[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Kiedy jej nie było.Ten stary świntuch.Ojciec, którego ubóstwiałam.Pił i mnie też kazał pić.Chciałam pomóc mu się położyć, a onwziął mnie siłą, stary plugawiec.Nie poznał mnie, bo się upił! Byłam zwykłą babą do łóżka.A jakochałam go jak córka. Wyprostowała się i zaczęła krzyczeć: Zniszczył mnie! Splugawił!Tak, to ja napuściłam tych kontrolerów podatkowych, rozmawiali ze mną wiele razy.Opowiedziałam im wszystko, co zapamiętałam o każdym brudnym szwindlu, o którym minapomknął.Wyjawiłam to Monie, bo wiedziałam, że mu powtórzy, a zależało mi, żeby się pociłi wił ze strachu.Chłopcy gotowi byli zrobić wszystko, co im kazałam.Myśleli, że to dla forsy.Zabić jego kobietę.Jeszcze jedna strata dla niego.Chciałam, żeby dłużej pożył, ale nie mogłamczekać.Wypił to, poklepał mnie po policzku 1 powiedział: Dziękuję ci, drogie dziecko.Czy tonie obłęd? Prawdziwa beczka śmiechu.Czy was to nie bawi? Rozejrzała się po twarzach wszystkich obecnych i powtórzyła wolniej: Czy was to niebawi?Mąż z płaczem podtrzymał ją, kiedy upadała.%7ładen z nas nie odważył się spojrzećdrugiemu w oczy.***Dziesięć tygodni pózniej, w niedzielny wieczór, leżałem rozciągnięty na zapiaszczonymkocu na małej plaży w Webb Cay.Księżyc był prawie w pełni.Miałem za sobą dzień rzadkiejurody: słoneczny i gorący.Leciutki wiatr odpędzał muszki.Popracowaliśmy trochę przyremoncie domu.Oczyściłem dysze staroświeckiej lodówki naftowej, dzięki czemu trochę mniejśmierdziała.Nurkowaliśmy z rurkami i złapaliśmy cztery kraby, ugotowaliśmy je i zjedliśmyz masłem, popijając piwem.Wylegiwaliśmy się w słońcu na plaży, pływaliśmy, kiedy zrobiło sięza gorąco, a potem kryliśmy się w cienistym zaciszu starego domu, gdzie było względniechłodno.Uprawialiśmy długą leniwą grę miłosną w łóżku, w którym sypiali jej rodzice, a potemdrzemaliśmy słodko aż do zmierzchu.Spojrzałem i zobaczyłem, że nadpływa.Księżyc świecił tak jasno, że prawie nie byłowidać fal, które towarzyszyły powolnym mocnym ruchom jej ramion.Wyszła z wody i wspięłasię na wybrzuszenie plaży.Stanęła naga w blasku księżyca i obiema dłońmi przeciągnęła powłosach zmoczonych morską wodą.Nigdy nie widziałem, żeby ktoś tak szybko się opalił.Wyglądała jak Indianka z Karaibów.Za dnia, kiedy posmarowała sobie wrażliwe usta białymkremem, przypominała negatyw fotograficzny.Całe jej ciało miało ten sam odcień, bez żadnychpasków ani plamek.Istny prymitywny posążek z brązu, w dodatku słodki jak miód.Podeszła do koca, uklękła i ułożyła się na boku.Zrobiła sobie z mojego przedramieniapoduszkę; poczułem na skórze jej mokry kark.Westchnęła cicho z zadowolenia i leżała.Blaskksiężyca oblewał jej ciało, kropelki wody wyglądały jak połyskliwa rtęć. Długo pływałaś powiedziałem. Tak tylko kołysałam się na wodzie.I myślałam. A o czym? O tym, co stało się z tym głupim zwierzątkiem, które chciało pozbawić się życia.Możeje pamiętasz.To, które uczepiło się uwielbianego braciszka.Związek symbiotyczny.Karmiłamsię nim. Coś pamiętam.I przypominam sobie dziewczynę, która ciągle powtarzała nie.Zaśmiała się ciepło. Ach, ją! Już od dawna jest zdeprawowana.Setki drobnych szczegółów: pogrzeb, zeznania, ubezpieczenie, zamykanie sprawmieszkaniowych, pakowanie.Pózniej wrzuciliśmy rzeczy do starego sedana i ruszyliśmy,kierując się z grubsza na wschód.Robiliśmy niewiele kilometrów dziennie, podążającnajwęższymi niebieskawymi liniami na mapie.Podróż z Livingston do Fort Lauderdale zajęłanam ponad dwa tygodnie.Isobel upierała się, żebyśmy po równo dzielili wszystkie wydatki.W rozlatujących się motelach, w starych drewnianych chatynkach na peryferiach miasteczekpozwalałem jej na eksperymentowanie ze śmiałością.I korzystała z tego, by w końcu chrapliwymgłosem, dysząc, wypowiedzieć swoje sakramentalne nie.Podporządkowywałem mu sięnatychmiast i niezawodnie.Gdybym choć raz tego nie zrobił, wszystko zaczęłoby się dla niej odpoczątku.Musiała się nauczyć, że to działa, zawsze będzie działać, i że ma taką możliwość.Popewnym czasie zrzuciła górę swojej grzecznej piżamy, a kilka nocy pózniej również dół.W niektóre dni, siedząc w starym aucie, robiła się zmysłowo wilgotna; jej oczy się przymykałyi cały dzień spędzała w półdrzemce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]