[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- powiedziaÅ‚ Kosonosow - lotnictwo, towarzysze wÅ‚oÅ›cianie.Jako żewyÅ›cie sÄ… ludzie, ma siÄ™ wiedzieć, ciemni, to tego, powiem o polityce.Tu sÄ…, powiedzmy,Niemcy, a tu Curzon.Tu Rosja, a tu.i w ogóle.- Ty o czym tak, kochanieÅ„ki? - nie zrozumieli rolnicy.- O czym? - obraziÅ‚ siÄ™ Kosonosow.- O lotnictwie.Rozwija siÄ™, tego, lotnictwo.Tu jestRosja, a tu Chiny.Rolnicy sÅ‚uchali posÄ™pnie/- Nie marudz! - krzyknÄ…Å‚ ktoÅ› z tyÅ‚u.- Nie marudzÄ™ - powiedziaÅ‚ Kosonosow.- Ja o lotnictwie.Rozwija siÄ™, towarzyszewÅ‚oÅ›cianie.ZÅ‚ego sÅ‚owa nie powiem.Jak jest, tak jest.Nie sprzeczam siÄ™.- Nie rozumiemy! - krzyknÄ…Å‚ przewodniczÄ…cy.- Wy, towarzyszu, zbliżcie siÄ™ do mas.Kosonosow podszedÅ‚ bliżej do tÅ‚umu i zwinÄ…wszy skrÄ™ta, znowu zaczÄ…Å‚:- No wiÄ™c, tego, towarzysze wÅ‚oÅ›cianie.RobiÄ… euro- plany i potem latajÄ….W powietrzu,znaczy siÄ™.No, czasem jakiÅ›, naturalnie, siÄ™ nie utrzyma - gruchnie na dół.Jak na przykÅ‚adlotnik towarzysz JermiÅ‚kin.Wzbić siÄ™ - wzbiÅ‚ siÄ™, a potem jak nie grzmotnie, wszystkiebebechy osobno.- Przecie nie ptak - powiedzieli chÅ‚opi.- MówiÄ™ wÅ‚aÅ›nie - ucieszyÅ‚ siÄ™ Kosonosow z poparcia - wiadomo, że nie ptak.Ptak, tenjak upadnie - to dla niego gówno - otrzÄ…snÄ…Å‚ siÄ™ i jazda.A tu, figa z makiem.Inny, też lotnik,towarzysz MichaiÅ‚ Iwanycz Popkow.PoleciaÅ‚, wszystko jak należy, a tu bÄ™c - schrzaniÅ‚o siÄ™ wsilniku.Jak nie grzmotnie!.- Nie może być? - zapytali chÅ‚opi.- Jak Boga kocham.A jeden, to siÄ™ na drzewa obaliÅ‚.I wisi jak pÄ™tak.ZestrachaÅ‚ siÄ™,wariuje - heca.Różne bywajÄ… wypadki.A raz to nam krowa wlazÅ‚a pod Å›migÅ‚o.Raz-raz,bach-baćh - i na kawaÅ‚ki.Gdzie rogi, a gdzie brzuch i w ogóle, nie można odróżnić.PSy, teżbywa, wpadajÄ….- A konie? - zapytali chÅ‚opi.- Czy konie też, kochanieÅ„ki, wpadajÄ…?- Konie też - powiedziaÅ‚ Kosonosow.- Prosta sprawa.- To ci draÅ„stwo, żeby ich cholera - powiedziaÅ‚ ktoÅ›.- Do czego to doszli! Koniemiażdżyć.I co, kochanieÅ„ki, rozwija siÄ™?- MówiÄ™ przecież - powiedziaÅ‚ Kosonosow - rozwija siÄ™, towarzysze wÅ‚oÅ›cianie.Wy siÄ™,tego, zbierzcie do kupy i złóżcie siÄ™._ A na co to, kochanieÅ„ki, mamy siÄ™ skÅ‚adać? i *»py- tali chÅ‚opi.zwiedziaÅ‚Kosonosow.dzić.W JASNYM ZWIETLEJakie dzisiaj, moi kochani, jest najmodniejsze sÅ‚owo, no powiedzcie?Najmodniejsze dziÅ› sÅ‚owo to, ma siÄ™ rozumieć, elektryfikacja.Nie przeczÄ™, RosjÄ™ SowieckÄ… Å›wiatÅ‚em oÅ›wietlić - to jest sprawa najwyższej wagi.Ale jakna razie, ma ona także mniej ponÄ™tne aspekty.Nie mówiÄ™ o tym, towarzysze, że drogokosztuje.Kosztuje nie tak drogo.Kosztuje jakieÅ› pieniÄ…dze.Nie o tym mówiÄ™.Zaraz dowiecie siÄ™, o czym.MieszkaÅ‚em ja, towarzysze, w ogromniastym budynku.JechaÅ‚ caÅ‚y ten budynek na nafcie.Jeden miaÅ‚ kaganek, drugi niewielkÄ… lampkÄ™, a byÅ‚ i taki, co niczego nie miaÅ‚ - popowskÄ…Å›wieczkÄ… sobie przyÅ›wiecaÅ‚.Po prostu bieda!I oto zaczÄ™li przeprowadzać Å›wiatÅ‚o.Jako pierwszy przeprowadziÅ‚ peÅ‚nomocnik.No dobrze, przeprowadziÅ‚ i już.To spokojnygość, nic po sobie nie pokazuje.Ale chód ma mimo wszystko jakiÅ› dziwny i raz po raz wzamyÅ›leniu czyÅ›ci sobie nos.Ale jeszcze po sobie nie pokazuje.A tu droga nasza gospodyÅ„cia Elżbieta Ignatiewna Pro- chorowa przychodzi pewnego razui proponuje, żeby oÅ›wietlić mieszkanie. Wszyscy mówi przeprowadzajÄ….I sam - mówi - peÅ‚nomocnik przeprowadziÅ‚.Co robić! ZaczÄ™liÅ›my i my przeprowadzać.PrzeprowadziliÅ›my, oÅ›wietlili - matko Å›wiÄ™ta! NaokoÅ‚o brud i zgnilizna.Przedtem, bywaÅ‚o, rano wychodziÅ‚ czÅ‚owiek do pracy, wieczorem wracaÅ‚, herbatki popiÅ‚ - ispać.I nic takiego przy nafcie nie byÅ‚o widać.A teraz zapalone i patrzymy - tu czyjÅ› podartykapeć siÄ™ poniewiera, tu tapety oderwane i odstajÄ… jak kÅ‚aki, tu pluskwa kÅ‚usem pÄ™dzi - uciekaprzed Å›wiatÅ‚em, tu nie wiadomo co za gaÅ‚gan, tu plwocina, tu niedopaÅ‚ek, tu pchÅ‚a siÄ™gimnastykuje.Matko Å›wiÄ™ta! Tylko woÅ‚ać ratunku.Przykro patrzeć na takie widowisko.StaÅ‚a na przykÅ‚ad otomanka taka w naszym pokoju.MyÅ›laÅ‚em, że niczego sobie,przyzwoita otomanka.CzÄ™sto siadywaÅ‚em na niej wieczorami A teraz - zapaliÅ‚emelektryczność - matko Å›wiÄ™ta! A to ci dopiero! To ci mebel! Wszystko sterczy, wszystko zwisa,wszystko ze Å›rodka wyÅ‚azi.Nie usiÄ…dÄ™ na czymÅ› takim - dusza protestuje. No - myÅ›lÄ™ - niebogato żyjÄ™.Tylko brać nogi za pas i nie oglÄ…dać siÄ™ za siebie.Jednaobrzydliwość.Robota z rÄ…k siÄ™ wali".WidzÄ™, że i gospodyÅ„cia Elżbieta Ignatiewna chodzi markotna, coÅ› tam szura po kuchni,krzÄ…ta siÄ™.- Cóż to - pytam - gospodyÅ„ciu, pani wyprawia?A ona rÄ™kÄ… macha.- Ja - mówi - mój zÅ‚ociutki, nie myÅ›laÅ‚am nawet, że tak ubogo żyjÄ™.PopatrzyÅ‚em na gospodyÅ„ci manele - faktycznie, myÅ›lÄ™ sobie, nie zanadto: brud, zgnilizna iwszelka szmatÅ‚awość.I wszystko to jasnym Å›wiatÅ‚em zalane i rzuca siÄ™ w oczy.ZaczÄ…Å‚em wracać do domu tak jakby nie w swoim sosie.PrzyjdÄ™, zapalÄ™ Å›wiatÅ‚o, na lampkÄ™ siÄ™ napatrzÄ™ i nos wetknÄ™ w poduchÄ™.Potem namyÅ›liÅ‚em siÄ™, pobraÅ‚em pobory, kupiÅ‚em kredy, rozprowadziÅ‚em i zabraÅ‚em siÄ™ doroboty.ZerwaÅ‚em tapety, wybiÅ‚em pluskwy, zmiotÅ‚em pajÄ™czynÄ™, wywaliÅ‚em kanapÄ™,wymalowaÅ‚em, wszystkie szykany - dusza Å›piewa i cieszy siÄ™.Ale chociaż wyszÅ‚o klawo, to nie za bardzo.ZbÄ™dnie i nadaremnie, moi kochani,rozchrzaniÅ‚em pieniążki - gospodyÅ„cia odcięła druty.- Boli czÅ‚owieka - mówi - że tak ubogo przy tym Å›wietle wypada.Po co - mówi - takieubóstwo oÅ›wietlać pluskwom na uciechÄ™.I prosiÅ‚em jÄ…, i przytaczaÅ‚em argumenty nic z tego.Znikaj, mówi, z mieszkania.NieżyczÄ™ sobie, mówi, żyć z elektrycznoÅ›ciÄ….Nie mam pieniÄ™dzy, żeby remonty remontować.A czy Å‚atwo znikać, towarzysze, jeżeli taki pieniÄ…dz wyrzuciÅ‚em na remont? No i poddaÅ‚emsiÄ™.Ech, kochani, i dobra rzecz Å›wiatÅ‚o, i ze Å›wiatÅ‚em jednakowoż parszywie.KATORGATo katorga i nic innego - posiadać teraz rower.Fakt, zgadza siÄ™, niesamowita przyjemność,rozrywka i wszystko takie.Na psa, tak samo, najechać można.Albo kurczaka nastraszyć.Ale ja, nie zważajÄ…c na to wszystko, już nie chcÄ™ roweru.RozchorowaÅ‚em siÄ™ ciężko przeztÄ™ swojÄ… machinÄ™, przez ten caÅ‚y aparat.NaderwaÅ‚em siÄ™.I teraz leczÄ™ siÄ™ w przychodni.Przepuklina mi wyskoczyÅ‚a.Jestem teraz,można powiedzieć, inwalidÄ….WÅ‚asne dwa kółka tak mnie zaÅ‚atwiÅ‚y.Faktycznie, sytuacja jest nastÄ™pujÄ…ca: niemożliwość rower na dwie minuty bez swojejobecnoÅ›ci pozostawić rÄ…bnÄ….No i siÅ‚Ä… rzeczy należaÅ‚o siÄ™ nosić go na sobie w czasiewolnym od jazdy.Na wÅ‚asnym karku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]