny plan?Bartek pokiwał głową, choć pewność, z jaką ten grubas wypowiadał swoje sądy,cokolwiek go przeraziła.Ucieszył się, że wejście Adama przerwało im rozmowę, że niebędzie musiał potwierdzić, że zrozumiał, że akceptuje ten tok myślenia Antoniego.Adam przyniósł wiadomość, że właśnie zjawił się Mundek, obstawa Józefa.Wezwalichłopca, ale nic nie potrafił powiedzieć.Z Józefem rozstali się blisko tydzień temu i od tamtejpory go nie widział.Myślał, że Józef będzie już w lesie.Przychodzi dopiero teraz, bo wKarczewie, gdzie zatrzymał się na noc, wpadł w kocioł, żandarmi otoczyli wieś i przetrząsaliją w poszukiwaniu rąbanki.21- Czy widzieliście tego niemieckiego oficera, z którym niekiedy spotykał się Józef?- Tak - odparł chłopak.- Potrafilibyście go rozpoznać? - Z pewnością.Jutro pojedziecie do Warszawy.Bartek zrozumiał nareszcie, co tamten miał na myśli.- Chcecie, żeby Mundek zastrzelił J-23?- Mamy prawo decyzji w takich wypadkach - odparł Antoni.- A ten Mundek, samipowiedzieliście, dobry w strzelaniu.- Ale dowody, dowody?! - krzyknął Bartek.- Jest wojna.Poszlaki są bardzo silne.Nie możemy ryzykować.W imieniu sądupodziemnego Rzeczypospolitej Polskiej.12Neumann gotów jest zgodzić się ze swoim szefem.Jest idiotą, dał się wodzić za nos.Myślał, że miał w ręku tego J-23, a tymczasem to J-23 zakpił z niego.Luetzke jakby nagleożył, chodził, tupiąc, po gabinecie i tłumaczył Neumannowi, że jeśli uda mu się z tej całejafery wykręcić wschodnim frontem, to i tak może się uważać za w czepku urodzonego, bo on- Luetzke sądzi, że dla takich ludzi jak Neumann jedynym właściwym miejscem jest obózkoncentracyjny.A całe to piekło oczywiście o Ilsę, krótkonogą sekretarkę standartenfuehrera.Skąd naBoga Neumann miał wiedzieć, że ta dziewczyna jest siostrzenicą gauleitera?Kiedy dostał ostatni przeznaczony do nadania meldunek, że J-23 nie mógł się zjawić naspotkanie, bo był służbowo w Szczecinie, zrozumiał, że wpadła mu w ręce gratka, o jakiejmarzył
[ Pobierz całość w formacie PDF ]