[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Było dobrze i bezpiecznie.Cała rodzina pod jednymdachem, z dala od niepokojów, pokus i całego zła tego świata.Kiedyś nie było tyle zła na świecie - mówiła sama do siebie,bo Grześ drzemał już na kanapie, a dziewczynki w swoichpokojach na górze robiły, co chciały, i nikt im nie marudził, żeco chcą, to robią, nie myśląc nawet przez chwilę, że ktoś tobędzie musiał potem posprzątać, poukładać i jak długo tak wogóle można.W pewnym momencie złapała się na tym, że corazczęściej mówi sama do siebie.Kiedy wszyscy z ranawychodzili z domu, szła na górę i sprzątając pokojedziewczynek, potem schody, salon na dole i kuchnię, mówiła,że znowu to samo, ten sam bałagan jak co dnia, te sameczynności, ten niekończący się rytuał.Potem wychodziła napodwórko, gdzie jedna rzuciła na chodniku rower, butelkę pocoli, a blizniaczki co się dało i mówiła: I jeszcze to cholernepodwórko.Szkoda, kontynuowała na głos, że nie mamyjeszcze więcej dzieci, jeszcze więcej pokoi do sprzątania ijeszcze większego podwórka.I większego trawnika dokoszenia, bo mam za mało roboty, a zaraz trzeba nastawićobiad, bo zaczną się schodzić głodne i niecierpliwe, jedna otej, druga o tamtej, jakby nie mogli wszyscy wrócić ojednakowej porze, usiąść, najeść się i koniec.Wszystko w moim życiu jest takie samo - mówiła,siadając na schodach przed domem.- Zaplanowane od rana dowieczora, chociaż niczego nie planowałam, takie samo,identyczne.Gadam do siebie jak jakaś kretynka.Codziennie.Wtedy zachciało się jej jakiejś zmiany, czegoś nowego wżyciu, jakiegoś wyjazdu, choćby gdzieś blisko, albo żeby ktośprzyjechał.Potem kładła się na kanapie póznym wieczoremobok Grzesia, czytali książkę albo oglądali film, a z górydochodził szczebiot dziewczynek, muzyka, która zawsze byłaza głośno, i w nieskończoność trzeba było wołać, żeby jąprzyciszyły, i wtedy odrywała na chwilę wzrok od książki lubekranu telewizora, wsłuchiwała się w to wszystko iuśmiechała szczęśliwa.Codziennie o tej samej porze.Aż do tamtego letniego, bardzo parnego wieczora, kiedyGrześ poszedł wziąć kolejny prysznic, żeby choć na chwilę sięochłodzić, i zostawił otwartą książkę z zaznaczonymfragmentem (lubił zaznaczać w książce ołówkiem podczasczytania pewne fragmenty, takie, które mu się wyjątkowospodobały lub zaintrygowały czymś), a Magda odruchowozerknęła.Kiedy zobaczyła, że jest to Zpiew na dwa głosynocną porą" Weissenborna, książka, którą niedawno czytała,była ciekawa, co też Grzesiowi się w niej spodobało.Byłysobie raz dwa szczury - przeczytała bez specjalnegozainteresowania - i oba były tak biedne, że nie mogły opłacićkomornego i nie miały co jeść ani co na tyłek włożyć.Wtedyjeden powiedział do drugiego: jesteśmy biedni, to dobrawspólna płaszczyzna, więc pobierzmy się i zamieszkajmyrazem i w ten sposób zaoszczędzimy na komornym.Tak więczamieszkały razem i stworzyły podstawową komórkęspołeczną.Odłożyła książkę i objęła się ramionami, bo zrobiłosię jej zimno, choć przed chwilą nie miała czym oddychać.Teraz też, ale z innego powodu.Zaczęła czytać kolejnyzaznaczony fragment: A kiedy nasze dwa szczury były jużmężem i żoną, to pomyślały sobie o kwiatkach na łące iptaszkach na błękitnym niebie, i spłodziły sobie dzidziusia, apotem jeszcze jednego, i jeszcze jednego, i jeszcze jednego,beztrosko jak to szczury, a kiedy spłodziły czwartegodzidziusia, to nie miały już na komorne i zaczęły sobie skakaćdo oczu, bez przyczyny, jak to szczury.Odrzuciła książkę, nie chciało się jej już czytać kolejnychzaznaczonych fragmentów, zarzuciła na siebie cienką bluzkę iskierowała się do wyjścia.Kiedy Grześ, wychodząc z łazienki,spytał, dokąd idzie, powiedziała, że gdziekolwiek.Ani niezareagował, ani się nie zdziwił, bo gdzie mogła pójść.Wyszła przed dom, postała przed nim, zastanawiając się,dlaczego jej szczery, dobry i zapracowany chłopiec czytapodobne rzeczy i czym się kierował, zwracając szczególnąuwagę na te, a nie inne fragmenty.Czy zwrócił uwagę naliteracki urok tekstu, czy też dojrzał w nim coś innego? Co?Wyszła na ulicę, cichą i martwą, usiadła na ławce przyskwerku, gdzie ludzie wyprowadzali swoje psy, ale teraz niebyło ani człowieka, ani psa, tylko - chciało jej się krzyczeć -same szczury, które żyją obok siebie, jak to szczury, i skacząsobie do oczu, i płodzą dzieci, i wypełniają swój szczurzy los,bo nie mają innego wyjścia.Albo zaharowują się na śmierć,nie dostrzegając nic z uroków tego świata i wtedy nie kłócąsię, nie drapią pazurami po oczach, bo nie mają o co, alemilczą, bo nie mają o czym rozmawiać albo im się zwyczajnienie chce.Była pewna, siedząc na tej wieczornej ławce, ze gdybyzostała w domu i spytała męża, dlaczego zaznaczył tenfragment, wzruszyłby ramionami i powiedział: nie mampojęcia, kotuś, jakoś tak.I nie chodziło o to, czy mówiłbyprawdę, bo może to byłaby prawda.Chodziło o jegopodświadomość, która podobną rzecz kazała mu zrobić.To już nie była prosta historia.Aysy sąsiad wyszedł z domu i usiadł obok niej na ławce.Dopiero po chwili go zauważyła.- Odpieprz się od moich córek - powiedziała bez żadnegowstępu.- Widzę, jak na nie patrzysz.- Musiałbym być jakimś cholernym zboczeńcem -odpowiedział.- Patrzę na ciebie.- Nie bądz głupi - Magda na to cicho i sennie.- Ile tymasz lat? Dwadzieścia.dwadzieścia jeden?- Dwadzieścia sześć.- A ja trzydzieści cztery.- No i co z tego?- Mam cztery córki i męża.- Powiedziałem tylko, że patrzę na ciebie.- Ach tak.- wydusiła i zaskoczona zauważyła, że on sięuśmiecha.- Nie mogłem spać - wybawił ją od koniecznościpowiedzenia czegoś sensownego - i zauważyłem, żewychodzisz. - Długo stałeś przy oknie?- Tyle ile było trzeba.- I co?- Pomyślałem, że też nie możesz spać, więc możemyprzynajmniej porozmawiać.- Czym się zajmujesz? - przerwała mu.Dlaczego mają nieporozmawiać.- Samochodami.- Sprzedajesz je?- Potem tak.Magda wróciła do domu dobrze po północy Grześ uniósłgłowę z poduszki, gdy wchodziła do sypialni.- Gdzie ty byłaś tyle czasu? Już miałem iść i cię szukać.- Rozmawiałam z naszym młodym sąsiadem na skwerku.- Trzy godziny? O czym? Magda wzruszyła ramionami.- Nie mam zielonego pojęcia.Nad ranem obudził ją telefon.Dzwonił ojciec Ramony.Był podekscytowany i nie bardzo wiedziała, co chce jejpowiedzieć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]