[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Owe dziesięć liter umieszczono podobno w podłużnych tulejkach, w ja-kich są sprzedawane hawańskie cygara, po czym Claire Wu jakoby przemycała jepo kolei we własnej pochwie.Wedle innej pogłoski pan Wu miał kupić swoją przyszłą żonę, wówczas pię-cioletnią, w jakiejś wiosce w południowych Chinach, zachwycony niesamowicieniebieskimi oczami dziewczynki.Opowiadano, że zamknął ją zaraz potem wjednym z najsłynniejszych luksusowych domów publicznych w Bangkoku, gdziepozostała, zgłębiając najbardziej wyrafinowane techniki miłosne, do dwunastegoroku życia.Następnie posłał ją do najlepszych szkół w Paryżu, Nowym Jorku iGenewie, aby nabrała ogłady i przygotowała się do życia w jego świecie.Dzieńpo jej siedemnastych urodzinach zabrał ją do siebie i nikt właściwie nie wiedziałczy się z nią naprawdę ożenił, czy tylko wykorzystywał ją jako swoistą tajnąbroń przy prowadzeniu interesów.Szczególne zainteresowanie prasy wzbudził wtedy, gdy jego rzecznik praso-wy poinformował o wspaniałomyślnym" zwróceniu prawowitym właścicielomwyjątkowo cennych relikwii buddyjskich zakupionych na jakiejś aukcji.Pózniejwszakże wyszło na jaw, że owe relikwie zostały najprawdopodobniej zrabowanei nielegalnie wywiezione z regionu Gilgit w Pakistanie.Mówiono, że dwóch marszandów" odpowiedzialnych za tę transakcję znaleziono nieco pózniej z po-derżniętymi gardłami w jakimś brudnym zaułku w Peszawarze, mieście położo-nym niedaleko granicy pakistańsko-afgańskiej, w pobliżu niebezpiecznej przełę-czy Chajber.Zresztą w życiu pana Wu nigdy nie brakowało tajemnic.Najmrocz-niejsza wiązała się z dokonanym przez sześciu przestępców przed Cafe Saigonporwaniem jego jedynego syna i dziedzica.Negocjacje dotyczące okupu trwały całymi tygodniami, ale ostatecznie cośposzło zle i dwudziestotrzyletni syn milionera został uduszony, a jego zwłokiznaleziono w jednym z portowych magazynów.Zabójców schwytano i skazanona dożywocie.Potem jednak ku ogólnemu zdziwieniu ktoś opłacił adwokata, któ-ry złożył apelację i w tajemniczy sposób doprowadził do wypuszczenia porywa-czy za kaucją.LRTTydzień pózniej żaden z nich nie żył.Ugotowano ich żywcem w wielkimzbiorniku, a następnie wyłupiono im oczy i powieszono ich na rzeznickich ha-kach.Tak znalazła ich policja.Nigdy nie udało się udowodnić związku DelmeraWu z tą egzekucją.Dzień po swoim przyjezdzie ojciec Mahoney odebrał w hotelu telefon.- Ojciec Mahoney?- Tak, słucham.- Za dwie godziny przyjedzie po pana samochód, który zawiezie pana nagłówną przystań hongkońskiego jachtklubu.Tam spotka się z panem doradca pa-na Wu, Lathan Elliot.Przekaże mu pan swoją wiadomość - oświadczył jakiśgłos, po czym połączenie urwało się, zanim wysłannik kardynała Lienarta zdążyłzareagować.Dwie godziny pózniej przed hotelem stanął lśniący bentley.- Mam polecenie, by rozmawiać o swojej sprawie wyłącznie z panem Wu i znikim innym - powiedział Mahoney do szofera, nie uzyskał jednak żadnej odpo-wiedzi.Samochód przedarł się przez ulice dzielnicy Kowloon i przystanął przed eks-kluzywnym jachtklubem.Kierowca wysiadł bez słowa i otworzył swojemu pasa-żerowi tylne drzwi.- Proszę iść do końca przystani.Tam na pana czekają - poinformował.Mahoney poszedł drewnianym pomostem, wzdłuż którego stały najrozmaitszejachty i żaglówki w barwach Hongkongu, Australii, Nowej Zelandii, a nawet Pa-namy.Jakieś dwieście metrów dalej pomost rozszerzał się i Mahoney dostrzegłzacumowany tam wielki jacht o rzucającej się w oczy, bo wymalowanej wielkimiliterami nazwie: Amnesia".Na pokładzie uwijało się kilku marynarzy, którymi kierował jakiś mężczyznamówiący z wyraznym irlandzkim akcentem.Mahoney już chciał wejść po trapiena górę, kiedy zatrzymał go głos z tyłu.- Ojciec Mahoney?LRT- Tak, to ja.- Zanim pan wejdzie, muszę pana obszukać powiedział nieznajomy, prze-suwając wzdłuż jego ciała wykrywacz metali.- Sądzi pan, że mogę mieć broń? - spytał zaskoczony Mahoney.- Nazywam się Gilad Leven i jestem szefem ochrony pana Wu.Względy bez-pieczeństwa wymagają, by każdy, kto wkracza na teren pana Wu, został przeszu-kany.Każdy, choćby to był sam papież.Płacą mi za to, żebym tego bezwzględ-nie pilnował.Zaległą po tych słowach ciszę przerwało lekkie buczenie.- Proszę rozpiąć koszulę - nakazał Leven.Mahoney usłuchał i odsłonił zawieszony na szyi złoty krucyfiks - osobistyupominek od kardynała Lienarta.- W porządku, jest pan czysty.Proszę na pokład.Pan Elliot już czeka. Amnesia" była jedną z ulubionych zabawek Delmera Wu.Została zaprojek-towana i zbudowana przez istniejącą od 1873 roku firmę Benetti Shipyard, wktórej stoczniach w Livorno powstawały najsłynniejsze na całym świecie luksu-sowe jachty.Pan Wu zapłacił architektowi Stefanowi Natucciemu miliony dola-rów za sam projekt.Do wykończenia wnętrz użyto wyszukanych materiałów, ta-kich jak orzechowe i wiśniowe drewno albo kryształy Lalique i Murano.%7łaglo-wiec mógł pomieścić dwunastu pasażerów, a jego załoga składała się z siedem-nastu marynarzy.Ojca Mahoneya powitała dziewczyna w tradycyjnym tajskim stroju.- Dzień dobry.Witamy na pokładzie.- Dzień dobry.Mam się tu spotkać z panem Elliotem.Doradca Delmera Wu czekał w służącym za gabinet dużym pomieszczeniu przywielkim konferencyjnym stole.- Miło nam tu ojca gościć - rzekł, wymawiając słowa z akcentem charaktery-stycznym dla mieszkańców z Teksasu.- W czym możemy pomóc Watykanowi?- Pan akurat w niczym - odparł Mahoney.- Polecono mi rozmawiać wyłącz-nie z panem Wu.Osobiście i cztery oczy.LRT- Tak, ale pan Wu nie rozmawia z każdym.Dlatego albo porozmawia ojciecze mną, albo.- Cóż, przekażę to kardynałowi Lienartowi.%7łyczę miłego dnia.A teraz był-bym wdzięczny, gdyby zechciał mi pan umożliwić jak najszybszy powrót do ho-telu.Chciałbym skorzystać z pierwszego połączenia do Rzymu, aby poinformo-wać Jego Ekscelencję o zaistniałej sytuacji - oświadczył sucho Mahoney.W napiętej ciszy, która zapadła po tych słowach, ostro zabrzmiał dzwonek te-lefonu.Lathan Elliot odebrał i przez chwilę słuchał, krótko potakując.Potemodłożył słuchawkę.- Dobrze, właśnie otrzymałem rozkaz, żeby zabrać ojca do rezydencji panaWu, na Wzgórze Wiktorii.Wkrótce potem sekretarz, wieziony tym samym co wcześniej bentleyem, zna-lazł się na wyspie.Wjeżdżali na wzgórze, z którego rozciągał się niezapomnianywidok.Obok Mahoneya siedział Lathan Elliot, a naprzeciwko - Gilad Leven.Mógłbym go zabić tak szybko, że nawet by się nie zorientował, pomyślał Maho-ney, patrząc na potężny kark szefa ochrony.Nagle samochód zwolnił.Znajdowali się na Plantation Road, obok widać byłowysoki biały mur.Leven porozumiał się z kimś przez walkie-talkie i wielka bra-ma stanęła przed nimi otworem, odsłaniając szeroki podjazd prowadzący do no-woczesnego budynku z dyskretnymi chińskimi akcentami.Mahoney spodzie-wał się wielkich lwów i waz, z rodzaju tych, które zdobią chińskie restauracje nacałym świecie, a miał przed sobą utrzymany w minimalistycznym stylu dom zwielkimi oknami wychodzącymi na miasto w dole.Wokół panowała przyjemnacisza, zakłócana jedynie dobiegającym z pobliskiego basenu popluskiwaniem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]