[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Cześć, Meg. Pochylił się, by pogłaskać psy. Cześć, pieseczki.Cosłychać? Widziałem się z Peterem.Powiedział mi, że pan komendant jestu ciebie.Chciałem z nim chwilkę porozmawiać, jeśli nie masz nic przeciwkotemu. Jasne.Wejdz.Jazda, pieseczki, pora na spacer. Cześć, Stevenie, jak się miewasz? Witam, panie komendancie. Uścisnął rękę Nate a. O wiele lepiej niżwtedy, gdy widział mnie pan po raz ostatni.Chciałem jeszcze raz osobiściepodziękować za to, co pan dla mnie zrobił.Dla nas.Tobie, Meg, również. Słyszałem, że udało ci się zachować wszystkie palce. Dziesięć u rąk i dziesięć u nóg.No, może dziewięć i pół.Naprawdę miałemcholerne szczęście.Zresztą wszyscy trzej możemy powiedzieć to samo.Przepraszam, że nachodzę pana w domu.to znaczy, kiedy nie jest pan nasłużbie. Nie ma sprawy. Usiądz zaprosiła Meg. Napijesz się wina? Piwa? On jest nieletni przypomniał Nate w chwili, kiedy Steven właśnie miałzamiar przyjąć propozycję. Poza tym prowadzi. Ach, ci gliniarze! burknęła Meg. Zawsze muszą wszystko zepsuć. Może colę albo coś innego? Jasne.Steven siedział i bębnił palcami po kolanie. Przyjechałem do domu na dwa dni na ferie wiosenne.Chciałem wpaśćwcześniej, ale miałem pewne zaległości.Opuściłem sporo zajęć i wykładów. Nadrobiłeś wszystko? Taak.Przesiedziałem kilka długich nocy, ale już jestem na bieżąco.Chciałem odwiedzić Lunacy, gdy dowiedziałem się o Yukonie.Głos mu zadrżał, palce zagłębiły się w kolanach. Przykro mi. Dokładnie pamiętam, kiedy pojawił się w naszym domu.Był małymszczeniaczkiem, przypominał puszystą kulkę.To straszne.Najciężej przeżywa jego śmierć moja mama.Traktowała go jakjeszcze jedno dziecko. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby ktoś skrzywdził moje psy wyznała Meg,wracając do pokoju.Podała Nate owi kieliszek wina, potem spod pachy wyjęła puszkę coli dlaStevena. Wiem, że robi pan wszystko, co możliwe.Ktoś powiedział mi, że mieliścietu jakiegoś szaleńca.Jezu, postrzelił Petera. Potrząsnął głową i otworzyłpuszkę. Ludzie mówią, że to on mógł tak załatwić Yukona, ale. Ty się z tym nie zgadzasz domyślił się Nate. Yukon był przyjacielski, ale nigdzie nie wybrałby się z nieznajomym.Niesądzę, żeby poszedł z kimś, kogo nie znał, a przynajmniej nie poszedłby z nimbez walki.Był stary i prawie ślepy, ale nie opuściłby podwórka z kimś obcym.Upił spory łyk. Tak czy inaczej nie dlatego tu przyszedłem.Mam coś dla pana.Uniósł biodra i przez chwilę grzebał w przedniej kieszeni dżinsów.Wyjąłmały srebrny kolczyk w kształcie krzyża maltańskiego. To było w pieczarze wyjaśnił.Nate wziął kolczyk. Znalazłeś go w pieczarze? Przy Gallowayu? Prawdę mówiąc, znalazł go Scott.Zapomniałem o tej błyskotce, jakwszyscy.Scott zauważył ją jakieś trzydzieści centymetrów od. zerknął naMeg. Od ciała.Przepraszam. W porządku. Odkuł kolczyk z lodu.Nie wiem, dlaczego, może żeby mieć coś do roboty.Włożył do plecaka.Kiedy ściągnięto nas z gór, byliśmy w beznadziejnymstanie, wylądowaliśmy w szpitalu, no i w ogóle, nie ma się zatem co dziwić, żepo prostu zapomnieliśmy.Teraz Scott znalazł kolczyk w swoich rzeczach,przypomniał sobie o wszystkim i dał mi go, ponieważ jechałem do domu.Uznaliśmy, że ta ozdóbka prawdopodobnie należała do twojego ojca, Meg, więcpowinniśmy ci ją oddać.Potem doszedłem do wniosku, że chyba raczejnależałoby przekazać to gliniarzom, więc postanowiłem zgłosić się z tym dopana komendanta. Pokazywałeś kolczyk Cobenowi? spytał Nate. Nie.Scott przypomniał sobie o tym kolczyku tuż przed moim wyjazdem dodomu, a mnie się już wtedy bardzo spieszyło.Uznałem, że mogę dać go panu. W porządku.Dzięki, że mi go przywiozłeś. Nie wiem, czy ten krzyżyk należał do taty powiedziała Meg, gdy zostalisami. Mógł.Tata nosił kolczyk.Miał ich kilka, chociaż nie pamiętam zbytdokładnie.Kilka małych wkrętek, jakieś złote kółko.To mogło być jego.Mógłsobie kupić w Anchorage, kiedy tam był.Chociaż ten kolczyk mógł też. Należeć do mordercy dokończył Nate, przyglądając się uważniewisiorkowi trzymanemu w ręce. Masz zamiar dać go Cobenowi? Zastanowię się. Odłóż to, dobrze? Odłóżmy to na dzisiejszy wieczór.Nie chcę być smutna.Nate wsunął kolczyk do kieszeni na piersi i zapiął ją na guzik. W porządku? W porządku. Oparła głowę na jego ramieniu i położyła dłoń na kieszeni.Spróbuj jutro pokazać go Charlene.Może ona coś sobie przypomni.Na razie.zarzuciła mu ręce na szyję i ponownie się uniosła. Na czym to stanęliśmy? Wydaje mi się, że dokładnie na tym. W porządku.Popatrz! Za twoimi plecami jest ładna, wygodna kanapa.Ileczasu potrzebujesz, żeby rozebrać mnie do naga? Sprawdzmy.Opadł na plecy, w ostatniej chwili pociągając ją za sobą.Wybuchnęłaśmiechem.Wciąż obejmowała go nogami w pasie i próbowała wyciągnąć mukoszulę ze spodni.Gdy jej się to udało, wbiła mu paznokcie w plecy. Oczekuję, że dziś wieczorem zaczną bić wielkie dzwony, ponieważ jestemdziewicą zaręczynową. Czeka mnie ciężka praca, nim dostanę się do tych wielkich dzwonów.Rozpiął jej bluzkę i całował rozpięcie od góry aż do dżinsów. Ale po drodze chciałbym poruszyć wszystkie małe. Podziwiam ambitnych mężczyzn.Czuła język Nate a na swoim ciele, czuła jego zęby, kiedy zsuwał z niejdżinsy.Zgodziła się wyjść za tego mężczyznę za mąż.Aż trudno to sobie wyobrazić.Za Ignatiousa Burkę a o dużych, smutnych oczach i mocnych rękach.Zamężczyznę pełnego cierpliwości, pragnień i odwagi.Pełnego honoru.Przeczesała palcami jego włosy.Nie zasłużyła na niego, ale dzięki temuwszystko, co się działo, wydawało się jeszcze cudowniejsze.Potem zaczął skubać zębami wewnętrzną część jej ud.Zadrżała i przestałamyśleć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]