[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyglądało jednak na to, że Teda załatwił zawodowiec.To nie byłapartanina, ale mistrzowska robota.Jedno cięcie przez całe gardło.Petenie zauważył niczego, co wskazywałoby na moment zawahania umordercy.Nóż miał dwa piętnastocentymetrowe ostrza i byłprzystosowany do takiej roboty.Stacy podeszła do miejsca, gdzie znaleziono Teda.Obejrzała drzwi,zamek i alarm.Były nienaruszone.Jak więc zabójca dostał się dośrodka? Wprawdzie Jane nie zmieniła alarmu do chwili zabicia Teda, alewszystkie zamki zostały wymienione.Zaczęła się zastanawiać, czy to możliwe, żeby siostra miała rację.Czy na pewno morderca czekał na Teda w pracowni? A może jednakprzyszedł razem z nim?Stacy otworzyła komórkę i wybrała numer Maca.Odebrał po drugimsygnale. Cześć, co robisz? spytała. Myślę o tobie.Poczuła miły dreszcz. Chciałabym być z tobą. Jak tam Jane? Nie za dobrze.Chcę, żeby odpoczęła. Przykro mi, że tak się stało.Stacy potrzebowała jego współczucia, zwłaszcza po niezbytprzyjemnej rozmowie z siostrą.Do tej pory nie miała pojęcia, że czujesię taka samotna.Na szczęście mogła liczyć na Maca.Nie, to zbyt niebezpieczne, pomyślała.Nie wolno łączyć sprawosobistych z pracą. Rozmawiałaś z nią o Tedzie? I o tym, co znalezliśmy w jegomieszkaniu? Próbowałam, ale bardzo się zdenerwowała.W ogóle nie chciała otym gadać. To zrozumiałe.Sporo ostatnio przeszła.Przez chwilę milczeli. Jest w tym coś dziwnego.Uważamy, że było to włamanie, a jednakzłodziej niczego nie zabrał powiedziała w końcu Stacy. Pewnie się przestraszył. Nie sądzę.Morderca wiedział, co robi.To nie był ani narkoman, anijakiś strachliwy złodziejaszek.Zbyt wiele rzeczy mi tutaj nie pasuje. Może wcale nie muszą. Możliwe. Usłyszała odgłosy kroków na górze i poszczekiwanieRangera. Cholera, muszę iść do Jane. Co się stało? Nie wiem.Zadzwonię pózniej.Rozłączyła się i sięgnęła po broń.Już na schodach odbezpieczyłaswojego glocka.Wchodziła wolniutko, klnąc w duchu skrzypiące schodyi akustykę pomieszczenia.W końcu dotarła do przejścia i dostrzegła światło w kuchni.Przemknęła się w tamtą stronę z bronią w pogotowiu.Z wnętrzadochodziły odgłosy szurania lub przesuwania czegoś.Drzwi do sypialnisiostry były zamknięte.Cholera, nie powinnam była stąd wychodzić, pomyślała.Przeszła dalej, trzymając się cienia.Odniosła wrażenie, że ktośotwiera po kolei szuflady i myszkuje w ich wnętrzu.Stacy wysunęłabroń do przodu, wzięła głęboki oddech i przesunęła się do drzwi. Stać, bo strzelam! krzyknęła.ROZDZIAA PIDZIESITY CZWARTYSobota, 8 listopada 2003 r.22.10Jane wrzasnęła i obróciła się w jej stronę.Pałeczki wypadły jej z rękii zagrzechotały o podłogę. Jane! Stacy! Co tutaj robisz? Stacy zabezpieczyła broń i włożyła ją do kabury. Przestraszyłaś mnie. Ja? Przecież nie rzuciłam się na ciebie z pistoletem. Przepraszam. Stacy wyglądała na poirytowaną. Drzwi do twojejsypialni były zamknięte.Usłyszałam drapanie Rangera i pomyślałam, żecoś się stało. A ja sądziłam, że śpisz w salonie, i nie chciałam, żeby ciprzeszkadzał. Patrzyła przez chwilę na siostrę, a potem zaczęła sięśmiać. Co cię tak bawi? obruszyła się Stacy. Z ciebie prawdziwy postrach policji odpowiedziała ze śmiechemJane. Szkoda, że siebie nie widziałaś, jak tu wpadłaś. Masz szczęście, że cię nie zastrzeliłam. Może napijesz się mojej herbaty ziołowej? Podobno uspokajanerwy.Stacy podniosła pałeczki z podłogi.Kiedy się wyprostowała, równieżna jej twarzy pojawił się uśmiech.Pomachała nimi przed nosem siostry. Po co ci to? Strasznie zachciało mi się jeść. Podzielisz się? Jeśli będę miała czym. %7łarłok.Jane znowu się zaśmiała i otworzyła drzwi lodówki.Znalazła rzeczyod Chińczyka, które przyniosła siostra, i zaczęła je pieczołowiciewyjmować. O, chlebek ryżowy ucieszyła się.Odgrzały kurczaka w mikrofalówce i zaniosły go na stolik w salonie.Jane wypuściła Rangera, który oczywiście poczuł się zaproszony naprzyjęcie.Jadły prosto z opakowań i rozmawiały o psie, pogodzie,jedzeniu, starannie unikając tego, co je najbardziej interesowało.Nie mówiły o Tedzie.I o tym, czego Stacy się o nim dowiedziała.W końcu, kiedy zostały z pustymi pojemnikami, Jane spojrzała nasiostrę. Przepraszam. Za co? zdziwiła się Stacy. Za tamto
[ Pobierz całość w formacie PDF ]