[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miał kościstą twarz i ciemne,wyraziste oczy.Szpakowate włosy splótł w pojedynczy warkocz.Miał na sobiemocne buty, zniszczone ubranie i długą, brązową kamizelkę, zarzuconą naflanelę i wełnę.Według oceny Nate a Jacob mógł się zbliżać do sześćdziesiątki, ale wyglądałna zdrowego, wysportowanego i silnego. Witam, panie Itu. Nate wskazał krzesło. Co mogę dla pana zrobić? Patrick Galioway był moim przyjacielem.Nate kiwnął głową. Napije się pan kawy? Nie, dziękuję.  Ciało nie zostało jeszcze sprowadzone z gór, zbadane ani ostateczniezidentyfikowane.Nate usiadł za biurkiem.To samo powtarzał każdemu, kto w ciągu minionychdni przyszedł na posterunek albo złapał go na ulicy czy w Lodge. Dochodzenie będzie prowadziła policja stanowa.Po zidentyfikowaniu zwłokoficjalnie zawiadomią członków najbliższej rodziny. Meg nie pomyliłaby swojego ojca. Zgadzam się. Nie może pan czekać, aż sprawą zajmą się inni.Niegdyś tak brzmiało kredo Nate a.Kredo, z powodu którego on i jegopartner wpakowali się w Baltimore w pewien ciemny zaułek. To nie ja prowadzę tę sprawę.Nie podlega ona mojej jurysdykcji, to nie mójteren. Patrick był jednym z nas, a jego córka wciąż tu mieszka.Kiedy pan tuprzyjechał, obiecał pan mieszkańcom miasteczka, że wypełni pan wobec nichswój obowiązek. Obiecałem.Wypełnię.Nie spuszczę z oka również tej sprawy, chociażniewiele mam w niej do powiedzenia.Jacob podszedł bliżej.Był to jedyny ruch, jaki wykonał od wejścia dopomieszczenia. Kiedy był pan w Baltimore, zajmował się pan morderstwami,  Tak, ale jużnie jestem w Baltimore.Widział się pan z Meg? Tak.Jest silna.Pokona swój smutek.Nie pozwoli, żeby smutek pokonał ją.Tak jak ja na to pozwalam  pomyślał Nate.Miał nadzieję, że ten człowieko przenikliwym spojrzeniu i mocno trzymanym w ryzach gniewie nie wie, codzieje się w duszy komendanta policji. Proszę mi powiedzieć, co pan wie o Gallowayu.Z kim mógł się wybraćw góry? Z ludzmi, których znał. Ludzmi? Aby wybrać się na zimową wspinaczkę na No Name, potrzeba przynajmniejtrzech osób.Pat był lekkomyślny i impulsywny, ale na pewno nie wyruszyłby nataką eskapadę w grupie mniejszej niż trzy osoby.Nie wspinałby się z ludzmiobcymi.Albo tylko obcymi. Jacob delikatnie się uśmiechnął. Chociaż,z drugiej strony, łatwo zawierał przyjaznie.  Czy równie łatwo robił sobie wrogów? Mężczyzna, który ma to, czego pożądają inni, musi mieć wrogów. A co takiego miał? Piękną kobietę.Inteligentną córkę.Bezpośredni sposób bycia i ani krztynyambicji, dzięki czemu przez większość czasu mógł robić to, na co miał ochotę.Kobieta, która należy do innego mężczyzny, często staje się przyczynąmorderstwa. Czy Charlene miała kogoś innego? Myślę, że nie. A on? Przypuszczam, że tak jak niektórzy mężczyzni od czasu do czasu zabawiałsię z jakąś inną kobietą, zwłaszcza gdy przebywał z dala od domu.Jeśli miałw Lunacy jakąś kochankę, nic mi o tym nie powiedział. Ale nawet gdyby panu o tym nie powiedział  dodał Nate  wiedziałby pan. Tak. Tak samo jak i inni.W miasteczku takim jak Lunacy ludzie mogą miećswoje tajemnice, ale nigdy nie da się ich długo zachować. Przez chwilę się nadczymś zastanawiał. A co pan powie o narkotykach? Czasami palił marihuanę, ale jej nie rozprowadzał.Nate uniósł brew. Poprzestawał na trawce?Widząc na twarzy Jacoba wyrazne wahanie, Nate oparł się wygodniew krześle. Teraz już nikt go o to nie oskarży. Przede wszystkim palił trawkę, ale nie należał do ludzi, którzy odpychającoś, co samo wpada im w ręce. Czy korzystał z usług jakiegoś dealera? Powiedzmy: w Anchorage? Nie sądzę.Rzadko miał pieniądze na tego typu zachcianki.To Charlenetrzymała kasę, i trzymała ją mocną ręką.Pat lubił się wspinać, łowić rybyi podróżować.Lubił też latać, chociaż nie interesowała go nauka pilotażu.Pracował, gdy potrzebował pieniędzy.Nie uznawał żadnych ograniczeń,zakazów ani nakazów.Jak wielu mieszkańców Alaski.On by pana niezrozumiał.Nate uznał, że ważniejsze jest, by to on zrozumiał Patricka Gallowaya.Zadał jeszcze sporo pytań, a potem, po wyjściu Jacoba, sporządził z rozmowydokładną notatkę. Następnie zajął się bardziej przyziemną sprawą, to znaczy dwomanastoletnimi złodziejaszkami sklepowymi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl