[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Muszę zgasićświatło.- Nie ma mowy.Zostaniesz tu, gdzie jesteś.- Tim, zwariowałeś? Baterie się kończą! Za chwilę zgaśnie światło!- Niech zgaśnie.I tak cię nie puszczę.Nagle poczuła, jak dłoń mężczyzny zaczyna przesuwać się powoli pojej ciele, pod sobą poczuła jego zmysłowy ruch.Gorąca fala uderzyła wnią natychmiast z niezwykłą intensywnością.Loren przeraziła się - todoznanie było silniejsze niż wszystkie poprzednie.Jeszcze chwila i muulegnie.Nie, nie może pokazać temu łajdakowi, co czuje.Gdyby to zrobiła,przegrałaby z nim.Nie może dać się znowu wciągnąć w tę erotyczną grę.Za nic!- W porządku, przebaczam ci - skłamała.Oczy Tima zwęziły się, nieodpowiedział.- Słyszałeś?- Tak, ale.twój głos nie był zbyt przekonujący.- Może chcesz, żebym dała ci przebaczenie na piśmie?- Chcę czego innego.I czuję, że ty też o tym myślisz.- Co? Jak śmiesz! Ty.ty łajdaku, ty wstrętny podrywaczu! Myśliszmoże sobie, że ja.że ty.Tim roześmiał się głośno, wdychając zapach jej włosów.- Boże - westchnął - jak ty wspaniale pachniesz.Daj już spokój tymkłótniom.Rozluznij się.Sama powiedz - czy nasza sytuacja nie jestzabawna?- Właśnie widzę, jak się wspaniale bawisz.Wciąż była wściekła, złana niego i na siebie.Niezależnie jednak od tego muskularne ciało Tima,jego gardłowy śmiech tuż nad uchem i silny uścisk ramion - wszystko tonapełniało ją coraz większą namiętnością i osłabiało jej upór.Zwłaszcza69RSgdy przed oczami stawały jej jak żywe obrazy tego, co przeżyła godzinęwcześniej.Coraz bardziej zrezygnowana i upokorzona powoliprzestawała się szarpać, kapitulowała.Silne ramiona Tima, jakby czując, że zwycięstwo jest już bliskie, takżezwolniły uścisk.- Kochanie! - wyszeptał czule i schwycił gorącymi wargami płatek jejucha.- Tim, błagam, nie mów tak do mnie - jęknęła załamana.- Naprawdę, za bardzo tym wszystkim się przejmujesz -powiedziałmiękko.- Nie zrobiłem niczego, aby cię zranić.Pat powiedział, że jesteśpiękną kobietą, a ja potwierdziłem: Ona jest wspaniała! No a potem.Czy to dziwne, że mężczyzna chce spędzić trochę czasu z pięknąkobietą?- Mogłeś mnie o to poprosić!- Cokolwiek bym powiedział, odmówiłabyś.Nie chciałem, żebyśjeszcze odjeżdżała, a ty z całą pewnością byś to zrobiła, prawda? I wcalenie przyjechałabyś na moją farmę.- Tim - westchnęła - czy nie rozumiesz, że między nami tak dalej byćnie może?- Nie.- Milczał przez chwilę.- Loren.czy jest jakiś mężczyzna w LosAngeles?Zawahała się.- Był.- Był? - Serce Tima zabiło niespokojnie.- To już skończone.- Na jak długo?- Nie wiem.Nie powiedziałam mu tego jeszcze.Ale jestem pewna,że na zawsze.Postanowiłam poinformować go o tym po powrocie dodomu.- Zrobiła pauzę.- Za to jestem pewna, że ty masz jakąśdziewczynę.- Dlaczego tak myślisz?- A nie masz? - zapytała niepewnie.- Absolutnie nie.70RSLoren zwilżyła usta, które nagłe zrobiły się suche.Jeśli to prawda, to zkim chciał się spotkać w Tahoe?Nie śmiała o to zapytać wprost, nie chciała przyłapać go nakłamstwie.Byłoby to zbyt bolesne.Dla niej, a i zapewne dla niego.- Kochanie, czy zostaniesz tu i porozmawiasz ze mną, jeżeli ciępuszczę? - usłyszała nad uchem.Pomyślała, że jeśli już zdoła sięwyswobodzić, nie da się znowu tak łatwo złapać, zgodziła się więc.- Tak - odparła.Tim jednak miał inny plan.Odsunął się na brzeg łóżka, przenosząc jąna miejsce, które zwolniło się między nim a ścianą.W ten sposób wdalszym ciągu była więzniem, a twarz jej prześladowcy oddaliła się tylkona parę milimetrów od jego twarzy.- To nie w porządku - zaprotestowała.- Ty też nie jesteś uczciwa wobec mnie - odpowiedział spokojnie.-Lecz i tak cię kocham.Na skutek wcześniejszej szarpaniny koc niemal całkowicie zsunął się złóżka, odsłaniając nagą sylwetkę Tima.Był tak wspaniale zbudowany, żebała się patrzeć w jego stronę.Zamiast tego utkwiła oczy w coraz słabiejświecącej żarówce na suficie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]