[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tym razem to on ją zaskoczył.- Ale ty sam chyba nie boisz się niczego?- Pozory - stwierdził.- Nie znasz mnie jeszcze zbyt dobrze.SłowoJeszcze" zabrzmiało niemal złowrogo, Daisy miała przecież nadzieję, żeich znajomość będzie krótka.Znowu przekręciła kluczyki w stacyjce izajechała pod dom.Zatrzymała się obok terenowego samochodu Tuckera.Kiedy wysiedli,Walker rozejrzał się.- Spokojne miejsce.Niewiele się tu dzieje.W tym momencie usłyszeli śmiech od strony tarasu.- Chyba nie urządzili sobie przyjęcia - mruknęła Daisy, przechodzącogrodem na tyły domu.To, co zobaczyła, poruszyło nią do głębi.Jej dwaj bracia, Frances, a zAnula & Polgaraouslandascnimi Tommy rozpierali się w wiklinowych fotelach, a obok nich, nastoliku, stały puste talerzyki po cieście.Wszyscy wyglądali tak, jakbynic się nie stało.Bobby wskazywał chłopcu jakieś gwiazdy na niebie, aten kiwał ze zrozumieniem głową.- Dobrze się bawicie? - spytała cierpko Daisy.Spojrzenie czterechpar oczu skierowało się w jej stronę.- Mogliście przynajmniej dać znać, że Tommy się znalazł- zwróciła się do braci.- Zapomniałaś wziąć swoją komórkę - zauważył Bobby:- Nie mogliśmy się z tobą skontaktować.- Ktoś mógł po prostu po nas pojechać.- Wyciągnęła oskarżycielskopalec w stronę Tuckera.- W końcu Trinity Harbor nie jest takie duże.Brat chrząknął.- Najważniejsze, że Tommy wrócił.- Zwrócił się do chłopca.-Widzisz, synu, to jest właśnie twój wuj, Walker Ames.Walker stał tuż za Daisy i cały czas milczał.Teraz wysunął się niecodo przodu i sztywno zbliżył się do chłopca.W absolutnej ciszy uścisnęli sobie dłonie.Walker chrząknąłdwukrotnie.- Masz oczy twojej matki - powiedział nieswoim głosem.Kiedyusiadł obok, dla wszystkich stało się jasne, jak bardzo są z Tommy'mpodobni do siebie.Nawet gdyby chciał, trudno by mu było zaprzeczyćpokrewieństwu z chłopcem.Tommy też był spięty i chyba trochęrozdrażniony.- I co z tego? - mruknął.- Po prostu nagle zrozumiałem, jak bardzo za nią tęsknię - wyznałWalker.- Więc dlaczego do nas nie przyjeżdżałeś? - spytał już nieco mniejzaczepnie Tommy.- Bo nie mogłem was znalezć.- Czyżbyś próbował? - w głosie dziecka pojawiły się szydercze nuty.- Mogę ci udowodnić, co robiłem, jeśli chcesz - powiedziałspokojnie Walker.- Przecież twoja mama byłą moją młodszą siostrą.Bardzo nie chciałem, żeby stało jej się coś złego.- Ale się stało.- Chłopiec stanął na równe nogi.- Mama umarła, a jaAnula & Polgaraouslandasczostałem zupełnie sam!- To nieprawda! - zaprotestowała Daisy, wchodząc w krąg światła.Nie zdążyła jednak wziąć go za rękę.Chłopiec odskoczył, spojrzałdzikim wzrokiem na wuja, a następnie, trzasnąwszy drzwiami, pobiegłdo domu.- Pójdę za nim - powiedziała Daisy, marszcząc brwi.- Nie, ja z nim pogadam - rzucił Bobby, wstając z fotela.- Zostań tuz Frances i panem Amesem.Musicie podjąć trudną decyzję.Daisy zgodziła się, choć niechętnie, wiedziała jednak, że jej młodszybrat potrafi sobie radzić z dziećmi.Być może jemu łatwiej będzieuspokoić Tommy'ego.Jej starszy brat podszedł do Walkera i wyciągnął dłoń.- Może będziemy mówić sobie po imieniu - zaproponował.- JestemTucker.- Walker.- To nawet dobrze brzmi: Tucker i Walker - zaśmiała się Frances.-Mogę dołączyć?- Oczywiście - potwierdził Walker.- Napijesz się piwa? Przyniosę je z kuchni - zaoferował się Tucker.- Chętnie.Pójdę z tobą.Zostawili obie panie same na tarasie.- Przepraszam za te wszystkie oskarżenia - powiedziała Frances.- Poprostu się zdenerwowałam.- Nie ma o czym mówić - westchnęła Daisy.- Wszyscy jesteśmypodminowani.Tommy dawno nie zachowywał się w ten sposób.Jakudało wam się go znalezć?- Sam przyszedł, kiedy Bobby zaczął go wołać - odparła FrancesJackson.- Schował się w szopie Madge Jessup.Powiedział, że chciałwrócić zaraz po odjezdzie wuja.- Mój Boże! - jęknęła Daisy.- I co my teraz zrobimy?- Chcę namówić Walkera, żeby tu został parę dni.Może wtedyzaprzyjazniłby się jakoś z Tommym.Potem zobaczymy.W tej chwilijest oczywiste, że nie można ich wysłać razem do Waszyngtonu.Nie sąna to przygotowani.Frances miała rację.Wszyscy potrzebowali czasu, żeby oswoić się ztym, co się stało.Anula & Polgaraouslandasc- Myślisz, że zechce zostać?- Nie mam pojęcia.Nawet nie wiem, jak go oceniać.Czasami jestsympatyczny, a zaraz potem wyjątkowo nieprzyjemny.Jakby się przedczymś bronił.A ty co sądzisz?Jeszcze pół godziny temu Daisy myślała, że Walker Ames najchętniejuciekłby z Trinity Harbor, gdzie pieprz rośnie.Jednak było to jeszczeprzed jego spotkaniem z Tommym.- Wydaje mi się, że będzie chciał zostać.Doskonale wie, że jest towinny swojej siostrze.- Zbliża się weekend - zauważyła Frances.- W policji nie ma sobót i niedziel - Daisy zacytowała Tuckera.-Podobnie jak nie ma ich dla przestępców.- To prawda - potwierdził Walker, otwierając łokciem drzwi na taras
[ Pobierz całość w formacie PDF ]