[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wezmy choćby któreś z aktualnych feministycznych zagadnień: kobiety powinny walczyć orówne prawa w pracy, ale nie powinny zabraniać mę\czyznom pracować.Osobiście wątpię w sens zakładania salonów manicure czy pedicure tylko dla mę\czyzn", wspecjalny rodzaj liftingu, na przykład zwiększającego rozmiary penisa, czy specjalneurządzenia do masa\u zwiększające prę\ność członka, w zakłady fryzjerskie dla łysiejących iłysych, w intensywne kursy z teorii i praktyki chodzenia na wysokich obcasach.Trudno wyobrazić sobie mę\a, który śpi w wałkach, namoczywszy uprzednio włosy w piwie?A ilość pończoch, jaką zniszczy, zanim nauczy się jezdzić w nich w środkach komunikacji?Wyobrazcie sobie drogie czytelniczki kolejki do salonów kosmetycznych iprzepełnione sale, gdzie uprawia się aerobik, kiedy wszyscy podstarzali panowie domu rzucąsię na ratunek swojemu ciału w obronie przed nadmiernym otłuszczeniem, łysieniem, zbytmałym biustem, za szerokim tyłkiem, za grubymi łydkami, zbyt zgarbionymi plecami iinnymi wadami, które mogłyby negatywnie wpłynąć na naszą, szanowne panie, potencję iskierować ją w stronę obiektów młodszych, bardziej pociągających, przystojniejszych.Nie sądzę, by istniała konieczność wydawania specjalnych czasopism dla mę\czyznprzypominających pisma kobiece i literaturę dla osób niepełnosprawnych umysłowo, gdziemiędzy licznymi przepisami kucharskimi dla259twojej ukochanej kobiety", fotografiami z najnowszą męską modą i poradami, jak szybciejschudnąć, lepiej umyć okna, efektywniej podlewać kwiatki i niezauwa\alnie naprawićkoronki, publikowane byłyby pouczające historie \yciowe o tym, jak biednych i bezbronnychmę\czyzn okręcają sobie wokół palca sprytne i bezlitosne partnerki.Powiedzmy, o tym, jak Olga B.poznała Oleha K., wzięła od niego numer telefonu,zadzwoniła, ustalili datę i zaczęli się spotykać.Pewnego razu, kiedy rodzice wyjechali na urlop, Olga B.zaprosiła Oleha K.do siebie, tenprzyniósł wino i kwiaty, i został u niej do rana.Ju\ kiedy byli ze sobą pierwszy raz, Oleh K.zrozumiał, \e nie kocha Olgi B., i po\ałował, \e nie u\ył prezerwatywy, ale kiedy okazało się,\e Olga B.jest w cią\y, było ju\ za pózno.Oleh K.o\enił się z Olgą B., choć kochał inną.Albo te\ o tym, jak Tania G.poznała Iwana R, wzięła od niego numer telefonu, zadzwoniła,ustalili datę i zaczęli się spotykać.Pewnego razu, kiedy rodzice wyjechali na urlop, Tania G.zaprosiła Iwana R.do siebie, ten przyniósł wino i kwiaty, i został u niej do rana.Ju\ kiedybyli ze sobą pierwszy raz, Iwan R.zrozumiał, \e kocha Tanie G., ale ta oświadczyła mu, \ewkrótce wychodzi za innego, z którym jest w cią\y.Wtedy Iwan K.po\ałował, \e u\yłprezerwatywy, ale było ju\ za pózno.Teraz Tania G.jest zamę\na, a Iwan K.czuje sięnieszczęśliwy, bo wcią\ ją kocha.Albo o tym, jak Hala B.uwiodła Stepana S., urodziła mu trójkę dzieci, a potem uciekła zGrześkiem F.za granicę, a Stepan S.zmuszony był zrezygnować z pracy, bo260nie miał kto zająć się dziećmi, Tania B.nawet mu nie płaci alimentów, a w międzyczasieurodziła jeszcze dwójkę Grześkowi F.i chce go porzucić dla Wolfganga Ch.A wszystkim tym historiom towarzyszyłyby fotografie, na których widok czytelnik uroniłbymałą męską łzę.Ale chyba się zagalopowałam.Przerwijmy ten feministyczny wywód i wróćmy donamiętności.Tak więc po wszystkim, co było wy\ej, myślę, \e stało się jasne, i\ znacznieprościej jest mówić o namiętności do galicjanki ni\ o namiętności galicjanki.Jeszcze raz przepraszam wszystkie wojujące feministki, nie chciałabym obrazić ichprzekonań, które naprawdę szanuję, jednak z powodów czysto pragmatycznych niewierzę w perspektywę zwycięstwa feminizmu w Galicji.Wydaje mi się równie\, \e po lekturze Kolekcji., czytelnik zgodzi się ze mną, \e niemo\liwejest szczęśliwe mał\eństwo galicjanki z niegalicjaninem, a tym bardziej cudzoziemcem.Pojedyncze przypadki, zaprzeczające temu, są tylko wyjątkami potwierdzającymi regułę.Dlatego przejdę do zakończenia opowieści o arystokratycznej namiętności, która takniespodziewanie rozpaliła moje serce.Podjęliśmy z Hermanem decyzję, by po ślubie przenieść się na Ukrainę, przez pół rokubardzo często i szczegółowo omawialiśmy to między sobą, a tak\e ze wszystkimi, lub prawiewszystkimi, przyjaciółmi i znajomymi.Nasze261plany stawały się coraz bardziej konkretne, choć na razie ograniczały się jedynie do kwestiigłównej: czy warto", nie dochodząc do kwestii: jak", nie mówiąc o: kiedy".Bardzoodpowiadała nam rola bohaterów, ludzi myślących nietuzinkowo, będących w stanie porwaćsię na dość ryzykowny czyn, choć wcale nie było nam do tego spieszno; komfortowe ipozbawione problemów \ycie studenckie na razie całkowicie nas zadawalało.Dalej sprawypotoczyły się następująco.Pewnego razu wróciłam do domu i zastałam Hermana, który powinien był być nauniwersytecie.Siedział za stołem z fili\anką kawy oraz papierosem i patrzył przed siebie taknieruchomym i nieobecnym spojrzeniem, \e nie wró\yło to nic dobrego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]