[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz Katerina po razkolejny zaczynała wszystko od początku.Mieszkanie było pomalowane na biało i prawie nieumeblowane, aseptycznie czyste i wysprzątane, anonimowe, pozbawione jakichkolwiek cechindywidualnych.Wydawało się, że Katerina wprowadziła się tu zaledwie wczoraj i jestgotowa w każdej chwili ruszyć dalej.Było tu tylko jedno zdjęcie, brązowawy dagerotyp, zbyt stary, aby to ona mogła go zrobić.Fotografia przedstawiała młodego chłopca ubranego w sztywny tweedowy garniturek.Twarzchłopca była naznaczona bliznami, na jednym oku nosił czarną opaskę i wpatrywał się wobiektyw z pełną zdumienia pewnością siebie.Oczywiście był to Esko, Esko jako chłopiec, azdjęcie wykonano w dniu, kiedy po raz pierwszy ujrzał Katerinę.Katerina wyruszyła w długąpodróż do Oulu i Vaasa, aby odnalezć człowieka, który je zrobił.Pojechała tam pod koniec1928 roku, niedługo po śmierci Esko, kiedy przywiozła jego prochy do Finlandii.Anna iKaterina długo rozmawiały, zanim w końcu podjęły decyzję, gdzie mają spocząć prochyEsko.Ostatecznie zawiozły je do majątku jego kolegi z Białej Armii, Selina, i umieściły podmurami kościoła Cienia św.Krzyża.Anna i Katerina były teraz przyjaciółkami.Często pisywały do siebie, chociaż w listachrzadko wspominały o Esko i okolicznościach, które je zbliżyły.Być może było to dziwne,lecz w pełni zrozumiałe.Kateriny nie było teraz w Nowym Jorku.Wyjechała na zdjęcia do obu Karolin i miaławrócić za kilka dni.Pierwszego ranka po przyjezdzie Anny i Sakariego do Ameryki, przyszedł po nich kolegaEsko, Irlandczyk O Geehan. No, młody człowieku powiedział, lekko targając jasne włosy Sakariego i wręczającmu wielkie pudło. Nadal interesujesz się pociągami?Wkrótce po podłodze kursowała czerwona elektryczna lokomotywa, ciągnąca kilkawagoników towarowych i osobowych, a Anna i O Geehan pili kawę w kuchni.O Geehanopowiedział Annie, co zaplanował na ten ranek i przeszedł się po mieszkaniu. Ta Katerina to jest dopiero twarda sztuka rzekł, z wyraznym irlandzkim akcentem, zpodziwem kręcąc głową. Odwiedza takie zakątki tego kraju, gdzie ja sam bałbym siępojechać& Myślę, że umie o siebie zadbać zauważyła Anna.Od razu polubiła Irlandczyka, alewiedziała, że nie docenia on jej przyjaciółki. W niektórych gazetach pisano o jakimśprzemytniku alkoholu, który podobno znał Esko.Wie pan coś o tym? O Paulu Mantilinim? Nigdy go nie widziałem.Prohibicja już się skończyła i Mantilinichyba pojechał do Kalifornii, a może do Nevady, nie pamiętam& Tak czy inaczej, jego życietoczy się dalej, niewątpliwie nadal w atmosferze sensacji. O Geehan uśmiechnął się,stawiając filiżankę na spodeczku. Czy mogę dostać jeszcze trochę kawy? Zaraz zaparzę. Anna zerwała się z krzesła i zajęła się kawą.O Geehan gadał, elektryczna kolejka dzwoniła, zza okna dobiegały odgłosy wielkiegomiasta.Anna pomyślała, że to właśnie jest najwspanialsza rzecz może rozmawiać, poruszaćsię, spacerować& Ludzie popijają kawę, przyjeżdżają do Nowego Jorku, wyjeżdżają doKalifornii albo do Rosji, jak uczynił to Timo Vaananen, obowiązkowy dziadek i nawiedzonypolityk& Inni, jak Joe Lazarus, zabójca Esko, tkwią zamknięci w zakładzie psychiatrycznym,jeszcze inni podróżują po całym świecie& Historia ich życia trwa.Niezależnie od tego, jakie zdarzenia mają miejsce, kto umiera, jezioro życia nie wysycha,wznosi się i opada, zamarza i topnieje, marszczone wiatrem, złocone słońcem, rok po roku.Na tym polega tragedia ludzkości i jednocześnie jej wielka nadzieja.Na tym polegałatajemnica ducha Esko, jego uporu, walki, serca, które pokonało wszelkie przeciwności,miłości zbyt silnej i wielkiej.W jego oczach zawsze błyszczał ogień.Tyle zniósł i nigdy sięnie poddał.Zginął, ale czyż nie zwyciężył?Na East River Plaza było mnóstwo ludzi.Siedzieli na ławkach, wchodzili i wychodzili zbudynków, kupowali i sprzedawali coś do jedzenia, rozmawiali przy fontannie, której wodnepióropusze znieruchomiały wysoko w powietrzu, skute mrozem.Centralny drapacz chmur był jedną z najwspanialszych rzeczy, jakie Anna kiedykolwiekwidziała.Przypominał wielki, samotny palec, wymierzony prosto w niebo.W Nowym Jorkubyły już wyższe budynki, ale żaden nie posiadał równie szlachetnej, inspirującej sylwetki.Anna ogarnęła spojrzeniem narożne budynki mieszkalne, szkołę, szpital, kino i pomyślała opodróży przez Włochy, którą kiedyś odbyła razem z Esko, i o wielkim podziwie, jakim jejmąż darzył przestrzenne włoskie place, będące nie tylko centralnym punktem miast, ale takżegłównym centrum życia społecznego jego mieszkańców.Podobna aura otaczała ten zakątekNowego Jorku.Nie był to tylko samotny, na wpół pusty biurowiec, taki jak budynekChryslera czy Empire State Building, które podupadały teraz, w dobie kryzysu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]