[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ich twarze były trupio blade.Michele zabrakło słów.Czy to możliwe, by Waltermówił prawdę? Trudno było jej uwierzyć, że mama takbardzo myliła się co do swoich rodziców.Nie wiedziałajuż, co ma myśleć, w co wierzyć. Dlaczego zatem mama wyznaczyła was na moichopiekunów? Przecież to nie ma sensu.Dorothy uśmiechnęła się smutno. My też zadawaliśmy sobie to pytanie.To dla nasjedyna dobra wiadomość od lat.Oznacza chyba, że cośjednak zrobiliśmy dobrze, wychowując Marion& Chyba& chyba tak przyznała Michele niepewnie. Wiemy, jak trudna musi być dla ciebie taprzeprowadzka powiedział Walter łagodniejszymtonem. Mamy jednak nadzieję, że będziesz w stanieznalezć szczęście tu, w Nowym Jorku.Proponuję,żebyśmy zapomnieli o tej rozmowie i zaczęli wszystko odpoczątku.Zakłopotana Michele pokiwała głową.Kiedy takjednak patrzyła na tych obcych ludzi, siedzących wabsurdalnie wielkim pokoju, poczuła kolejną falę smutkui tęsknoty za mamą i za domem. yle się czuję oznajmiła nagle. Czy mogę wyjść?Po chwili Dorothy pokiwała głową w milczeniu. Dziękuję za kolację rzuciła Michele i pospieszniewyszła z jadalni.* * *Pierwszą noc w nowym domu Michele przespałaniespokojnie.W jej głowie wirowały biało-czarne obrazydawnych mieszkańców rezydencji Windsorów.Potemjednak jej twarz rozjaśniła się uśmiechem, gdy przeniosłasię w nowy sen.Było to najbardziej niesamowite uczucie tak jakbybyła jednocześnie nienasycona i tak pełna szczęścia, żemogłaby pęknąć.Była ciemna noc, a ona stała otulona jego ramionamiu stóp wysokiego wiązu.Przed nimi rozciągała siębezkresna łąka skąpana w księżycowej poświacie.Michele bawiła się kosmykami swoich włosów, śmiejącsię z opowiedzianego przez niego dowcipu. Nie wierzę, że to prawda wyszeptała, wpatrującsię w jego szafirowe oczy. Chcę być tylko tutaj, tylko ztobą.Nagle obudziła się, oddychając ciężko i próbujączorientować się, gdzie jest.Poczuła się zawiedziona, żeprzystojnego nieznajomego nie ma już przy niej.Gdyjednak w ciemności dostrzegła majestatyczneumeblowanie sypialni, zrozumiała, że był to tylko sen.%7łejej szczęście nie było rzeczywiste.%7łe nic nie byłoprawdą. Dlaczego znów mi się przyśnił? zastanawiała się.Była tak przyzwyczajona do jego odbicia w lustrze, żedziwnym wydał jej się sen, w którym był tak materialny irzeczywisty. Ale on przecież nie istnieje przypomniała sobie to po prostu szaleństwo mojejwyobrazni.* * *Następnego popołudnia Nolan, złota rączka domuWindsorów, przyniósł pudła, które przyleciały właśnie zKalifornii.Większość dnia Michele spędziła więc narozpakowywaniu się i urządzaniu swojej nowej,eleganckiej sypialni, by chociaż odrobinę przypominałajej dom.Kiedy rozwiesiła już swoje ubrania, natknęła sięna pudło opatrzone imieniem Marion.Zawahała się.Pani Richards przyniosła jej ten karton tuż przedwyjazdem do Nowego Jorku, i wyjaśniła, że zawiera onbiżuterię i pamiątki, które Marion trzymała w bankowymsejfie.Michele do tej pory go nie otworzyła, po prostubała się tego, Z jakiejś przyczyny sama myśl o nimsprawiała, że śmierć mamy zdawała jej się bardziejrzeczywista.Jednak po kilku nieufnych spojrzeniachprzemogła się odetchnęła głęboko i uniosła pokrywę.W środku znajdowały się trzy pudełeczka nabiżuterię.Na dwóch widniały logotypy Van Cleef &Arpels i Tiffany-&Co, na trzecim nie było żadnegonapisu.Michele wpatrywała się w nie zaskoczona.Mamanigdy nic jej nie mówiła o tej biżuterii.Michelepodejrzewała, że musiała dostać wszystko od Windsorów,jako że nie byłoby ją stać na robienie zakupów uTiffany ego.Najpierw otworzyła pudełeczko od Van Cleef &Arpels.W środku zobaczyła naszyjnik w kształciemotyla, który widziała na portrecie Marion.Jej oczywypełniły się łzami.Przytuliła go do piersi, jakby w tensposób mogła poczuć obecność matki.Potem otworzyła pudełeczko od Tiffany ego iznalazła w nim przepiękny, wysadzany diamentaminaszyjnik z białego złota. Aał wyszeptała.Nigdywcześniej nie widziała z bliska tak drogiej biżuterii.W końcu otworzyła nieoznakowane pudełko.Nawidok jego zawartości jej serce omal nie stanęło.W pudełeczku leżał złoty klucz wyglądający nabardzo, bardzo stary.Klucz w kształcie krzyża z pętelkąna górze, na której wygrawerowany był wizeruneksłonecznego zegara.Klucz z jej snów.Michele zakręciło się w głowie, poczuła dreszczebiegnące wzdłuż kręgosłupa. To niemożliwe wyszeptała sama do siebie przez ściśnięte gardło. Tonie może być prawda.Podniosła ostrożnie klucz i poczuła, jak drży w jejdłoni.Krzyknęła i upuściła go na ziemię.Leżał tam bezruchu. Skąd mama go miała? Dlaczego pojawił się wmoich snach?.Nagle zauważyła leżącą na dnie pudełeczka jakąśzłożoną karteczkę.Chwyciła ją gorączkowo.Wrzesień 1993Droga Marion, załączam klucz, który Henry zostawiłw moim biurze.Wiem, że chciał, byś ty go miała.Byćmoże to coś wyjaśni.Nie wahaj się skontaktować ze mnąw razie potrzeby.Z najlepszymi życzeniami,Alfred Woolsey Alfred Woolsey dawny szef mojego ojca.Michele niemal straciła oddech.Czyżby ten klucz należałdo niego? To wydało jej się jeszcze bardziejniewiarygodne niż to, że znała go ze swoich snów.Nigdyw życiu nie czuła żadnego związku ze swoim nieobecnymojcem i nagle okazało się, że coś ich łączy.Przypomniałojej się, jak wiele lat wcześniej, kiedy była jeszcze mała,spytała mamę, czy w czymkolwiek przypomina ojca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]