[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Gdzie ty byłaś? zakrzyknęła. Wypatrywałam cię i wypatrywałam, aż tu ten wstrętnyczłowiek. A, tu jesteście! Matka Icylii machała do nich, wspinając się na palce, by dojrzećdziewczęta ponad głowami tłumu. Jaki człowiek? spytała szeptem Icylia.Werginia obejrzała się przez ramię.Marek Klaudiusz zniknął w tłoku, przeniosła więcwzrok na okno nad sklepem korzennym.Okiennice były szczelnie zamknięte.W następnej chwili obie matki były już przy nich i gdyby nawet dziewczęta chciały sięsobie zwierzyć, okazja po temu minęła.* * *Kilka dni pózniej zwoje pergaminu zawierające pierwszą część Dwunastu tablic zostaływywieszone na Forum.Rzymianie tłumnie obiegli ścianę ogłoszeń, plebejusze i patrycjuszepospołu.Jakiś mężczyzna o dobrym wzroku i donośnym głosie zaofiarował się, że odczytanowe prawo tak, aby wszyscy słyszeli; propozycję przyjęto chętnie, tym bardziej że wielu zobecnych nie umiało czytać.Nie szło to jednak gładko, co chwila ktoś mu bowiem przerywałjakimś pytaniem czy komentarzem, a kiedy skończył, rozgorzała żywa dyskusja. No, przynajmniej tradycyjne prawa ojca rodziny zostały umocnione.Bardzo dobrze!Dopóki człowiek oddycha, powinien mieć władzę nad żoną i dziećmi, jak i nad ich żonami ipotomstwem! A cóż to za pomysł z tym prawem do sprzedawania synów i wnuków w niewolę, apotem ich wykupywania? Co ty, wczoraj się urodziłeś? Takie rzeczy robi się od dawna.Ktoś wpada w długi, niemoże ich spłacić, więc oferuje w zamian syna jako sługę na pewien czas.Nowe prawo tylkosankcjonuje zwykłą praktykę, a przy tym ustanawia limit, ile razy można to zrobić.co jestdobre dla synów i wnuków. No, nie! To odtąd wyzwoleniec będzie miał pełne prawa obywatelskie? Dlaczego nie? Mało to razy niewolnik jest bękartem pana zrodzonym z jegoniewolnicy? Jeżeli właścicielowi podoba się go wyzwolić, to dlaczego nie miałby byćobywatelem jak pozostali synowie? No, decemwirowie jednak się spisali. Tak, żeby tylko teraz łaskawie złożyli urzędy, przywrócili senat i pozwolili nam wybraćkonsulów! I trybunów, nie zapominaj! Musimy wybrać obrońców ludu! Chyba podżegaczy ludu, chciałeś powiedzieć! Obywatele, obywatele, proszę! Nie wszczynajmy na nowo starego sporu! Przecież po tomamy Dwanaście tablic, żeby leczyć rany, a nie jątrzyć! Trzeba iść naprzód.Stojąca nieco na uboczu Icylia pilnie nadstawiała uszu.Nie wypadało młodej panniewkroczyć między rozdyskutowanych mężczyzn i zadawać pytań, bardzo jednak pragnęła siędowiedzieć, czy wśród wywieszonych przepisów jest i ów zapowiadany zakaz zawieraniamieszanych małżeństw.Wraz z Werginią miały tego dnia odwiedzić świątynię Fortuny, byzasięgnąć rady wróżbity w sprawie nowej daty ślubu.Werginiusz został niespodziewanieodkomenderowany gdzieś poza miasto w misji wojskowej i ceremonię trzeba było przełożyćco najmniej o miesiąc.Obie matki jak zwykle pogrążone w rozmowie zostawiły je w tyle, akiedy Icylia ujrzała zbiegowisko i zorientowała się, o czym ludzie dyskutują, uprosiłatowarzyszkę, by z nią przystanęła i posłuchała. To na nic. mruknęła w końcu zniechęcona. Nikt nie wspomina o małżeństwach,tylko w kółko o niewoli i władzy ojców rodzin.Możemy iść dalej, Werginio.Werginio!Rozejrzała się wokoło.Werginia przepadła jak kamień w wodę.Matrony sięzorientowały, że zgubiły gdzieś młodsze pokolenie i zawróciły z niezadowolonymi minami. Icylio! Dlaczego marudzicie? Nie ma czasu na gapienie się! Za dużo mamy dziś dozrobienia.Gdzie Werginia? Nie wiem. Nie była z tobą? Była, ale zatrzymałyśmy się na chwilkę, odwróciłam się, a potem.Przerwał jej mężczyzna, który nadbiegł skądś mocno zaniepokojony. Czy ty jesteś żoną Werginiusza? spytał.Matka Werginii skinęła głową. Gdzie twój mąż? Musi natychmiast tu przyjść! Nie ma go w mieście. A gdzie jest? Wyjechał w sprawach wojskowych.Co się takiego stało? Nie bardzo to rozumiem, ale sprawa jest bardzo dziwna.Twoja córka, Werginia. Co z nią? Chodz i sama zobacz!Mężczyzna poprowadził całą trójkę przez Forum w stronę sali posiedzeń decemwirów.Przed budynkiem zebrał się już tłumek gapiów.Pośrodku tej sceny, pomiędzy liktoramipełniącymi straż przed wejściem, stał Marek Klaudiusz.W ręku trzymał sznur, którego drugikoniec oplatał szyję Werginii.Dziewczyna stała drżąca ze spuszczoną głową i z wypiekamina policzkach.Matka z trudem stłumiła jęk przerażenia. Co to ma znaczyć? krzyknęła, przepychając się przez tłum.Ludzie się przed nią rozstąpili, kiedy jednak chciała uwolnić córkę, liktorzy zagrodzili jejdrogę, grożąc toporami.Cofnęła się przestraszona. Kim jesteś? Coś zrobił z moją córką? Nazywam się Marek Klaudiusz odpowiedział, patrząc na nią pogardliwie. A takobieta nie jest twoją córką. Oczywiście, że jest.To moja córka Werginia. Kłamiesz! Ona się urodziła w moim domu jako niewolnica.Przed laty zniknęła,wykradziona przez kogoś nocą.Teraz dopiero się dowiedziałem, że zabrał ją niejaki LucjuszWerginiusz.Niegodziwiec podawał się za jej ojca, a teraz spiskuje, by ją wydać za mąż podtym fałszywym pretekstem. Toż to jakieś szaleństwo! wyjąkała oszołomiona kobieta. Werginia jest moimdzieckiem.Urodziłam ją! Natychmiast ją uwolnij!Klaudiusz zaśmiał się ironicznie. Porwanie cudzej niewolnicy i próba doprowadzenia do zakazanego małżeństwa topoważne przestępstwa według nowego prawa uchwalonego przez decemwirów.Co masz dopowiedzenia, kobieto?Matka nieszczęsnej branki zachłysnęła się i zaczęła szlochać. Kiedy mój mąż się. Właśnie, gdzie jest ten nikczemnik? Wyjechał. Ha! Aajdak musiał zwąchać pismo nosem i uciekł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]