[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ona wtedypocieszy go od razu, mówiąc, że mimo swego powodzenia przenosi go nad wszystkichmężczyzn na świecie.I kiedy przyzna się do tego skromnie i słodko, będzie wyglądała bardzoobiecująco.Rozumie się, że zrobi to wszystko w sposób jak najbardziej dystyngowany.Nawet przez myśl jej nie przeszło, iż mogłaby mu otwarcie powiedzieć, że go kocha - tegomówić nie wypada.Ale sposób, w jaki mu to miała powiedzieć, był szczegółem, nad którymnie zastanawiała się wcale.Znała już takie sytuacje - po prostu więc przypomni sobie jedną znich.Leżąc w łóżku, w mdłym świetle księżyca, wyobrażała sobie całą tę scenę.Widziałazdziwienie i radość na twarzy Ashleya, kiedy dowie się, że Scarlett jego tylko kocha, isłyszała słowa, jakie wypowie, prosząc ją, aby zechciała zostać jego żoną.Oczywiście, iż wtedy będzie musiała powiedzieć, że nie może myśleć o poślubieniumężczyzny, który jest zaręczony z inną, on jednak będzie nalegał, więc ona w końcu da sięprzekonać.Potem postanowią uciec jeszcze tegoż dnia do Jonesboro i.Ach może jutro o tejporze Scarlett będzie już panią Wilkes!Usiadła w łóżku obejmując kolana i przez długą i rozkoszna chwilę czulą sięnaprawdę panią Wilkes, młodą żoną Ashleya! Potem przejął ją lekki dreszcz.A jeśli niewszystko uda się tak jak tego chce? Jeżeli Ashley nie zaproponuje jej wcale, aby z nimuciekła? Tę myśl odsunęła od siebie stanowczo.„Nie chcę o tym teraz myśleć - postanowiła.- Jeżeli zacznę o tym myśleć teraz, będęsię musiała martwić.Nie ma powodu, aby sprawy nie miały się ułożyć tak, jak tego chcę -jeżeli Ashley mnie kocha.Tego zaś jestem pewna!”Podniosła podbródek i jasne jej oczy o ciemnych rzęsach zalśniły w świetle księżyca.Ellen nie powiedziała jej dotąd o tym, że pragnienie i osiągnięcie celu to dwie odmiennesprawy, życie nie nauczyło jej jeszcze, że nie zawsze ten wygrywa wyścig, kto biegnienajprędzej.Pełna odwagi leżała w srebrzystym cieniu i snuła plany takie, jakie zwykle snująszesnastolatki, których życie było tak przyjemne, że klęska wydaje się niemożliwością, ładnazaś suknia i czysta cera - wystarczającą bronią do walki z przeznaczeniem.ROZDZIAŁ VByła godzina dziesiąta rano.Dzień kwietniowy był ciepły i złote światło słoneczneprzenikało do pokoju Scarlett poprzez niebieskie firanki szerokiego okna.Kremowe ścianyżarzyły się blaskiem, meble mahoniowe świeciły czerwienią wina, podłoga lśniła, jak gdybybyła ze szkła, a dywaniki tworzyły na niej różnokolorowe plamy.W powietrzu czuć już było zbliżanie się lata - georgijskiego, upalnego lata.Balsamiczne, łagodne ciepło przenikało do pokoju, ciężkie od zapachów kwiecia, świeżejzieleni drzew i wilgotnej, niedawno zoranej gleby.Z okna swego Scarlett mogła widzieć dwarzędy żonkili tłoczących się wzdłuż wirowanego podjazdu i złote masy żółtego jaśminu, którechyliły ku ziemi ukwiecone gałązki.Drozdy i sójki, zajęte walką o posiadanie drzewkamagnoliowego pod jej oknami, przekrzykiwały się wzajemnie - sójki ostro, kłótliwie, drozdypłaczliwie i cicho.Takie urocze poranki zwykle wywabiały Scarlett do okna; oparta łokciami o szerokiparapet upajała się zapachami i dźwiękami Tary.Ale tego dnia nie zwróciła uwagi ani nasłońce, ani na lazurowe niebo, tylko pomyślała szybko: „Bogu dzięki, że nie pada”.Na łóżkuleżała starannie złożona w dużym tekturowym pudełku zielona jedwabna suknia balowa,rozszywana koronką w kolorze ecru.Zapakowana już była na drogę do Dwunastu Dębów,gdzie Scarlett miała ją włożyć na bal.Scarlett jednak wzruszyła tylko ramionami na jejwidok.Jeżeli plan jej powiezie się, nie będzie miała okazji nosić tej sukni.Na długo przedbalem będzie z Ashleyem w drodze do Jonesboro.Kłopotliwym pytaniem było teraz - jakąsuknię ma włożyć na barbakoę?Która suknia najlepiej podkreśli jej wdzięki, w której spodoba się Ashleyowinajbardziej? I już od ósmej rano mierzyła i odrzucała suknie, teraz zaś stała zirytowana ipełna wątpliwości w koronkowych pantalonach, webowym staniczku i trzech webowych,sutych, przybranych koronką halkach.Rozrzucone części garderoby leżały dokoła napodłodze, łóżku, krzesłach, w barwnych stosach zmiętej materii i wstążek.Różowa organdynowa z długą, ciemniejszą trochę szarfą była niezła, ale Scarlettnosiła ją ubiegłego lata podczas wizyty Melanii w Dwunastu Dębach i bała się, że Mela jąsobie przypomni.Czarna kreponowa, o bufiastych rękawach i koronkowym kołnierzu,wspaniale podkreślała białość jej skóry, ale postarzała ją zbytnio.Scarlett z niepokojempatrzyła w lustro na swoją twarz szesnastolatki, jak gdyby obawiała się, że dostrzeże na niejzmarszczki i obwisłość podbródka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]