[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jaka, wasza książęca mość? Pojedziesz zaprosić ode mnie pana Billewicza, miecznika rosień-skiego, aby razem z krewniaczką do mnie, do Kiejdan, przyjechał i tuna czas wojny osiadł.Rozumiesz?Kmicic zmieszał się. On tego uczynić nie zechce.z wielką furią Kiejdany opuścił. Spodziewam się, że go furia już opuściła; w każdym razie wez-miesz ludzi ze sobą i jeżeli nie zechcą po dobrej woli tu przybyć, to ichwsadzisz w kolaskę, otoczysz dragonami i przywieziesz.SzlachcicNASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG214miękki był jak wosk; gdym z nim gadał, płonił się jak panna i kłaniałdo ziemi; ale i on zląkł się imienia szwedzkiego jak diabeł święconejwody i odjechał.Potrzebuję go tu mieć i dla siebie, i dla ciebie.Mamnadzieję, że jeszcze ulepię z tego wosku taką świecę, jaką zechcę, ikomu zechcę, ją zapalę.Tym lepiej będzie, jeśli się tak stanie.Alejeśli nie, tedy będę miał zakładnika.Billewiczowie dużo mogą na%7łmudzi, bo prawie ze wszystką szlachtą spokrewnieni.Gdy jednego, ito najstarszego, dostanę w ręce, inni dwa razy pomyślą, nim coś prze-ciw mnie przedsięwezmą.A przecie to za nimi i za tą twoją dziewczy-ną stoi całe mrowie laudańskie, które gdyby poszło do obozu pana wo-jewody witebskiego, pewnie by ich z otwartymi rękoma przyjął.Ważna to jest rzecz, tak ważna, że się namyślam, czy nie od BiIlewi-czów poczynać. W chorągwi Wołodyjowskiego sami laudańscy ludzie. Opiekunowie twojej dziewki.Kiedy tak, pocznijże od tego, by jątu sprowadzić.Tylko że słuchaj: ja podejmuję się pana miecznika nanasza wiarę nawrócić, ale dziewkę to sobie już ty sam kaptuj, jakumiesz.Gdy miecznika nawrócę, on ci pomoże dziewkę nawracać.Zgodzi się, to wyprawię wam nie mieszkając wesele.Nie zgodzi się,bierz ją i tak.Jak będzie po harapie, to będzie po wszystkim.Z nie-wiastami najlepszy to sposób.Popłacze, podesperuje, gdy ją do ołtarzapowloką, ale na drugi dzień pomyśli, że nie taki diabeł straszny, jak gomalują, a trzeciego będzie rada.Jakżeście się wczoraj rozstali? Jakoby mi w pysk dała! Cóż rzekła? Nazwała mnie zdrajcą.Mało mnie paraliż nie trzasł. Takaż to zaciekła? Jak będziesz jej mężem, powiedzże jej, że nie-wiastom kądziel lepiej przystoi niż sprawy publiczne, i trzymaj jąkrótko. Wasza książęca mość jej nie zna.U niej wszystko zaraz: cnota al-bo niecnota, i wedle tego sądzi; a rozumu niejeden mąż mógłby jej po-zazdrościć.Nim się człowiek obejrzy, ona już w sedno utrafi. Utrafiła ci też w serce.Staraj się także ją utrafić. Bóg by to dał, wasza książęca mość.Raz już brałem ją zbrojnąręką, alem sobie potem przyrzekł, że więcej tego nie uczynię.I co miwasza książęca mość mówi, żeby ją choćby gwałtem do ołtarza prowa-dzić, to mi nie idzie po sercu, bom sobie i jej przyrzekł, że gwałtu wię-cej nie użyję.Cała nadzieja, że wasza książęca mość wyperswadujepanu miecznikowi, iż nie tylko zdrajcami nie jesteśmy, ale zbawieniaNASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG215ojczyzny chcemy.Gdy on się przekona, to i ją przekona, a wtenczasinaczej będzie na mnie patrzyła.Teraz do Billewicza pojadę i sprowa-dzę ich tu oboje, bo mi strach, żeby się ona do zakonu gdzie nie schro-niła.Ale powiem waszej książęcej mości szczerą prawdę, że choćwielkie to szczęście dla mnie patrzeć na tę dziewczynę, wolałbym nacałą potęgę szwedzką uderzyć niż przed nią teraz stanąć, bo ona nie znamoich cnotliwych chęci i za zdrajcę mnie poczytuje. Jeżeli chcesz, to tam kogo innego wyszlę, Charłampa albo Mie-leszkę. Nie! Pojadę lepiej sam.Charłamp zresztą ranny. To i lepiej.Charłampa chciałem wczoraj wysłać do chorągwiWołodyjowskiego, by nad nimi komendę objął, a w potrzebie do posłu-szeństwa zmusił: ale to człek niezgrabny i pokazało się, że własnychludzi nie umie utrzymać.Nic mi po nim.Jedzże naprzód po miecznika idziewczynę, a potem do tamtych chorągwi.W ostatnim razie nieszczędz krwi, bo trzeba pokazać Szwedom, że mamy siłę i nie ulęk-niemy się buntu.Pułkowników zaraz pod eskortą odeszlę; spodziewamsię, że Pontus de la Gardie poczyta to za dowód szczerości mojej.Mieleszko ich odprowadzi.Ciężko z początku idzie! Ciężko! Już wi-dzę, że z pół Litwy stanie przeciw mnie. Nic to, wasza książęca mość! Kto ma czyste sumienie, ten się ni-kogo nie ulęknie. Myślałem, że przynajmniej Radziwiłłowie staną wszyscy po mo-jej stronie, tymczasem, patrz, co mi pisze książę krajczy z Nieświeża.Tu hetman podał Kmicicowi list Kazimierza Michała.Kmicic przebiegł oczyma pismo. %7łebym nie znał intencji waszej książęcej mości, myślałbym, żema rację i że najcnotliwszy to w świecie pan.Boże, daj mu wszystkodobre!.Mówię, co myślę. Jedz już! rzekł z pewną niecierpliwością hetman.NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG216ROZDZIAA 17Kmicic jednak nie wyruszył ani tego dnia, ani następnego, bo groz-ne wieści poczęły nadchodzić zewsząd do Kiejdan.Oto pod wieczórprzybiegł goniec z doniesieniem, że chorągwie Mirskiego i Stankiewi-cza same ruszają ku rezydencji hetmańskiej, gotowe zbrojną ręką upo-mnieć się o swych pułkowników, że wzburzenie panuje między nimistraszne i że towarzystwo wysłało deputacje do wszystkich chorągwistojących w pobliżu Kiejdan i dalej, aż na Podlasie do Zabłudowa, zdoniesieniem o zdradzie hetmańskiej i wezwaniem, by się łączyły wkupę dla obrony ojczyzny.Aatwo było przy tym przewidzieć, że mnó-stwo szlachty zleci się do zbuntowanych chorągwi i wytworzy poważ-ną siłę, przeciwko której trudno się będzie opierać w nieobronnychKiejdanach, zwłaszcza że nie na wszystkie pułki, które książę Radzi-wiłł miał pod ręką, można było liczyć z pewnością.Zmieniło to wyrachowania i wszystkie plany hetmańskie, ale za-miast osłabić w nim ducha, zdawało się go jeszcze podniecać.Posta-nowił sam na czele wiernych szkockich regimentów, rajtarii i artyleriiwyruszyć przeciw buntownikom i zdeptać ogień w zarodku.Wiedział,że żołnierze bez pułkowników są tylko tłuszczą niesforną, która roz-proszy się przed grozą samego imienia hetmańskiego.Postanowił też nie szczędzić krwi i przerazić przykładem całe woj-sko, wszystką szlachtę, ba! całą Litwę, aby nie śmiała drgnąć nawetpod żelazną jego ręką.Miało się spełnić wszystko, co zamierzył, i speł-nić się własnymi jego siłami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]