[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co gorsza, wydawało mu się także prawdopodobne, żeten osiłek był jej kochankiem lub jednym z kochanków,z czego wynikałoby, że Aileas Dugall wcale nie wzięłaślubu jako dziewica.Nawet Richard Jolliet napomykał, rzecz jasna z największą ostrożnością, żeby nie drażnić swego pana i przyjaciela, że Aileas spędza wyjątkowo dużo czasu w towarzystwie straży.Dodawał też, że to upodobanie wydaje sięwzajemne i że być może pani na zaniku Ravensloft darzyzałogę nieco przesadną łaskawością.George'a zaczęły dochodzić plotki o żonie i jej konnych przejażdżkach po okolicy z różnymi mężczyznami.Gdy byli razem, nie robiła nic, by zadać kłam tym plotkom.Ostentacyjnie go ignorowała, dając w ten sposób dozrozumienia wszystkim obecnym w wielkiej sali, że małżeństwo weszło w trudny okres.Ale noce przynosiły odmianę.Bez względu na to, jakiemyśli nękały go za dnia, gdy zostawał sam na sam z Aileasw sypialni, zależało mu tylko na tym, by ją pieścić.Wystarczyło mu jedno dotknięcie i już jej pragnął.Wystarczałjeden pocałunek i zapominał o wszystkim.Porywała gonamiętność.Teraz przystanął na progu, wsłuchując się w jej równy,głęboki oddech.Potem wszedł do zalanej księżycową poświatą komnaty.Węgiel w kociołku się nie żarzył, a w powietrzu nie unosił się zapach gaszonych świec, nic więcnie wskazywało na to, by Aileas wyczekiwała jego przyjścia.Sam nie wiedział, czy wolałby zastać ją zniecierpliwioną czekaniem na jego pózny powrót, czy przekonać się,że nic a nic jej nie obchodzi, co i jak długo jej mąż robiłna dole.W pobliżu okna oparty o ścianę stał jej łuk, a napodłodze leżał kołczan.George zmarszczył czoło i ostrożnie podszedł do łoża.Aileas, ubrana w koszulę, leżała na boku, twarzą doniego, całkiem odprężona we śnie.Smukłe ramię spoczywało na pościeli, a długie palce opierały się o aksamitnąnarzutę.Gęste, kręcone włosy rozsypały się na poduszce.Długie, ciemne rzęsy rzucały cień na policzki.Wyglądała jak uosobienie spokoju! Jak śpiąca Diana,bogini łowów.Delikatnie odsunął jej z twarzy ciemny kosmyk.Aileaslekko rozchyliła wargi i westchnęła, po czym przekręciłasię na plecy.George poczuł przypływ podniecenia.Zapomniało dręczących go wizjach rudowłosego mężczyzny, który leży obok jego żony.Dotyka jej.Całuje ją.Kocha sięz nią.W tej chwili myślał tylko o Aileas.Patrząc na nią, odruchowo zaczął rozwiązywać sznurówki kaftana pod szy-ją.Była urocza, podniecająca i niezwykła.Zaraz położysię obok niej i będzie całował jej usta.Znów przeżyją razem rozkosz.Namiętność.Zostawił odzienie na podłodze i wspiąwszy się do wygrzanego łoża, legł obok Aileas.Ujął jej dłoń i przytuliłdo warg.Potem musnął ją i zaczął pocałunkami wytyczaćszlak na nagim ramieniu.Aileas pachniała świeżym powietrzem, zupełnie inaczejniż kobiety, od których bił ciężki zapach perfum.Czułwprawdzie, jaka jest umięśniona, ale skórę miała gładkąi miękką, nie mniej doskonałą niż inne znane mu kobiety.Drugą ręką głaskał jej ciało, rozkoszując się jego dotykiem.Podciągnął żonie koszulę i wyruszył dłonią w dalszą drogę.Chciał dokładnie ją poznać, w czym zawszeprzeszkadzał mu pośpiech.Aileas znów się poruszyła i westchnęła.- George?- Tak, kochana.- George - szepnęła i objęła go.Miał być cierpliwy, powoli rozbudzać jej zmysły.Mimo kłopotów, jakie przeżywali, chciał jej dać przynajmniej cząstkę tej rozkoszy, którą dostawał od niej.Starałsię zapanować nad pragnieniem.Ale gdy ich usta się zetknęły, zapomniał o tym.Namiętna odpowiedz żony jak zwykle bezgranicznie go podnieciła.Aileas była dla niego ogniem, żarem i światłem, a jejciało naczyniem, z którego czerpał rozkosz.Nie mógłbyw tej chwili od niej odejść, nawet gdyby za drzwiami toczyła się bitwa.Szybko, za szybko osiągnęli szczyt rozkoszy.WkrótceGeorge leżał na plecach, ciężko oddychając, a Aileas obciągała koszulę.- Gdzie byłeś? - spytała groznie.- W raju - odparł, nie unosząc powiek.Na piersiachperliły mu się krople potu.- Nie o to mi chodzi.Gdzie byłeś przedtem? Zanimprzyszedłeś do łoża?- W wielkiej sali.- Z kim?Usłyszał podejrzliwość w jej głosie.- Z Richardem Jollietem, jeśli musisz wiedzieć.- Nikogo więcej tam nie było?Bardzo nie podobało mu się to badanie.Od kiedy bylimałżeństwem, nie zrobił niczego złego.Aileas nie miałana co się skarżyć.W przeciwieństwie do niego.- Nie masz prawa mnie wypytywać - powiedział, otwierając oczy i unosząc się na łokciu.Jej podejrzliwe spojrzeniebardzo go rozgniewało.- Mogę robić, co chcę i z kim chcę.Jestem tu panem i władcą.- Jestem twoją żoną.- Dobrze o tym wiem - burknął i znów się położył.- Naprawdę? - Raptownie się odsunęła.Zadrżała odnagłego chłodu, przeklinając w duchu swoją głupotę i słabość.Nie powinna tak łatwo przyjąć George'a do łoża,skoro wcale mu się do niej nie śpieszyło.- Gdzie byłeś,mężu?- Nie muszę ci odpowiadać.- W jego głosie zabrzmiały pierwsze oznaki irytacji.Wstał i sięgnął po nogawi-ce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]