[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Stanowią ładną parę, nie sądzisz? zapytał Azzie.Ylith westchnęła.Jej długa, ruchliwa twarz zmieniała się nieustannie razbyła piękna, by po chwili stać się ponurą i grozną.Azzie próbował dostosowaćswą percepcję do jej mimiki tak, by widzieć ją wyłącznie urodziwą, ale nie by-ło to łatwe; wiedzmy dokonują trudno uchwytnych zmian rysów twarzy.Już oddawna Azzie miał ambiwalentne uczucia, jeśli chodzi o Ylith.Czasami był prze-konany, że ją kocha, a czasem jej nienawidził.Niekiedy próbował rozwiązać tenproblem, chwytając byka za rogi, a innym znów razem wolał zapomnieć o tym,pogrążając się w drobniejszych sprawach, tyczących jak najlepszych sposobówrozprzestrzeniania Zła czy przyszłości Złych Mocy w ogólności.Czasami wła-ściwie najczęściej w ogóle nie wiedział, co ma robić.Kochał ją, ale nie zawszelubił.Poza tym Ylith była także jego najlepszym przyjacielem i kiedy miał jakieśproblemy, zawsze zwracał się z tym do niej. Rzeczywiście są piękni przyznała czarownica. Pomijając brak oczu.Ale sam wiesz o tym najlepiej. Właśnie dlatego ci ich pokazuję rzekł Azzie. Mówiłem ci, że zamie-rzam wprowadzić ich do milenijnych Zawodów.69Będą odgrywać historię Zpiącej Królewny, całkowicie według własnych chęci,nie przynaglani przeze mnie oraz kierując się ową słynną wolną wolą, co do którejwszystkie inteligentne stworzenia są przekonane, iż ją posiadają.I dojdą w tensposób do błędnych wniosków, skazując się na wieczne potępienie.Potrzebujęzatem oczu dla tych dwojga; ale nie byle jakich ślepków zupełnie niezwykłych.Zachwycających.Potrzebuję ich, by nadać tej historii specjalny klimat, smaczek,ten bajeczny powab i aromat jeżeli rozumiesz, co mam na myśli. Rozumiem doskonale, mój drogi odparła Ylith. Także i to, że oczeku-jesz ode mnie pomocy.Ależ z ciebie dziecko, Azzie! Skąd ci przyszło do głowy,że mogłabym znalezć dla ciebie te oczy?Wcześniej Azzie nie zastanawiał się nad tym.Podrapał się teraz po łuskowa-tym czubku głowy to jest właśnie to, co Piekło ci robi i zamyślił się. Sądziłem powiedział że pomożesz mi, ponieważ to jest to, co poprostu należy uczynić.Mam na myśli fakt, iż tak samo jak ja pragniesz zwycięstwaZła.Chyba się nie mylę? Zauważ, że w przeciwnym razie Dobro zapanowałobynad ludzkimi losami na przeciąg tysiąca lat; to wyeliminowałoby cię z biznesu. Masz rację przyznała Ylith. Jednak nie przekonuje mnie to do końca.Dlaczego to ja mam ci pomagać? Mam własne życie, a moje interesy idą bar-dzo dobrze.Uczestniczę w pracach administracyjnych sabatu i będę także wykła-dać.Azzie dał odetchnąć swemu umysłowi, jak to czynił zawsze, ilekroć miał za-miar zasunąć komuś naprawdę wielkie kłamstwo.I kiedy tak trwał w tym oczysz-czającym umysł oddechu, jego geniusz i wszystkie zdolności skierowane były nato, by wspomóc go w wejściu w rolę, która była mu niezbędna. Ylith powiedział. To wszystko jest dużo prostsze: ja cię kocham. Och, doprawdy? zapytała sardonicznie, ale nie zakończyła tej rozmowy. To wspaniałe! Powiedz mi coś więcej na ten temat! Zawsze cię kochałem brnął Azzie. Pewnie udawałeś, tak jak i teraz. Mogę wyjaśnić, dlaczego nie odzywałem się do ciebie przez tyle czasu. Wal śmiało rzekła Ylith, czekając, co powie. Były dwa powody powiedział Azzie, nie mając w tym momencie zielo-nego pojęcia, o jakie dwie przyczyny miałoby chodzić, gdy i jednej byłoby dosyć. Tak? Zamieniam się w słuch! Mówiłem ci już, że byłem w Otchłani. I co? Nie mogłeś nawet posłać mi pocztówki? Przepraszam, ale już wcze-śniej słyszałam to twoje: Byłem w Otchłani! Ylith, musisz mi po prostu zaufać.Są rzeczy, których mężczyzna nie możepowiedzieć.Uwierz mi na słowo, że sprawy wzięły dobry obrót.Będę ci mógł towyjaśnić, kiedy przyjdzie na to czas; teraz jednak najważniejszą rzeczą jest to, że70cię kocham.Zły czar minął wreszcie i możemy znowu być razem, tak jak zawszetego pragnęłaś i jak ja tego sekretnie chciałem, chociaż mówiłem co innego. Jakie zauroczenie? zapytała Ylith. Wspominałem coś o oczarowaniu? Powiedziałeś: Zły czar minął. Naprawdę tak powiedziałem? Jesteś tego pewna? Oczywiście, że jestem pewna! No cóż, nie powinno było do tego dojść rzekł Azzie. Jeden z wa-runków przeminięcia owego czaru miał polegać na tym, że nie będę nigdy o nimwspominał.Mam tylko nadzieję, że to nie wróci.Ylith wyciągnęła się do pełnej swej wysokości i popatrzyła na niego.Był do-prawdy najbardziej niemożliwym spośród diabelskiego nasienia.Po demonachnależało, oczywiście, spodziewać się kłamstw, ale nawet najgorszym pomiędzynimi zdarzało się czasem powiedzieć prawdę.Z wyjątkiem Azziego; ale nie dlate-go, by miał serce notorycznego kłamcy, nie, winnym tego było naprawdę niesły-chanie mocne pragnienie bycia bardzo złym.Nie mogła mu pomóc, ale darzyłago uczuciem.Ciągle korzystał z kredytu jej sympatii.No i, poza wszystkim, tonie był sezon karnawału w Atenach. Obiecaj, że nigdy więcej mnie nie opuścisz zażądała. Obiecuję przyrzekł solennie Azzie, ale potem stwierdziwszy, iż zbytłatwo skapitulował, dodał szybko: To znaczy w normalnych warunkach. Co masz na myśli mówiąc: normalne warunki? Takie, które nie są nienormalne. To znaczy jakie? Skąd mogę wiedzieć? Och, Azzie! Musisz mnie brać takim, jakim jestem, Ylith powiedział Azzie. Tonaprawdę miłe znowu cię widzieć.Masz jakiś pomysł co do tych oczu? Prawdę mówiąc, tak; mam jedną czy dwie koncepcje. Bądz grzeczną dziewczynką, pośpiesz się i wyjaw mi je poprosił Azzie. Kończy mi się ichor, a nie mam śmiałości ożywić tych istot, zanim nie obdarujęich wzrokiem.To mogłoby zakłócić ich rozwój. Będą musiały poczekać odparła Ylith. Dwie pary niezwykłych oczunie znajdują się na zawołanie. Wszyscy będziemy czekać na ciebie, moja królowo.Ylith roześmiała sięochryple i Azzie był przekonany, że wiedzma lubi słyszeć ten dzwięk.Zachwiałsię; Ylith zawirowała, zmieniając się w poskręcany słup fioletowego dymu, byw następnej chwili zniknąć zupełnie.71ROZDZIAA 5Ylith była zadowolona, nie ruszając się przez wiele lat z Aten, uczestniczącw przyjęciach i dobrze się bawiąc, mając wielu kochanków oraz upiększając swójdom wciąż od nowa.Wraz z upływem czasu czarownice stają się coraz bardziejleniwe i lubią spoczywać na laurach.Grzechy, do popełnienia których nakłania-ją ludzi, zwracają się potem przeciwko nim samym.Stopniowo wiedzmy tracąswą wiedzę wyniesioną z wielkiej szkoły czarownic.Ylith wegetowała tak już oddłuższego czasu, zanim nie wezwało jej zaklęcie Azziego.Teraz jej jedyną reakcją było zdziwienie, iż jako wolontariuszka podjęła sięznalezć nowe oczy dla młodej pary ludzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]