[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A propos gęsi - gospodynikazała nam być o drugiej na obiedzie.Chodz, Jasiu, trzebato wszystko z siebie wyparować.Rozdział trzydziestyZ dziennika Krystyny Jaremko22 sierpnia c.d.Nie umawiając się z góry, poszliśmy we dwójkę z Henrykiemulicą Krakowską w stronę plaży, gdzie w płytkiej Wiśle napewno pluskał się jeszcze Tomek, nadąsany, że wyłączyliśmy goz dorosłych spraw. O jedną rzecz muszę spytać profesora.Jakie kon-szachty miał z Tomkiem? To ty nie wiesz? Posłał go do mieszkania doktora,gdzie udawał chłopca skupującego butelki po wódce.Pro-fesor chciał mieć potwierdzenie alkoholizmu doktorowej iwłasnej interpretacji tajemniczej kłótni.Westchnęłam ciężko. Zupełnie obcy ludzie, a tak strasznie dużo o sobiewiemy.Takie mam uczucie, jakbym żadnego z nich jużnigdy w życiu nie chciała widzieć. Nie uda ci się.Z jednym zobaczysz się za parę dni. Nie rozumiem. Wera zostaje w willi, a Zbyszek chce.wyprowadzić sięi kupić sobie kawalerkę. To co? Zaproponowałem mu twoją.Bardzo mu się ta ideaspodobała. Henryk, jak mogłeś.A ja? Ty wracasz do domu.Do mnie i Tomka.Jasne, nie? Oszalałeś? A jeśli nie będę chciała? Będziesz.Musisz.Nie mogę pozwolić na to, żebyśmieszkała oddzielnie i podejrzewała mnie o każde mor-derstwo, o którym przeczytasz w gazecie. Ty też mnie podejrzewałeś! Tylko przez chwilę.Tyle razy w kłótni próbowałaśmnie przekonać, że psychologia kobiety jest inna niż psy-chologia mężczyzny, że na moment uwierzyłem.Zza rogu wyłonił się Tomek, poświstujący i wymachującymokrymi kąpielówkami. A, jesteście stwierdził bez zdziwienia. Co teraz mabyć? Jemy obiad w gospodzie i jedziemy do domu. Wszyscy razem? wykrzesał z siebie odrobinę za-interesowania. Tak. Ton Henryka nie dopuszczał sprzeciwów. I już mama z nami zostanie? Tak.Postanowiłam nie brać udziału w tej rozmowie. I znowu będziecie się kłócić? Nie, nigdy zawołałam stanowczo. Tak, trochę powiedział z rezygnacją Henryk.Roześmieliśmy się wszyscy troje.KONIEC
[ Pobierz całość w formacie PDF ]