[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jest coś jeszcze.Z otwartego tunelu hiperprzestrzennegowynurzyło się coś wielkiego i paskudnego, co zmusiło walczących dozawieszenia broni dodała Agana. Teraz trwają pakty.Kopnęłam ze złością zniszczony generator.Byliśmy zmuszeniczekać tu całkowicie bezczynnie.Nie cierpiałam czegoś takiego.Byliśmy kartą przetargową, czy co? I co takiego wynurzyło sięz hiperprzestrzeni? Dlaczego Eva straciła moc? Co z nami będzie?Usiadłam na łóżku, starając się powstrzymać chęć, by wrzeszczećz bezsilności.Po chwili musiałam zająć się Evą, która nagle dostałaataku dziecięcej ciekawości.Trzeba było ją powstrzymać, by niezainteresowała się ciałem leżącym w kącie.Opowiedziałam młodej mniej więcej, co się wydarzyło po jejporwaniu, a potem pozwoliłam bawić się z Brunonem i Aganą, którapoczątkowo nieśmiało, a potem już z jawną radością zajęła siędzieckiem.Zawodowa morderczyni była coraz bardziej intrygująca.Te objawy ciepłych uczuć kłóciły się z bezwzględnością i czystymzłem, które potrafiła okazywać.Na wszelki wypadek nie spuszczałamjej z oka.Eva, mimo że, jak twierdziła, nie była już przekaznikiem energii,ciągle zachowywała całkowitą odporność na anomalie.Zmiała sięi żartowała z Agany, siedząc okrakiem na karku Brunona stojącegoo krok od swojej dziwnej kochanki.Ja tymczasem powoli sięuspokoiłam, godząc z losem.Cokolwiek działo się na zewnątrz i taknie miałam na to wpływu.Po co więc się pieklić?Czas płynął nieznośnie wolno.Godzina, dwie, wreszcie Eva sięzmęczyła i usiadła przy mnie na łóżku.Bruno przycupnął w kąciepomieszczenia, opierając się plecami o generator.Agana znówrozwiała się w powietrzu, wyruszając na kolejny rekonesans.Wróciłapo dłuższym czasie, twierdząc, że na pokładzie Wyrwisłońca nic sięnie zmieniło.Ciągle jesteśmy otoczeni przez uzbrojonych po zębyżołnierzy, a statek ciągle manewruje, podążając za przybyszem.Kumojemu przerażeniu Agana beztrosko oświadczyła, że tajemniczyintruz, który wynurzył się z hiperprzestrzeni, to żelazny obiektniewiele mniejszy od Jowisza, dawniej znany jako Czarne Słońce.Przynajmniej tak twierdzą oficerowie z mostka okrętu.Ponoć samadmirał Estreicher użył tej nazwy.Agana była świadkiem części jego paktów z Najjaśniejszą.Wyglądało na to, że Ziemianie szykowali się do połączenia sił z flotąPrzymierza.Zamierzali wspólnie działać przeciw Czarnemu Słońcu,które obrało kurs kolizyjny ze Słońcem.Admirał wszedł w konfliktz obecnymi na mostku członkami IronHeart, którzy mieli względemgwiazdy inne plany.Stary oficer kazał wyrzucić ich za drzwi.Czekałtylko jeszcze na rozkazy z Ziemi i pozwolenie na rozpoczęcieoperacji.Nie mieliśmy zatem innego wyjścia, jak czekać razem z nim.Minęła kolejna godzina, którą poświęciłam na ponure rozmyślania.Cokolwiek się wydarzy, trudno będzie uwolnić się z łap Ziemian.Zdaje się, że zostawiono nas na pózniej i wrócą do nas, gdy rozwiążesię sytuacja z niespodziewaną wizytą Czarnego Słońca.Aatwo siędomyślić, że sprawa wygląda groznie, skoro Kaila tak szybkodogadała się ze znienawidzonym wrogiem.Tak czy inaczej, byliśmyzamknięci i nie pozostało nam nic innego, jak cierpliwie czekać.Zamknęłam oczy, próbując się zdrzemnąć.Zdawało mi się, żeminęło parę chwil i poczułam gwałtowne szarpnięcie.Eva potrząsałamnie za ramię.Poderwałam się na równe nogi.Stalowe wrota labu zezgrzytem właśnie się rozsuwały.Bruno kucnął przy szczątkachgeneratora, unosząc karabin.Agana znikła bez śladu.W wejściu stał oficer dość pośledniej postury w towarzystwiedwóch komandosów.Zmiało ruszyłam w jego stronę, ręką dając znakEvie, by została z tyłu.Wyglądało na to, że Ziemianie chcą gadać,skoro od razu nie zaczęli strzelać.Oficer był niepozornym, łysiejącym mężczyzną w średnim wieku.Ubrany w lekką kamizelkę szturmową z nierzucającymi się w oczygeneralskimi gwiazdami na piersi. Jestem admirał Estreicher oświadczył dowódca floty.RządZiemi udzielił mi uprawnień na czas kryzysu.W tej chwili w moichrękach spoczywa pełna władza wykonawcza całego imperium.Xiuz Czarnego Słońca, zdecydowałem puścić was wolno.Niniejszymwszelkie nasze zobowiązania wobec Korporacji IronHeart uważam zanieistotne.Możecie odejść.Zatkało mnie.Co on knuł? Po raz pierwszy od bardzo dawnazapomniałam języka w gębie.Skinęłam tylko głową. Twój brat czeka na Stacji Alfa, na powierzchni Czarnego Słońca.Ponoć wiesz, gdzie to jest i łatwo tam trafisz rzucił szczekliwieadmirał. Nasze życie spoczywa teraz w twoich rękach.Przekonanomnie, że twoja podopieczna jest jedyną szansą na powstrzymanieupiornej anomalii, która chce zniszczyć wszechświat.Przydzielę wamszybki statek zwiadowczy, byście mogli natychmiast się tam udać.Chodzcie, szkoda czasu.Pomaszerowaliśmy razem z admirałem wprost do stojącegow głównym korytarzu wózka magnetycznego.Oficer uprzejmiewskazał mi miejsce, puszczając przodem.Pogładził Evę po głowiei wsiadł za nami do pojazdu.Prócz dziewczynki towarzyszył mi tylkoBruno, ciągle ściskający zdobyty karabin, po Aganie nie byłooczywiście śladu.Wózek pędził przez techniczne korytarze.Podróż trwała tylkokilka minut, ale ja i tak nie mogłam usiedzieć.Shao czeka na nas naCzarnym Słońcu! Rdza mać, co on takiego naszykował?Wjechaliśmy wprost pod trap prowadzący do niewielkiego statku.Była to szpiegowska jednostka udająca cywilny, niewielki prom.Miała owalny kształt i matowoszare burty.Od razu dostrzegłamdyskretnie ukryte w kadłubie otwory torpedowe i wysuwaną lufędziała grawitonowego. Sądząc po pani wyczynach z uprowadzeniem okrętudesantowego, nie będzie miała pani kłopotu z pilotowaniem tejjednostki krótko stwierdził admirał.Skinęłam głową i weszłam na trap.Czułam mrowienie na karku,gdy odwróciłam się tyłem do starego admirała.Oczywiście niewierzyłam draniowi.Wiele o nim słyszałam, dlatego miałamwrażenie, że zaraz wsadzi mi nóż w plecy.Tak po prostu puszczał naswolno! Dobre sobie. Powodzenia powiedział, salutując niedbale i odwrócił się,schodząc z trapu.Statek naprawdę był niczego sobie, nawet kokpit miał zaskakującowygodny i przestronny.System był wyzerowany i nie miałamkłopotów, by połączyć się z pojazdem.Usadowiłam się, sprawdzając,czy Eva przypięła się do fotela.Bruno oświadczył, że idzie sprawdzićkajuty i ładownie, po czym znikł w trzewiach statku.Pojawiła się zato Agana, meldując, że starała się podsłuchać Ziemian, czy czegoś nieknują, ale niczego się nie dowiedziała.Wyprowadziłam statek z doków, rozkoszując się łatwością, z jakąsię nim sterowało.To całe wojskowe wspomaganie i dodatkowestabilizatory działały cuda, wspaniale byłoby latać czymś takim pokorytarzach Czarnego Słońca, zamiast rozklekotanym Gruchotem.Obróciłam cudeńko w miejscu i wprowadziłam je do śluzy.Pompywyciągnęły powietrze i otworzyły się drugie wrota, wpuszczając nasdo zewnętrznego portu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]