[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z listu dowie-dzieli się, co zaszło.Zarazem zawiadomiłem ich o trzech Anglikach pozostawionych i o spo-sobie, w jaki z nimi postępować mają.W tydzień dopiero trzech Hiszpanów uzbrojonychudało się na folwark, gdzie tamci przebywali, nie śmiejąc się wychylić z doliny, stosownie domoich rozkazów.Dobrzy Hiszpanie, mając ich za porządnych ludzi, już w parę tygodni potemzwolnili rygor, pozwalając im po całej przechadzać się wyspie.Nadana swoboda, zamiast ująć trzech łotrów, posłużyła im tylko do popełnienia nowychniegodziwości.Przybrawszy postawy pokorne, potrafili tak sobie zjednać Hiszpanów, że ci,wbrew moim poleceniom, powierzyli Anglikom broń palną.Odtąd Atkins i jego towarzysze,zuchwali posiadaniem broni, przekonawszy się, że historia o gubernatorze była zmyśleniem,nie tylko wymówili Hiszpanom posłuszeństwo, lecz rozpoczęli z nimi kłótnie, domagając siężywności i udziału we wszystkich zapasach przeze mnie pozostawionych.Kiedy zaś Hiszpa-nie żądań tych zaspokoić nie chcieli, Anglicy zagrozili, że ich wymordują.Skutkiem tych pogróżek trzeba było po całych nocach utrzymywać czaty, aby łotrzy nie-spodzianie śpiących nie napadli i nie wypełnili swej obietnicy.Trzej wygnańcy, nie mogącpodejść cichaczem Hiszpanów, dopuszczali się wszelkiego rodzaju psot.Zniszczyli zasiewyna folwarku, poburzyli budynki i kilkadziesiąt palm kokosowych wycięli.Na koniec Atkins,zaczaiwszy się w lesie, postrzelił przechodzącego Hiszpana.Pochwycili go i skrępowali dru-dzy, po czym udali się na schwytanie pozostałych Anglików, co powiodło się szczęśliwie.Natychmiast złożono sąd pod przewodnictwem Don Juana.Atkins tak zuchwale odzywał sięprzed sądem i powtarzał pogróżki, że skazano go na karę śmierci przez powieszenie, dwóchzaś drugich na wygnanie do jednej z wysp na południu leżących.Szlachetny Don Juan niechciał tego wyroku potwierdzić przez pamięć na to, że Anglicy byli mymi rodakami, owszemprosił, ażeby ich zupełnie uwolniono.Sędziowie po długim oporze przystali wreszcie podwarunkiem, ażeby Atkins pozostał przez parę miesięcy w więzieniu, dopóki stanowczej nieprzyrzecze poprawy.Poodbierano im broń palną, a nawet siekiery, a dopóki Atkins siedział w więzieniu,wszystko szło jako tako.Lecz złoczyńca, sprzykrzywszy sobie pobyt w zamknięciu, zdołał sięwyswobodzić, a połączywszy się ze swymi koleżkami, na nowo zaczął dokuczać Hiszpanom.Tego już było zanadto.Mieszkańcy zamku, chociaż szlachetni i łagodni, nie mogli dłużejwytrzymać i żyć ciągle pod grozbą stracenia wszystkiego, co posiadali.Raz należało pozbyćsię niegodziwych sąsiadów.Anglicy, widząc, że tym razem nie ujdzie im na sucho, udali sięw pokorę, prosząc Hiszpanów o pozwolenie opuszczenia wyspy na karaibskiej łodzi i uzy-skali je.Don Juan zaopatrzył łódz we wszystkie potrzeby, a nawet udzielił im dwie strzelby ikilkadziesiąt ładunków.Do łodzi dorobiono maszt i żagiel.Tak zaopatrzeni, puścili się na morze.Hiszpanie odprowadzili ich do brzegu, życząc po-myślnej podróży i ciesząc się, że już raz pozbyli się wichrzycieli, zatruwających im życie.We dwa tygodnie potem Hiszpan, pracujący w polu, spostrzegł łódz płynącą ku brzegowi,na której znajdowało się ośmiu ludzi.Przestraszony tym pobiegł do zamku, donosząc o nie-bezpieczeństwie.Hiszpanie pochwyciwszy strzelby, wyszli na spotkanie mniemanych nie-przyjaciół i z wielkim zdziwieniem i smutkiem poznali, że to powracają Anglicy w towarzy-stwie pięciu Karaibów.Oto, co ich spotkało:Po dwóch dniach żeglugi wylądowali na wyspie leżącej na zachodzie.Mieszkańcy zbieglisię natychmiast z bronią, dla przeszkodzenia wylądowaniu przybyszów.Zaniechawszy więcswego zamiaru, popłynęli ku południowi i wysiedli na niewielkiej wysepce, zamieszkanejprzez kilkudziesięciu dzikich.Karaibowie przyjęli ich bardzo dobrze, dostarczając żywności,złożonej z patatów i ryb suszonych.Mieli oni u siebie pięciu niewolników schwytanych wostatniej potyczce i za parę fraszek europejskich odstąpili ich Anglikom.Między jeńcamiznajdowało się dwóch mężczyzn i trzy kobiety.116Po czterech dniach Atkins z towarzyszami i niewolnikami wypłynął na morze w zamiarzeosiedlenia się na jakiej pustej wysepce, lecz gdy nie mogli takiej znalezć, jakiej chcieli, posta-nowili powrócić na moją wyspę.Mając teraz niewolników, nie potrzebowali pracować około roli i mogli prowadzić wygod-ne życie.Wylądowali więc, prosząc Hiszpanów, aby im pozwolili osiąść na zachodnim krań-cu wyspy, gdzie mieli zamiar pobudować chaty i zająć się uprawą roli.Pomimo doznanych nieprzyjemności, dobrzy mieszkańcy zamku przystali na żądanie An-glików, zagroziwszy im jednak, że w razie ponowienia zaczepek, natychmiast wszystkichtrzech rozstrzelają.Ponieważ pogróżka ta wyszła z ust Don Juana, do tego czasu bardzo po-błażliwego, poznali Anglicy że żartów nie ma, i przez długi czas zachowywali się spokojnie.Burzliwy jednak charakter Atkinsa nie dozwolił mu wytrwać w dobrych zamiarach.Rozgniewany na jednego Indianina, uderzył go tak silnie siekierą w głowę, iż ten na miej-scu padł trupem.Towarzysz tamtego, mszcząc się za krzywdy rodaka, rzucił się na Atkinsa ipochwyciwszy wpół, powalił na ziemię i począł dusić.Na szczęście dwaj drudzy Anglicy,przybywszy w porę, ocalili życie Atkinsowi, zabijając Karaiba.Ale pomimo to zuchwałymajtek przez kilka miesięcy ciężko chorował, mając mocno pogniecioną klatkę piersiową ikilka żeber złamanych.Wylizał się z niebezpieczeństwa, ale przyjść do dawnego zdrowia niemógł i wpadł w suchoty.Kiedy go ujrzałem, przestraszyłem się, że tak zle wyglądał.Z bar-czystego i silnego majtka cień zaledwie pozostał, zaledwie powłóczył za sobą nogi i zdawałosię, że niedługo pożyje.Krwawy ten wypadek zasmucił osadników, lecz poniekąd był pomyślny, gdyż dwaj drudzyAnglicy, podburzani poprzednio przez Atkinsa, zachowywali się teraz spokojnie, a herszt,przyciśnięty niemocą, nie miał chęci zakłócać spokoju osady.Z przywiezionych Karaibek jedną Hiszpan, a dwie inne Anglicy pojęli za żony.Ochrzczo-no je tymczasowo w nieobecności kapłana i nauczono pierwszych zasad religii chrześcijań-skiej.Były to kobiety pracowite, prędko nauczyły się gotować, prać i szyć odzież z koziejskóry, a osadnicy mieli z nich wielką pomoc.Tak upłynęły pierwsze dwa lata pobytu na wyspie.Gdyby nie tęsknota za ziemią rodzinnąi nie niegodziwość Atkinsa, wyspiarze byliby zadowoleni ze swojego losu.XLIINajazd Karaibów na wyspę.Dwie flotylle.Przygotowania dowalki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]