[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mogłaby.Mrugając oczami, uklękła, a potem z trudem wyciągnęła się na dywanie.Jejdłonie wniknęły pod suknie Bair, chwytając chude kostki tamtej poprzez skóręmiękkich butów.Tym razem na pewno zdoła okazać odwagę.Tym razem nie bę-dzie płakać.Tym razem nie będzie wierzgać, rzucać się na wszystkie strony, ani.Nie poczuła uderzenia.Uniosła głowę, próbując dojrzeć ich twarze. Na co czekacie? Jej głos wciąż drżał, ale teraz pobrzmiewał w nimrównież gniew.Na domiar wszystkiego jeszcze każą jej czekać? Wieczoremmuszę wyruszyć w podróż, na wypadek gdybyście zapomniały.Bierzcie się dorzeczy.Amys upuściła pas, spadł tuż przy głowie Egwene. Ta kobieta nie ma żadnego toh względem mnie. Ta kobieta nie ma żadnego toh względem mnie cicho powtórzyła Bair. Ta kobieta nie ma żadnego toh względem mnie oznajmiła z całą mo-cą Sorilea.Pochyliła się nad nią i odgarnęła mokre włosy z jej twarzy. Wie-działam, że w sercu jesteś Aielem.Teraz jednak zachowujesz się zbyt dumnie,dziewczyno.Spełniłaś wymogi swego toh.Wstań, zanim pomyślimy, że usiłujeszzrobić na nas wrażenie.Potem pomogły jej się podnieść; przytulały ją, ocierały jej łzy, a na koniecpodały jej chusteczkę, aby wydmuchała sobie nos.Pozostałe kobiety podeszłybliżej, każda oznajmiała, że ta oto kobieta nie ma względem niej toh, te równieżją ściskały i uśmiechając się do niej.Największym zaskoczeniem były właśnie teuśmiechy; Surandha patrzyła na nią równie przychylnie jak zawsze.Oczywiście.Toh przestawało istnieć, kiedy spełnione zostały jego wymogi; cokolwiek stałosię przyczyną jego powstania, teraz równie dobrze mogło być uznane za nieist-niejące.Ta część umysłu Egwene, która nie uznawała słuszności ji e toh, doszłado wniosku, że być może to, co powiedziała na końcu, również trochę pomogło,podobnie jak fakt, że bez sprzeciwu przyjęła chłostę.Być może z początku niepotrafiła wszystkiemu sprostać z niewzruszoną obojętnością Aielów, jednak So-rilea miała rację.W głębi serca stała się Aielem.Pomyślała, że odtąd tak będziezawsze.Mądre i ich uczennice powoli opuszczały namiot.Najwyrazniej pierwotniemiały zamiar pozostać przez resztę nocy albo nawet dłużej, śmiejąc się i rozma-wiając z Egwene, jednak to był tylko obyczaj, nie zaś część ji e toh, a z pomo-cą Sorilei udało jej się je przekonać, że naprawdę nie ma na to czasu.W końcuzostała w namiocie tylko w towarzystwie Sorilei i dwu wędrujących po snach.Wszystkie te uściski i uśmiechy sprawiły, że praktycznie łzy przestały płynąć,161a jeśli jej usta wciąż drżały, niezależnie od tego, jak się starała, to jednak potrafiłasię już uśmiechnąć.Tak naprawdę to miała ochotę znowu wybuchnąć płaczem,nawet jeśli z zupełnie już innych powodów.Przynajmniej po części z odmiennychpowodów; całe ciało dalej paliło ją tak, jakby przeżerał je ogień. Tak bardzo będę za wami tęsknić. Bzdury. Sorilea poparła parsknięciem swoje słowa. Jeżeli będzieszmiała szczęście, to teraz oznajmią ci, że nigdy nie zostaniesz Aes Sedai.Wtedybędziesz mogła do nas powrócić.Zostaniesz moją uczennicą.W ciągu trzech lubczterech lat otrzymasz własną siedzibę.Znam nawet stosownego dla ciebie męża.To Taric, najmłodszy wnuk mojej wnuczki, Amaryn.Pewnego dnia zostanie wo-dzem klanu, jak sądzę, będziesz musiała więc rozejrzeć się za siostrą żoną jakopanią jego dachu. Dziękuję odparła ze śmiechem Egwene.Wychodziło na to, że będziemiała dokąd wrócić, jeśli Komnata Zasiadających postanowi ją odesłać. A Amys i ja będziemy się spotykać z tobą w Tel aran rhiod powiedziałaBair donosić ci o wydarzeniach tutejszych, oraz o Randzie al Thorze.Terazbędziesz własnymi ścieżkami wędrować po Zwiecie Snów, ale jeśli tego zapra-gniesz, ja dalej mogę cię uczyć. Pragnę tego. Jeżeli Komnata dopuści ją chociaż w pobliżeTel aran rhiod.Ale z drugiej strony, w jaki sposób miałyby jej tego zabronić;mogą z nią zrobić wszystko, ale tego nie są jej w stanie pozbawić. Proszę,obserwujcie bacznie Randa oraz Aes Sedai.Nie mam pojęcia, jaką on rozgrywagrę, niewątpliwie jednak jest ona bardziej niebezpieczna, niż mu się wydaje.Amys rzecz jasna nie wspomniała nic o dalszych naukach.Wcześniej zapo-wiedziała jej, jak będzie wyglądać porządek spraw, kiedy złamie któreś z jej ogra-niczeń, i nawet spełnienie wymogów toh niczego tutaj nie zmieniało.Zamiast tegojednak rzekła: Wiem, że Rhuarc będzie żałował, iż nie było go tu dzisiejszej nocy.Udałsię na północ, aby na własne oczy przyjrzeć się Shaido.Nie obawiaj się, że twójtoh względem niego pozostanie nie spełniony.Kiedy spotkacie się po raz wtóry,z pewnością da ci po temu sposobność.Egwene rozdziawiła usta i po raz dziesiąty już chyba wytarła nos, żeby skryćgrymas.Zapomniała o Rhuarku.Oczywiście nigdzie nie stwierdzono, że swe zo-bowiązania względem niego będzie musiała spłacić w taki sam sposób.Być możenawet jej serce po części stało się już sercem Aiela, przez krótką chwilę jednakjej myśli rozbiegły się szaleńczo w poszukiwaniu jakiejś innej metody.Musi byćinny sposób.I będzie miała mnóstwo czasu na jego znalezienie, zanim spotka sięz nim ponownie. Będę bardzo wdzięczna powiedziała słabym głosem.A przecież pozo-stawała jeszcze Melaine.I Aviendha.Zwiatłości! Myślała, że już z tym skończyła.Na pewno istnieje jakiś inny sposób.162Bair otworzyła usta, ale Sorilea weszła jej w słowo: Musimy jej pozwolić się ubrać.Ma przed sobą długą podróż. Bair ze-sztywniał kark, a Amys wykrzywiła usta.Najwyrazniej żadnej nie podobało sięto, czego Egwene zamierzała dokonać.Może nawet chciały zostać i próbować ją namówić, żeby tego nie robiła, jed-nak Sorilea zaczęła mamrotać nie tak znowu całkiem cicho o głupich, które próbu-ją powstrzymać kobietę przed zrobieniem tego, co jak sądzi, zrobić musi.Młodszepoprawiły więc tylko szale na ramionach Bair musiała mieć jakieś siedemdzie-siąt lub osiemdziesiąt lat, dalej jednak była młoda w porównaniu z Sorileą uściskały Egwene na pożegnanie i wyszły mrucząc: Obyś zawsze znajdowała wodę i cień.Sorilea została jedynie chwilę dłużej. Pomyśl o Taricu.Mogę go zaprosić do namiotu łazni, wtedy będzieszmu się mogła przyjrzeć.Zanim to się jednak stanie, zapamiętaj co ci powiem.Zawsze boimy się bardziej, niż byśmy chciały, ale zawsze też okazujemy się od-ważniejsze, nizli byśmy się spodziewały.Kieruj się głosem serca, a wtedy AesSedai nigdy nie zrobią ci krzywdy, bowiem nie potrafią odebrać ci tego, co jestnajbardziej twoje, czyli twego serca.Wierzyliśmy dotąd, że one stoją dużo wyżejod nas, ale to nieprawda.Obyś zawsze znajdowała wodę i cień, Egwene.I niezapominaj nigdy o swoim sercu.Kiedy już została sama, trwała przez jakiś czas bez ruchu, patrząc w prze-strzeń i zastanawiając się.Jej serce.Być może nie miała tyle odwagi, jak jej sięwydawało.Zrobiła tylko to, co musiała tutaj zrobić; była Aielem.W Salidarzebędzie tego potrzebowała.Aes Sedai stosowały nieco inne metody niż Mądre, alez pewnością nie potraktują jej pobłażliwie, kiedy się dowiedzą, że podawała sięza pełną siostrę.O ile się dowiedzą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]