[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemiała dość sił, by umyć twarz i zęby, nie mówiąc o tej rozmowie.- Czy to dlatego nie chciałaś mnie widzieć w szpitalu?Bridget miała zamiar zaprzeczyć, ale zamiast tego powiedziałacicho: - Tak.- I dlatego nie poprosiłaś mnie o zajęcie się Christiną?- Nie, mamo.Już ci to tłumaczyłam.Matka Karla specjalnie mnieo to poprosiła.Chyba potrafisz to zrozumieć, prawda? Karl jestjedynakiem, ona nie ma córki, wiedziała, że będziesz ze mną.- Ale nie byłam, prawda? Nie potrzebowałaś mnie.- Potrzebowałam mojej mamy, a ostatnio bardzo rzadko jąprzypominasz.- Więc wolałaś raczej zadzwonić po Natalie?- Mamo! - Bridget wpadła w rozpacz.- To nie o to chodzi! Jesteśnieprzewidywalna!- Mówisz o mnie, jakbym była chora umysłowo.To chceszpowiedzieć? - Oczywiście, że nie.Nie wiem, co jest z tobą nie tak.Nat i Suzeteż nie wiedzą, tata też nie.%7ładne z nas nie wie, co począć.Tata jestna skraju załamania nerwowego.To chyba zauważyłaś?Jasne, że zauważyła.Nie można żyć z kimś przez czterdzieści lat inie wiedzieć, kiedy druga osoba jest na skraju załamania nerwowego.Anna po prostu nie wiedziała, jak temu zaradzić.- Wszyscy o mnie rozmawiacie?- Jasne, że tak.- Bridget prawie krzyczała.Toby wydał z siebiejakiś odgłos i poruszył się w kołysce.- Mamo, wszyscy cię kochamy.- Azy, które zawsze przychodzą młodej matce z łatwością, napłynęłyjej do oczu.Przypomniała sobie poprzednie lato.Rak piersi.To słowo - o Boże.Choroba, która zabiła ich babcię,kiedy miała pięćdziesiąt cztery lata.Między biopsją a wynikami nie minęło aż tak dużo czasu.Alewystarczająco dużo, by wszyscy zdążyli uwierzyć, że onkolog powie: Tak, bardzo mi przykro, ale guzek jest złośliwy".Pewna śmierć.Wkońcu mama Anny go też miała.Wszyscy myśleli o tym samym,czekając na ten dzień - Nicholas w szpitalu, siostry w swoich domach.Nieubłagany postęp choroby i śmierć Anny.Samotność Nicholasa.Pogrzeb.Wnuki, które dorosną, nie znając swojej babci.Byli tegopewni.I się pomylili.To nie był rak, tylko torbiel, którą można byłołatwo usunąć bez skutków ubocznych, naświetlania, chemioterapii,łysienia, wymiotów.I bez śmierci.%7łycie mogło toczyć się dalej.- Kochanie, strasznie cię przepraszam.Proszę cię, nie płacz.Chodz.- Anna znowu była mamą.Bridget położyła bolącą głowę najej piersi i pozwoliła się przytulić i ukoić.NatalieW tych miejscach - ośrodkach odnowy biologicznej i w salonachkosmetycznych - zawsze tak pięknie pachniało.Natalie to uwielbiała.Mimo to rzadko do nich chodziła.Skutki wizyty były inne niż poodwiedzeniu miejscowego kompleksu sportowego, w którym raczejpachniało mokrymi pieluchami i dorastającymi chłopcami, nie mielitam też wspaniałych, kojących balsamów.Czasem Susannah zabierałają ze sobą, jeśli była akurat w domu i przy forsie.Susannah zawszepowtarzała, zupełnie serio, że pielęgnowanie siebie było jedną zniezbędnych rzeczy w jej zawodzie i dlatego jeśli wydawała pieniądzeprzeznaczone na zapłacenie czynszu na wycieczkę do ekskluzywnegoośrodka The Sanctuary, była to inwestycja, a nie przyjemność.Tateoria przypadła do gustu Natalie, chociaż ładny wygląd nie sprawiałwielkiej różnicy w rozgłośni radiowej, gdzie była praktycznieniewidzialna.Trochę zazdrościła swojej ekstrawaganckiej,żywiołowej siostrze aktorce.Od kiedy pojawił się Casper, rzadko jąwidywała.A od wielu tygodni wcale.Podobno obiecała mamie, żeprzyjedzie na Wielkanoc, ale do tego czasu było jeszcze daleko.Natalie głęboko oddychała przesyconym aromatami powietrzem;wsunęła ramiona głębiej w otulający ją miękki gruby ręcznik.Obokniej leżał rozkład dostępnych zajęć, ale leżenie bez ruchu byłowystarczająco przyjemne.Niespiesznie przepłynęła dziesięć basenów,siedziała w jacuzzi, póki nie zaczęła wyglądać jak rodzynek, a wsaunie przypaliła sobie włoski w nosie.Teraz rozkoszowała siępokojem relaksacyjnym (o nazwie Cicha Przestrzeń).Zciany miałykolor bakłażana, a blade światło padało z podświetlaczy w podłodze.Podgrzewane fotele z grubymi, beżowymi poduszkami byłyodwrócone tyłem do wejścia, zapewniając prywatność i spokój.Bridget powiedziała, że nakłoni Rose albo kogoś innego, żebyrównież przyszła, ale Natalie cieszyła się z samotności.Naprawdę niemiała ochoty rozmawiać.Leżała bez ruchu z zamkniętymi oczami ipozwoliła swoim myślom swobodnie płynąć.Szybko skierowały sięna Simona.Czy nigdy nie miała wyrzucić go ze swoich myśli?Wprawdzie przestała oczekiwać jego głosu po drugiej stroniesłuchawki albo listu od niego w nierozpoznawalnej kopercie wskrzynce, ale nie do końca się pogodziła z jego odejściem.Miaławrażenie, że cała sprawa nie jest jeszcze skończona i że się spotkają.Nie wiedziała tylko, czym się takie spotkanie skończy.Przez ostatni miesiąc starała się o nim nie myśleć.W CichejPrzestrzeni - Tom pewnie by powiedział, że w miejscu, gdzie nikt nieusłyszy twoich krzyków - czuła się wystarczająco silna, by otworzyćswoją pamięć na wspomnienia o Simonie.Poznali się, kiedy miała dwadzieścia jeden lat.Czyli był koło niej,a przynajmniej wiedziała o jego istnieniu, przez całe dorosłe życie.Był bratem znajomego znajomego ze studiów.Pojawił się na balu nakoniec egzaminów, jako partner jej przyjaciółki.Kiedy zobaczyła gopo raz pierwszy, ze swoimi ciemnymi oczami i w garniturze wyglądałjak młody Sean Connery.Jego wzrok podążał za nią wśród tłumu -pamiętała jego obecność, prawie że namacalną.Pamiętała też, że graładla niego samą siebie: robiła to, co i tak normalnie robiłaby, gdyby gonie było, ale koncentrowała się na sposobie wykonywania wszystkichczynności właśnie dlatego, że ją obserwował.To było bardzoseksowne - pewność, że kiedy tylko odwróci się w tę stronę, jego oczybędą skierowane na nią.Pod koniec wieczoru kiedy wychodził, celowo kręciła się, nibyprzez przypadek, koło wyjścia.Jego oczy zaśmiały się do niej.Dałkilku dziewczynom buziaka na dobranoc, ale kiedy się zbliżył,podniósł jej głowę kciukiem, a pocałunek wylądował prawie na jejustach.Kiedy odchodził, w jego oczach był żal.Nie zapomniała o nim.Nie nazwałaby tego uczuciawyczekiwaniem i nie próbowała się z nim spotkać, ale przez parę latod czasu do czasu o nim marzyła.Była pewna, że w jej pamięci byłciemniejszy i przystojniejszy niż w rzeczywistości, a w jego oczachbyło więcej smutku i troski, kiedy się rozstawali.Ale to jej nieprzeszkadzało.W końcu był tylko marzeniem, nie? Jeśli chciała, w jejmarzeniach mógł być nawet księciem z cholernej bajki.Kiedy znowu natknęła się na niego, już prawie o nim zapomniała.Strasznie spodobała się jej przypadkowość tego brzemiennego wskutki spotkania.Nie miało to związku z poprzednimi znajomymi zestudiów i ich rodzeństwem.Jeśli mieli szansę się spotkać przez nich,nie wyszło.Stella, przyjaciółka Natalie z pracy, poprosiła ją, żebyzostała matką chrzestną jej syna, a mąż Stelli, Ross, poprosił Simona,żeby został ojcem chrzestnym.Czy to nie wspaniałe? Zdaniem Natalieto była fantastyczna historia, przynajmniej w kategorii historii ospotkaniach.Na pewno taka się wydawała, kiedy ćwiczyłaopowiadanie jej swoim wnukom.Oczywiście w samotności.Spóznił się.Reszta gości zebrała się w domu Stelli i Rossa iposzła piechotą do wiejskiego kościoła.Simon przyszedł, kiedyśpiewali hymn 321
[ Pobierz całość w formacie PDF ]