[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Najpierw pomyÅ›l, Murdoch - Julia popukaÅ‚a siÄ™ w czoÅ‚o- a dopiero potem zabieraj gÅ‚os.Boże, ci mężczyzni sÄ… gorsiniż maÅ‚e dzieci - powiedziaÅ‚a tonem obrażonej matrony, my­Å›lÄ…c jednoczeÅ›nie, że chyba zaczyna siÄ™ starzeć, skoro prawitakie moraÅ‚y.- Boże, te kobiety nie majÄ… za grosz fantazji - zrewanżo­waÅ‚ siÄ™ Patryk.- Widzisz, Daniel, jak to z nimi jest? - Przy­sunÄ…Å‚ rozeÅ›mianego bobasa do swojej twarzy.- TrzÄ™sÄ… siÄ™ nadnajmniejszym pyÅ‚kiem.- Przypominam ci, że to nie moje dziecko.- A ja ci powtarzam, że nic mu nie bÄ™dzie.Dzieciaki lubiÄ…ruch i haÅ‚as.To stymuluje ich rozwój.Wiesz, jak strasznie po­trafi taki bobas ryczeć z nudów? Dlatego my z Danielem idzie­my na dół - powiedziaÅ‚, opierajÄ…c sobie malca na biodrze.-A potem do kuchni, na lunch.TrochÄ™ piwka i maÅ‚a kanapkanie zaszkodzi, prawda, stary? Tylko co na to ciocia Julka?WiedziaÅ‚a, że Patryk jÄ… prowokuje.Dwie pary szmaragdo­wych oczu uczepiÅ‚y siÄ™ jej twarzy, czekajÄ…c na reakcjÄ™.- No dobrze - zgodziÅ‚a siÄ™ po chwili wahania - chyba mo­Å¼ecie iść.Ale tylko na parÄ™ minut.I trzymaj siÄ™ z dala od piÅ‚yelektrycznej, dobrze?- To może pójdziesz z nami? - zaproponowaÅ‚ Patryk.-Chyba że masz do mnie caÅ‚kowite zaufanie. 324 NORA ROBERTS- Samej ciężko mi w to uwierzyć, ale jeÅ›li chodzi o nie­mowlÄ™ta, to chyba masz u mnie kredyt caÅ‚kowitego zaufania.- Co za zaszczyt.- Mimo to idÄ™ z wami.Patryk byÅ‚ już za drzwiami, ale odwróciÅ‚ siÄ™ i uÅ›miechnÄ…Å‚.Co ciekawe, nie byÅ‚o w tym uÅ›miechu typowej dla ich sto­sunków ironii czy zÅ‚oÅ›liwoÅ›ci.To byÅ‚ zwyczajny uÅ›miech, za­dowolenie z udanego żartu.Serce skruszaÅ‚o jej na moment i Ju­lia pomyÅ›laÅ‚a, że powinna jednak mu podziÄ™kować.- Poczekaj, Patryk - powiedziaÅ‚a, zdziwiona, że oto pier­wszy raz zwróciÅ‚a siÄ™ do niego po imieniu.Kiedy zaÅ› PatrykzatrzymaÅ‚ siÄ™ u szczytu schodów, dodaÅ‚a nieÅ›miaÅ‚o: - DziÄ™ki.Nawet nie wiesz, jak bardzo mi pomogÅ‚eÅ›.ByÅ‚am zrozpaczona.- To bÅ‚Ä…d.- PowiódÅ‚ wzrokiem po chmurze jej rudych lo­ków.- No, chodzmy - niespodziewanie wyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ w jejkierunku - zobaczymy, co ten brzdÄ…c myÅ›li o naszej robocie.Instynktownie podaÅ‚a mu dÅ‚oÅ„, ale już po chwili pożaÅ‚owaÅ‚aswojej spontanicznej reakcji.Ponieważ jednak byÅ‚oby gÅ‚upioi niegrzecznie, gdyby teraz siÄ™ wyszarpnęła, zrobiÅ‚a dobra minÄ™do zÅ‚ej gry i potulnie pozwoliÅ‚a sprowadzić siÄ™ na dół.To, co zobaczyÅ‚a, wyglÄ…daÅ‚o dokÅ‚adnie tak, jak sobie wy­obrażaÅ‚a.- Szybko wam idzie - powiedziaÅ‚a z uznaniem.- MyÅ›lisz,że w przyszÅ‚ym tygodniu przeniesiecie siÄ™ z pracami na górÄ™?- Taki mam plan.Zaczniemy od twojej sypialni.- W takim razie w weekend powynoszÄ™ meble i przygotujÄ™materiaÅ‚y, żebyÅ›cie w poniedziaÅ‚ek mieli wszystko gotowe.- Spokojna gÅ‚owa.Sami siÄ™ tym zajmiemy, w koÅ„cu zato nam pÅ‚acisz.Glazurnik skoÅ„czyÅ‚ już dolnÄ… Å‚azienkÄ™, wiÄ™cmoże rzucisz na niÄ… okiem.- Pewnie!- ZdecydowaÅ‚aÅ› już, z czego majÄ… być blaty kuchenne?- Tak.Wczoraj podjęłam ostatecznÄ… decyzjÄ™.Mam na gó­rze wzór. Siostry z klanu MacGregor 325- DomyÅ›lam siÄ™.A nie możesz powiedzieć mi tak po pro­stu, bez wzoru, co to bÄ™dzie?- MogÄ™.Szaro-niebieskie ceramiczne pÅ‚ytki.PomiÄ™dzy ni­mi granatowe fugi.- Niezle.- UniósÅ‚ powÅ›ciÄ…gliwie jednÄ… brew, lecz prawdÄ™mówiÄ…c, powinien byÅ‚ raczej otworzyć usta z wrażenia, takbardzo ten pomysÅ‚ przypadÅ‚ mu do gustu.- Patryk! - W holu pojawiÅ‚ siÄ™ jeden z pracujÄ…cych w sa­lonie stolarzy.- Chodz i sam zobacz, czy tak jest dobrze.Jakprzybijemy, bÄ™dzie za pózno.- Daj, wezmÄ™ go od ciebie.- Julia wyciÄ…gnęła rÄ™ce w kierunkuDaniela.Kiedy Patryk podawaÅ‚ jej dziecko, ich dÅ‚onie spotkaÅ‚y siÄ™.StaraÅ‚a siÄ™ nie zwracać na to uwagi, jednak nie byÅ‚a w stanie zig­norować niespodziewanie przyjemnej, ciepÅ‚ej fali, która szybko roz­laÅ‚a siÄ™ po caÅ‚ym jej ciele.- Wracaj do swoich zajęć - powiedziaÅ‚aÅ‚agodnie - a my tu sobie wszystko pooglÄ…damy.- Zgoda.- Patryk delikatnie pociÄ…gnÄ…Å‚ maÅ‚ego za nosek.-- Tylko pamiÄ™taj, koleżko, że potem idziemy razem na bro-warek i kanapki.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ jeszcze, a potem wszedÅ‚ do salonu.JuliaposzÅ‚a w Å›lad za nim.I kto by pomyÅ›laÅ‚, westchnęła, że takiirytujÄ…cy facet bÄ™dzie miaÅ‚ takie podejÅ›cie do dzieci?Zciana oddzielajÄ…ca salon od biblioteki zostaÅ‚a wyburzona.Po­mieszczenie, które dziÄ™ki temu powstaÅ‚o, byÅ‚o jasne i przestron­ne, czyli dokÅ‚adnie takie, jak sobie wymarzyÅ‚a.Teraz krÄ™cili siÄ™po nim robotnicy w zakurzonych ubraniach.Gwar ich rozmówi haÅ‚as pracujÄ…cych maszyn wypeÅ‚niaÅ‚ caÅ‚y dom.PrzepiÄ™kna drew­niana podÅ‚oga byÅ‚a starannie okryta brezentowymi matami, któreskutecznie chroniÅ‚y jÄ… przed zniszczeniem.Przy kominku praco­waÅ‚ kamieniarz, przywracajÄ…c Å›wietność zaniedbanemu gzymsowii szlifujÄ…c stary kamieÅ„, by ten odzyskaÅ‚ pierwotny wyglÄ…d.Julia byÅ‚a wniebowziÄ™ta.MogÅ‚aby tak stać godzinami i przy­glÄ…dać siÄ™, jak jej pomysÅ‚y nabierajÄ… realnego ksztaÅ‚tu.UwielbiaÅ‚aobserwować ludzi przy pracy, patrzeć, jak realizujÄ… kolejne etapy 326 NORA ROBERTSprzedsiÄ™wziÄ™cia, jak krok po kroku przybliżajÄ… siÄ™ do celu.Dla­tego nigdy w życiu nie chciaÅ‚aby wprowadzić siÄ™ do gotowego,wykoÅ„czonego domu.NajwiÄ™kszÄ… radość dawaÅ‚o jej wÅ‚aÅ›nieobmyÅ›lanie najróżniejszych zmian i przeróbek, po których bu­dynek zachwycaÅ‚ swoim wyglÄ…dem i wystrojem wnÄ™trz.Z zamyÅ›lenia wyrwaÅ‚ jÄ… gÅ‚oÅ›ny wybuch Å›miechu.GardÅ‚owymÄ™ski gÅ‚os, wzmocniony dziÄ™ki akustyce pustego pomieszcze­nia, wypeÅ‚niÅ‚ przestrzeÅ„ i kazaÅ‚ Julii spojrzeć tam, skÄ…d do­biegaÅ‚.Patryk, bo to on siÄ™ Å›miaÅ‚, rozmawiajÄ…c z robotnikami,staÅ‚ niedbale oparty o resztki tego, co jeszcze niedawno byÅ‚oÅ›cianÄ….RÄ™ce wÅ‚ożyÅ‚ w tylne kieszenie dżinsów, charakterysty­cznym ruchem gÅ‚owy odrzuciÅ‚ wÅ‚osy, które wchodziÅ‚y mu dooczu.Julia nie mogÅ‚aby zaprzeczyć, że jego sylwetka, gÅ‚os,sposób bycia byÅ‚y kwintesencjÄ… mÄ™skoÅ›ci.Nie mogÄ…c oprzećsiÄ™ pokusie, co chwila wiÄ™c zerkaÅ‚a w jego stronÄ™.Stuprocentowy facet, przebiegÅ‚o jej przez myÅ›l i to odkry­cie wprawiÅ‚o jÄ… w delikatne drżenie.PrzypomniaÅ‚a sobie dotykjego silnej dÅ‚oni i ruch napiÄ™tych mięśni, gdy koÅ‚ysaÅ‚ Daniela.W pewnym momencie uÅ›wiadomiÅ‚a sobie, że jej wzrok uparciebÅ‚Ä…dzi w okolicach szczupÅ‚ych poÅ›ladków, opiÄ™tych granato­wym materiaÅ‚em dżinsów.Natychmiast skarciÅ‚a siebie za podobne myÅ›li [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl