[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Doszła do wniosku, że nie tędy droga.Skoro sam Roarke nie był wstanie wskazać potencjalnej ofiary, ona tym bardziej sobie z tym nie poradzi.Postanowiła zrobićprzerwę na kawę.Wycieczka do kuchni i z powrotem pomogła jej uporządkować myśli.Osobista zemsta.Jeśli to jest motyw, logicznie kolejnym celem powinien być Roarke.Alboprzynajmniej ktoś bardzo mu bliski.Interesy.Chodzi o interesy.Na jakim projekcie najbardziej mu zależy?Wróciła do pracy i masując pulsujące skronie, jeszcze raz zaczęła przyglądać się danym odmęża.W chwili obecnej zajmował się kilkudziesięcioma projektami, które wkrótce wkroczą w fazęrealizacji.Same liczby mogły przyprawić o zawrót głowy.Olympus.To jego dziecko, myślała.Niewiarygodnie skomplikowana fantazja, którą zamierzałurzeczywistnić.Wymyślił sobie, że zbuduje tam cholerny świat, z hotelami, kasynami, domamiwypoczynkowymi, parkami, luksusowymi apartamentami.Wszystko urządzone z przepychem, nanajwyższym poziomie.Wille, domy spokojnej starości.Rezydencje, eleganckie garsoniery, apartamenty prezydenckie.Coś dla ludzi, którzy nie liczą się z pieniędzmi i mogą sobie pozwolić na każdy luksus.Dokładnie w stylu Yosta.Ruszyła do gabinetu Roarke a, ale zatrzymała się w drzwiach.Siedząc przed panelem, wyglądał jak kapitan okrętu.Czarne lśniące włosy, związane na karku,zasłaniały mu szyję.W skupieniu wpatrywał się w ekrany, a jego oczy miały chłodnystalowoniebieski odcień.Marynarkę powiesił na oparciu krzesła, rozpiął kołnierzyk koszuli i podwinął rękawy.Było wnim coś takiego, co zawsze wywoływało u niej dziwne skurcze żołądka, kiedy tak mu się przyglądała. Mogłaby godzinami na niego patrzeć i niezmiennie dziwić się, należy tylko do niej.Ktoś chce cię skrzywdzić, pomyślała.Nigdy na to nie pozwolę.Podniósł głowę.Zawsze wyczuwał jej obecność.Ich oczy spotkały i przez chwilę patrzyli takna siebie.W ułamku sekundy bez słowa, przekazali sobie tysiące myśli.- Jeśli będziesz się ciągle o mnie martwić, nigdy go nie złapiesz.- A kto ci powiedział, że się martwię?Nie ruszając się z miejsca, Roarke wyciągnął do niej rękę.Podeszła do niego, wzięła jego dłońi mocno uścisnęła.- Kiedy cię poznałam, nie chciałam, żebyś się mieszał w moje życie - zaczęła nieśmiało.-Byłeś jednym wielkim niekończącym się problemem.Za każdym razem, gdy na ciebie patrzyłam,słyszałam twój głos, a wystarczyło, żebym o tobie pomyślała, i moje życie komplikowało się jeszczebardziej.- A teraz?- Teraz? To ty jesteś moim życiem.- ścisnęła jego dłoń ostatni raz i puściła.- No dobra,wystarczy tych ckliwych bredni.Olympus.- Co Olympus?- Sprzedajesz tam nieruchomości.Luksusowe domy, szpanerskie apartamenty i takie tam.- W marketingu określa się je w nieco bardziej wyszukany sposób, ale poza tym to prawda.Ach.- Od razu się domyślił, co chciała powiedzieć.- Możliwe, że Sylyester Yost skorzystał zoferty i spokojnie tam wypoczywa, ciesząc się z uroków zamkniętej i samowystarczalnejspołeczności.- Mógłbyś to sprawdzić.W ciągu ostatnich dwóch lat przyjął o dwanaście procent więcejkontraktów.Może potrzebował pieniędzy na jakieś miłe gniazdko, w którym spędzi emeryturę.Najlepiej szukać pod nazwiskiem Roles.To nie jest ostateczna odpowiedz, ale sugestia, jedno zogniw, z których można zbudować łańcuch.Podeszła do panelu i usiadła naprzeciwko męża.- Pomyśl o swoich międzynarodowych partnerach w projekcie Olympus.O inwestorach,współpracownikach.Czy któryś z nich poczuł się urażony, nieszczęśliwy, rozgoryczony, dlatego że totobie przypadł w udziale najsmaczniejszy kąsek?- Czasami zdarzają się drobne nieporozumienia, ale nic poważnego nie przychodzi mi dogłowy.Prace nad projektem idą gładko i zgodnie z planem.To ja podjąłem największe ryzykofinansowe i dlatego mnie przypadnie główna część zysków.Członkowie konsorcjum są zadowoleni. Już dziś dochody przekraczają nasze wstępne oczekiwania.Kiwnęła głową.- W porządku.Powiem ci, jak ja to wszystko widzę.Jeśli to interesy, to w grę wchodzi któryś ztych nowojorskich.Wydaje mi się, że gdyby chodziło o australijski, Yost uderzałby w Australii.Tampróbowałby wysadzić cię z siodła.- Tak, ja też się nad tym zastanawiałem.- Za pierwszym razem zaatakował w hotelu.Wszyscy wiedzieli, że wtedy będziesz na miejscu.Za drugim razem wybrał należący do ciebie apartament.Pracowałeś wtedy w pobliżu, dosłowniekilka minut od tego miejsca.Roarke, co łączy Darlene French i Jonaha Talbota?- Nie mam pojęcia.- Mylisz się.Wiesz, co ich łączy, tylko jeszcze tego nie widzisz.Niestety, ja też.- W myślachautomatycznie weszła w rolę inspektora przesłuchującego świadka.- Darlene French była pokojówkąw twoim hotelu.Czy miałeś z nią osobisty kontakt?- Nie, nigdy.- Kto ją przyjął do pracy?- Podejrzewam, że złożyła podanie do działu zatrudnienia.a umowę podpisała Hilo.Nie nadzorujesz przyjęć i zwolnień?- Eve, nie miałbym czasu na nic innego.- Ale to twój hotel.Twoja firma.- Powołałem w tym celu specjalne działy - odparł z nutką zniecierpliwienia w głosie.Na czelekażdego działu stoi szef, któremu zapewniam pewną niezależność [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl
  • ) ?>