[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rzecz jasna nie w te jasne części.Tak więc żadnej filozofii, muzyki czyaltruizmu, żadnych intelektualnych rozważań na temat dobra i zła i ogólnie niczego,co ma związek z korą nową.To, co będzie mogła odbierać Lenie Ciarkę jest starszeo sto milionów lat.Podwzgórze, twór siatkowaty, ciało migdałowate.Mózg gadzi iśródmózgowie.Zazdrość, żądze, lęki oraz niewypowiedziana nienawiść.Będziemogła odbierać to wszystko na dystansie piętnastu metrów, a może i większym.Pamięta, jakie to uczucie.Aż za dobrze.Choć minęło sześć lat, wydaje się, jakbybyło to wczoraj.Musi tylko wyjść na zewnątrz.Ciarkę siedzi w swej kajucie i nieporusza się.GRABARZEZnalezć jebane miny.Rozpraszają się po całym terenie niczym czarne psy, węsząc pośród świateł icieni za pomocą pistoletów radiolokacyjnych i czujników strumieni pól.Niektórympewnie nie w smak ta cała operacja - a zapewne są i tacy, którym zależy na jejniepowodzeniu - ale nikt z tych, którzy przeżyli tu pięć lat, nie jest na tyle głupi,żeby sprzeciwiać się Kenowi Lubinowi.Znalezć jebane miny.Ciarkę prześlizguje się między innymi ryfterami - ot, jeszcze jeden nospodążający za tropem, a przynajmniej tak to dla nich wygląda.Tyle że u niejwygląda to dość chaotycznie.Inni podążają niewidocznymi ścieżkami, wzdłuż liniisiatki, którą dla wygody nałożono na obszar poszukiwań.Ciarkę natomiast poruszasię zygzakiem - schodzi niżej, by potowarzyszyć przez chwilę tej czy innej osobie izamienić z nią kilka zdań, po czym odpływa w poszukiwaniu nowego kompana.Ona ma inne zadanie.Znalezć jebanego minera.Hektary biostali.Przeplatające się pasma światła i cienia.Ostre rozbłyski przywszystkich wystających punktach, małe mrugające latarnie, znakujące czubkirusztowań, anteny i niebezpieczne strefy, gdzie bez ostrzeżenia mogą wytrysnąćgorące ciecze.Złowrogie, uporczywe spojrzenia reflektorów przy śluzach, włazachdokujących i stanowiskach załadunkowych, włączonych specjalnie na potrzebydzisiejszej akcji.Blade aury zużytego światła, otaczające setki parabolicznychiluminatorów.Skąpane w półmroku rozległe powierzchnie kadłuba, gdzie każdawypukłość rzuca trzy czy cztery cienie w przyćmionym blasku lamp,zamontowanych w odleglejszych i wytworniejszych dzielnicach.Wszędzie poza panowały ciemności.Siatki wydłużonych cieni, rzucanych przeznagie pręty wspierające.Kałuże atramentowejczerni, wypełniające przestrzenie między kilem a podłożem, zupełnie jakbyAtlantyda była ogromnym łóżkiem i posiadała własne straszne miejsce dlakryjących się pod nią potworów.Rozmyty mrok tam, gdzie światło słabło i blakłolub nieprzenikniony, o wyraznych krawędziach, w sąsiedztwie zbiorników iprzewodów wyposażonych w jaskrawe lampy sodowe, okrywające okolicękruczoczarnym płaszczem.Wśród takiej topografii bez problemu można ukryć urządzenie wybuchowezaledwie dwukrotnie większe od ludzkiej dłoni.Można ukryć ich tysiąc.Zadanie byłoby trudne nawet dla pięćdziesięciu ośmiu osób.Jest jeszczetrudniejsze dla dwóch tuzinów, którym Lubin był skłonny je powierzyć.To ci,którzy nie zostali tubylcami, którzy nie pałają nienawiścią do korpów na tyleotwarcie, by mieli przeoczyć" podejrzane obiekty w swych poszukiwaniach - ci,którzy przede wszystkim nie należeli do grupy najbardziej skłonnych do podłożeniaładunków.Rzecz jasna trudno było mówić o jakiejkolwiek pewności.Mało ktozostał wykluczony z kręgu podejrzanych.Nawet informacje wykradzionebezpośrednio spod czaszki nie stanowią niepodważalnego dowodu.Ostatecznie skóry" i oczy dostawali tylko ci, którzy mogli pochwalić się określonąprzeszłością.Poplątane okablowanie to wręcz coś niezbędnego do życia na ryfcie.Każdy ma tu jakieś demony.Każdy nosi na plecach swój własny bagaż - własnychoprawców i własne ofiary, uzależnienia, pobicia, gwałty analne i ojcowskiepieszczoty z rąk życzliwych facetów w czerni.Nienawiść do korpów, która dopieroniedawno nieco zelżała, znów stała się oczywistym składnikiem mieszanki.B-maxna nowo wydobył na powierzchnię dawne konflikty i wzniecił wrogość,przygasającą z wolna po pięciu latach niechętnej koegzystencji.Miesiąc czy dwatemu ryfterzy i korpy byli niemal sprzymierzeńcami, bez względu na zgorzkniałychodszczepieńców takich jak Erickson i Nolan.Teraz jednak mało kto w ogóleuroniłby łzę, gdyby ocean miał zmiażdżyć tych drugich.Mimo to, jest różnica pomiędzy tańczeniem na czyimś grobie a kopaniem go.Poza nienawiścią jest pewien element kalkulacji.Planowania.Różnica jest bardzosubtelna.Ciarkę nie jest pewna, czy w tych okolicznościach jej i Lubinowi uda się jąwychwycić.Może nawet nie być zauważalna, dopóki ktoś nie natknie się najakiś obciążający dowód, nie zobaczy miny przytwierdzonej do kadłuba niczymapokaliptyczna pąkla, nie włączy vocodera z zamiarem wszczęcia alarmu, ale.Może jednak dranie zasługują na to po tym wszystkim, co nam zrobili, po tymwszystkim, co zrobili światu, w końcu to nie ja podłożyłem tę cholerną minę, ja niemiałem z tym nic wspólnego, co najwyżej może nie zauważyłem jej tu, pod tymprętem wspierającym, przecież to całkiem prawdopodobne w tym mroku i w ogóle.Wszystkie umysły mogą wydawać się niewinne - nawet samym sobie - domomentu, kiedy pojawi się ten decydujący bodziec, wywołując prosty łańcuchmyśli, który zaowocuje odwróceniem wzroku w inną stronę.A nawet wtedy, ktowie, czy uda się to wyłapać dzięki dostrajaniu?Z pewnością nie wie tego Lenie Ciarkę, ale mimo to nie ustaje wposzukiwaniach, prześlizgując się między kadłubami i zbiornikami, przepływającponad swymi towarzyszami przeczesującymi obszary światła i cienia, i jedyniepozornie poszukując ładunku wybuchowego.W rzeczywistości poszukuje poczucia winy.Rzecz jasna nie szczerego poczucia winy.Próbuje wywęszyć strach przedzdemaskowaniem, poluje na słuszny gniew.Przebudzona na nowo, tapla się wmglistym kotle odczuć z drugiej ręki.Wodę barwi tuzin różnych odcieni strachu,złości, wstrętu względem siebie i innych.We wnętrzu każdego czarnego ciałakotłuje się jeszcze czarniejsze centrum.Jest jeszcze pewne podekscytowanie,początkowy dreszczyk emocji związany z pościgiem, opadający wykładniczo kuznudzeniu.Podniecenie seksualne.Inne, słabsze uczucia, których Ciarkę nie potrafizidentyfikować.Nigdy nie zapomniała, dlaczego wzbraniała się przed dostrajaniem jeszcze wChanner i to nawet wtedy, kiedy poddali mu się wszyscy inni.Teraz jednakprzypomina sobie, co okazało się dla niej takie kuszące, kiedy wreszcie uległa - wgąszczu emocji tracisz rozeznanie, które pochodzą od ciebie.Niestety tu, na Grzbiecie, nie działa to już tak samo.Fizyka czy neurologia nieuległy zmianie, nie zmienili się też wszyscy inni.Zmieli iła się Lenie Ciarkę.Tkwiące w jej wnętrzu ofiara i zemsta zblakły przez lata, a czerń i biel zlały się zesobą, tworząc miliony niemożliwych do rozróżnienia odcieni szarości.Jej psychikaoddaliła się odryfterskiej normy i nie wtapia się już bezpiecznie w takie tło.Samo poczuciewiny jest na tyle silne, że kobieta nie potrafi wyobrazić sobie, by miało pochodzić odkogokolwiek innego niż od niej samej.Mimo to trzyma się swojego celu.Szuka tropu, choć jej zmysły są przytępione.Gdzieś w oddali Ken Lubin robi to samo.Pewnie idzie mu o wiele lepiej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]