[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W jakiej sprawie? upewniła się, wchodząc do środka. %7łe ja tu rządzę.Już otwierała usta, żeby odpowiedzieć, gdy dostrzegła wybrzuszonąkieszeń. Wstydziłbyś się zwróciła się do Caina. To wbrew przepisom.Chcesz, żeby umarł na raka płuc? Skądże, ale chcę, żeby był szczęśliwy do końca życia odrzekł Cain. Któregoś dnia stracę przez ciebie pracę. Widać było, że jestpoirytowana, ale nie wyglądało na to, by faktycznie bała się utraty zajęcia.Wskazała kieszeń na piersi Marshalla i dodała: Muszę dokończyć obchód.Jeśli nie chcesz, żeby Bertha ci to zabrała, lepiej włóż je do szuflady jakzwykle.Jest znacznie surowsza ode mnie. Idąc do wyjścia, uśmiechnęła siędo Sheridan i Caina. Wydaje mu się, że nie wiem, gdzie je chowa.137RS I ty narzekasz na to miejsce? zakpił Cain po wyjściu pielęgniarki.Odnoszę wrażenie, że owinąłeś sobie wszystkich wokół małego palca.Marshall położył pokrytą niebieskimi żyłami dłoń na silnej ręce Caina. Tylko mojego ulubionego wnuka odrzekł. Czy mogę dać cipieniądze, żebyś zabrał tę piękną damę na obiad? Sięgnął do kieszeni, aleCain go powstrzymał. Nie potrzebuję twoich pieniędzy, dziadku.Chcę tylko, żebyś dbał osiebie.Marshall pokręcił głową. Jeśli ludzie jeszcze się na tobie nie poznali, to znaczy, że są bardziejślepi niż ja.Cain parsknął śmiechem. Muszę odwiezć Sheridan do domu.Nie powinna jeszcze wychodzić natak długo. No to jedzcie. Odprawił ich machnięciem ręki. Wiecie, jak mnieznalezć.Cain objął dziadka na pożegnanie, po czym wywiózł Sheridan z pokoju. Czemu się tak uśmiechasz? spytał, kiedy wyszli na słońce. Cieszę się, że mnie wziąłeś z sobą.Podoba mi się twój dziadek.Ijakie to cudownie, wreszcie wstać z łóżka. Nietrudno zgadnąć, że jesteś z Kalifornii. Dlaczego?Pogładził jej nagie ramię. Przez dziesięć dni nie wychodziłaś z domu, a wciąż jesteś opalona. Zanim tu przyjechałam, spędziłam tydzień na plaży w San Diego.138RSPrzyglądał się jej przez kilka sekund i nie odwrócił wzroku, kiedynapotkał jej spojrzenie. Cain? Przedłużająca się cisza wprawiła ją w zakłopotanie. Jesteś jeszcze ładniejsza niż wtedy.Zarumieniła się z radości i właśnie próbowała to ukryć, gdy w jednym zsamochodów na parkingu przesadnie głośno trzasnęły drzwi. No proszę.Czyż to nie mój starszy brat?Uśmiech znikł z twarzy Caina.Odwrócił się i skinął głową na powitanie. Robert. Co to, Cain? Nie masz nic do roboty? Spędzasz dziś czas z kochanymdziadkiem? Wpadliśmy do niego na kilka minut.Robert przechylił głowę, żeby zobaczyć, kto stoi za bratem, który nawetsię nie poruszył. I gościa mu przywiozłeś. To Sheridan Kohl. Wiem. Robert pochylił się w kpiącym ukłonie. Opinia o niejwyprzedza ją o kilka długości.Mógł mieć na myśli wiele rzeczy: postrzelenie, pobicie, nawet pracę wfundacji.Jednak Sheridan wiedziała, że Robertowi nie chodziło ani o ataki najej życie, ani o jej pracę.W Whiterock stała się sławna czy raczej należałobypowiedzieć: niesławna z powodu potajemnego spotkania z Cainemdwanaście lat temu. Umiesz zrobić wrażenie na kobiecie odparła. Och, nie. Robert położył dłoń na sercu. A już na pewno nie takjak Cain.139RSJego jasne, rudawe włosy były przetłuszczone, policzki pokrywał zarost.Był potężniejszy niż większość mężczyzn, nawet jako chłopiec wydawał sięolbrzymem, lecz z obwisłym podbródkiem, zapadniętymi oczami i żółtawą,pokrytą szczeciną cerą wyglądał na zaniedbanego i niechlujnego. To prawda przytaknęła, tłumiąc śmiech. Nie tak jak Cain.Zmrużył oczy, słysząc nieukrywaną drwinę, ale zanim zdążyłodpowiedzieć, odezwał się Cain: Owen pozwala ci jezdzić swoim samochodem?Robert spojrzał w stronę toyoty, z której przed chwilą wysiadł. Przecież muszę czymś jezdzić.Bez samochodu nie znajdę pracy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]