[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten przyjął na swój koszt jednego unteroficjerapruskiego, który pocztowych, czyli szeregowych, w rozmaitych handgryfach iszarżerunkach wymusztrował.A za przykładem Niemojowskiego przezemulacją poszły niektóre chorągwie, ale nie wszystkie.Towarzystwo jednak dotej musztry wcale nie należeli.Ci, którzy się zaciągali pod znak husarski lub pancerny, obowiązowali się zarazalbo służeć osobiście, albo też dać za siebie pocztowego.Każdy towarzysz145zaciągał się podwójno, to jest towarzysz i pocztowy; który zaś nie miał wolitraktować żołnierskiej profesji, tylko dla honoru być towarzyszem JegoKrólewskiej Mości lub JOPana hetmana, lub innego jakiego pana, stawiał zasiebie dwóch pocztów, na których należącą płacą odciągał namiestnik, a resztęoddawał towarzyszowi.Towarzysz służący w osobie nie mógł się oddalać od chorągwi bez urlapu poterazniejszemu, a po dawnemu bez permisji, której nie mógł otrzymać od kogoinnego, tylko od samego hetmana; co tylko wtenczas potrzebne było, kiedychorągiew zabierała się do jakiego marszu albo gdy z komenderowaną częściąpocztów na jaką wyprawę, na przykład lipinie jakich rabusiów, zbójców,Cyganów lub hajdamaków ukraińskich, na niego ciągnąć z regestru kolejprzypadała; z takowych powinności urlap otrzymany ekskuzował go legitime;bywał też dawany z łatwością za jakąkolwiek wymyśloną przyczyną, powinnośćzaś jego zastępował drugi po nim lub przed nim w regestrze następującytowarzysz podług ordynansu, jak szedł za regestrem, czy z góry na dół, czy zdołu do góry.Taki zastępca brał gażą za tego, którego zastępował, do proporcjiczasu wyprawy przystosowaną.Kiedy zaś chorągiew leżała na swojej kwaterze i nie było żadnej ekspedycji,niepotrzebny był żadnemu urlap, gdyż rezydencji aktualnej przy chorągwitowarzystwa ściśle i wcale nie wyciągano, dosyć, że był na regestrze i że niemając urlapu, musiał stanąć, kiedy potrzeba wyciągała.Namiestnik też niegniewał się o to bynajmniej, że często sam jeden chorągwi pilnował; albowiem,zwyczajem powszechnie wniesionym, każdemu towarzyszowi, bądz w osobie,bądz w sowitym poczcie służącemu, odciągał na rok z lafy złotych osimdziesiąt,za które abcugi dawał stół towarzystwu przy chorągwi rezydującemu.Im tedymniej było rezydentów, tym się więcej okrawało namiestnikowi.Ci, którzy daliza siebie sowity poczet, do żadnej wyprawy niebezpiecznej nie należeli, aletylko tracili lafę dla zastępcy swego, tak jak pierwsi.Lecz kiedy chorągiew dostała ordynansu nemine excepto asystować jakiemupompatycznemu aktowi, wtenczas kto się chciał uwolnić od takiego mozołu,oprócz pocztów musiał przystawić na miejsce swoje innego kogo, dusznegopersonata, który za niego na dzielnym koniu w rynsztunku wojennymparadował, co chorągiew mile przyjmowali; mianowicie gdy aktualny towarzyszbył albo nikczemnej urody, albo dziad stary, albo kulawy, albo garbaty, alboślepy, gdyż w polskim autoramencie co do towarzystwa żadnego braku nie było;całą przystojnością i ozdobą osoby było szlachectwo.W takowej paradziechorągiew wydawali się wspaniała i okryta, gdy za jednę osobę dwie pod niąstawało.146O kole chorągwianymCo rok każda chorągiew pancerna i husarska odprawiała koło, to jest obradę winteresach chorągwianych i partykularnych; na takie koło zjeżdżali siętowarzystwo, którzy chcieli, a którzy nie chcieli, przez innych swoje interesazasyłali.Towarzysz, ciągnący na koło, sadził się według możności jak najparadniej tamprzybyć.Najuboższy towarzysz był, który jachał na koło karabonem, to jestwozem w skórę czarną obitym, w cztery konie zaprzężonym, od woznicy wbarwę ubranego kierowanym.Na wozie siedział towarzysz, mający na sobie szarawary, ładownicę i niemalkażdy krucyfiks za pazuchą lub obraz Matki Boskiej na taśmie jedwabnej lubwstążce na szyi zawieszony, z dwiema obdłużnymi końcami na plecyspuszczonymi.Szabla wedle niego była z jednej strony w wasąg utchwiona, zdrugiej strony sztuciec lub rusznica; wedle wasąga była przywiązana dzida,grotem w tył obrócona, za koła zadnie na dwa łokcie stercząca, z kitajką, czylichorągiewką, wedle drzewca obwiniętą, aby się nie szargała.Za wozem luzak,to jest służalec towarzysza, ubrany w barwę jednego koloru z woznicą, siedzącna jednym koniu w ładownicy i szarawarach i mając także jak i pan jegokrucyfiks lub obraz, powodował drugiego konia pańskiego wierszchowego, naktórym była kulbaka z rządzikiem lub rzędem z pistoletami w olstrach; i towszystko było przykryte dekiem tureckim czerwonym, zielonym albopomarańczowym, wełnianym, w kutner tkanym; głowę także konia i karkprzykrywał kutan, to jest kapa z białego sukna prostego, na którym byłypoprzyszywane innego sukna rozmaitego koloru płatki, wystrzygane w kwiaty,ptaki i różne figury; w tym kutanie były cztery dziury, otaśmowane czerwonąlub zieloną tasiemką albo sznurkiem, przez które wyglądały uszy końskie i oczy.Za wozem szedł uwiązany albo wolno puszczony chart albo wyżeł.Majętniejsi towarzystwo z większą ciągnęli liczbą koni i ludzi.Służyli zatowarzysz tak majętni obywatele, osobliwie młodzi paniczowie, że mogliparadować na koło karetą sześćma końmi.Wóz jeden i drugi za karetąsześciokonny, koni powodnych kilka, ludzi służących dworskich kilku ikilkunastu, z kucharzami, hajdukami, pajukami, prowadząc w wozach winabeczkę jednę i drugą, gorzałki gdańskiej kilka puzder i różnych porządkówstołowych i żywności karabony z górą wypakowane, ponieważ tak się popisać uchorągwi było to zaszczytem szczególniejszym rycerstwa polskiego, do innychdzieł w kwitnącym pokoju pola nie mającego.Zajechawszy do miejsca chorągwi, towarzysz stanął z całą swoją paradą przedstancją namiestnika, który wyszedłszy przeciwko niemu, przyjmował go jakogościa.Tam po pierwszych komplementach towarzysz upraszał namiestnika okwaterę, który mu ją jakoby z urzędu swego naznaczał, choć już ta pierwejprzez ludzi towarzysza, przodem wysłanych, była najęta i obstalowana.147Gdy dzień kołu naznaczony nastąpił, zeszli się wszyscy przytomni doporucznika albo chorążego, jeśli który byt z nich przytomny, albo donamiestnika, jeśli żadnego oficjera nie było.Tam zasiadłszy dokoła stołuporządkiem starszeństwa - prezydujący miał mowę do rycerstwa powitalną, wktórej ofiara życia i fortuny dla całości ojczyzny była najprzód wspominana,potem dzięki Najjaśniejszemu Panu za ojcowskie jego o dobro publicznestaranie; dalej płynęły z ust krasomówcy marsowego pochwały JO.hetmana,wodza i szafarza krwi żołnierskiej, nieustraszonego i niezwyciężonegowojownika, walecznych bohatyrów polskich, %7łólkiewskich, Koryckich,Chodkiewiczów, Czarneckich, Sobieskich wykapanego sukcesora, dostało się nakoniec po trosze pochwał jw.rotmistrzowi, porucznikowi, chorążemu,namiestnikowi i całemu godnych kolegów zgromadzeniu, przytomnym inieprzytomnym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]