[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I samochód stał w garażu, to także sprawdził.Więc o wszystkim musiał zapomnieć: o pracy, o pięćdziesięciu dolarach tygodniowo, któremu obiecała.o szansie uwolnienia się od Del.A więc.przyszło mu wrócić do zestawu:makaron plus ser.Zestaw dwóch elementów, absolutnie nierozerwalny - przeklęty, wiecznietrwały, niezniszczalny zestaw - jak on i Del.- Nie wyglądasz dziś zbyt dobrze, kochanie.Jesteś zmęczony?Poczuł, jak jej wzrok wbija się w niego, niemal żłobiąc mu w twarzy małe otwory,usiłując dostać się do myśli i uczuć wewnątrz jego czaszki.Gdyby tylko wiedziała! -pomyślał.Lecz gdy przemówił, jego głos brzmiał łagodnie: - Chyba tak.- Mieliście.próbę?- Aha.- Powiedziała, ile zamierza ci płacić?Edwin gwałtownie podniósł wzrok.Czy ona dowiedziała się w jakiś sposób o obietnicyJane Hudson dotyczącej pieniędzy? Ale to było niemożliwe.- Nie.Nie powiedziała.Wargi Del wykrzywiły się w bladym, fałszywym uśmieszku.- To dosyć dziwne.niewiedzieć, za ile się pracuje.i czy w ogóle coś się dostanie, czynie.Nie zapytałeś jej?- Mamo.Jezu!.Jestem zmęczony.Jej uśmiech zgasł.- Nie rozumiem, dlaczego nie chcesz tego nawet ze mną omówić.- Omówić! Chryste!- Nie musisz mi tu bluznić.Nie po to cię wychowywałam.Edwin otworzył usta, a pochwili zamknął je z powrotem.Del wykonała ręką jakiś niepewny gest.- Myślę, że nigdy więcej nie powinieneśwracać w tamto miejsce.Oto się zaczyna, powiedział do siebie Edwin; znów będzie kazanie.Westchnąłznacząco.- Dlaczego nie? - spytał.- W końcu to jakaś praca, no nie?Minęła chwila, Del położyła dłonie na krawędzi stołu i przycisnęła mocno obrus dookrągłego blatu.- Pamiętasz, jak wspominałam, że jej nazwisko wydaje mi się znajome.Jane Hudson?- Aha.87SR - Od razu powinnam była sobie przypomnieć, ale to się zdarzyło tak dawno temu, nowiesz.Tak czy owak, byłam dzisiaj u sąsiadów.u Hazel.i wspomniałam przez przypadek,tak tylko w rozmowie, że masz tę pracę u jakiejś aktorki.I podałam jej nazwisko - JaneHudson.No cóż, trzeba było widzieć twarz Hazel, gdy to powiedziałam.- Del na momentpodniosła na niego oczy, a potem szybko je spuściła.- A więc zapytałam ją, o co chodzi, iona zaczęła mi przypominać.no wiesz, o tych czasach, gdy obie pracowałyśmy jako sta-tystki w filmach.i o całej reszcie.- Przerwała, przyciskając mocno obrus do krawędzi stołui obserwując, jak kształt mebla odciska się na tkaninie.- Pewnie w ogóle nie wiesz, kim onawłaściwie jest, hę?Edwin gapił się na nią obojętnie; najwyrazniej miała to być jeszcze większa sensacja,niż się spodziewał.- Jane Hudson - powiedział beznamiętnie.- Nazywa się Jane Hudson.Wkażdym razie sama tak twierdzi.- Niech będzie, w porządku - odpowiedziała posępnie Del.- Lecz jest przy tym siostrąBlanche - Blanche Hudson, która była niegdyś jedną z największych gwiazd.Czy mówiła cio tym?Spojrzenie Edwina pozostało bez wyrazu.- No wiesz.chodzi o tę aktorkę, która została kaleką w wypadku samochodowym uszczytu kariery.u szczytu kariery.Edwin w myślach skierował wzrok w niebo.Boże miłosierny,dlaczego ona zawsze musi mówić, jakby cytowała jakiś stary magazyn dla wielbicieli kina?Blanche Hudson.wydawało mu się, że słyszał już gdzieś to nazwisko; brzmiało znajomo.- I to właśnie ona to zrobiła - ona okaleczyła Blanche.Mam na myśli Jane Hudson.Okaleczyła własną siostrę!Edwin gapił się w szczerym zdumieniu.- Wszystko wtedy ładnie zatuszowali.Myśleli, że może jakieś operacje, którychpróbowali, przywrócą Blanche zdolność chodzenia - wtedy mogłaby wrócić do aktorstwa -więc naturalnie nie chcieli, aby wyszło na jaw, że własna siostra usiłowała ją zabić.- Zabić? - zapytał Edwin.- Chodzi ci o to, że chciała ją zamordować?- Chyba tak - odparła Del.- To przecież znaczy to samo.- Ale co się stało?Del spotkała jego spojrzenie nad stołem, zadowolona, że tak całkowicie udało jej siępozyskać uwagę syna.- No więc to wszystko zaczęło się na jednym z tych wielkich przyjęć,no wiesz, jednym z tych hollywoodzkich bali, na których jest mnóstwo ludzi z branży.Odby-wało się w domu jakiegoś wielkiego producenta, było tam mnóstwo alkoholu i w ogólewszystkiego.W każdym razie Jane Hudson spiła -się i zaczęła robić z siebie idiotkę.jakzwykle zresztą - była z tego znana - tylko że tym razem.no cóż, zdaje się, że Blanche doszłado wniosku, iż ma już dość.Mówili, że chwyciła ją tam na oczach wszystkich - że Blanche88SRchwyciła Jane - i kazała jej iść i zabrać płaszcz, bo wracają do domu.Hm, wyglądało to dośćnieładnie.Możesz to sobie wyobrazić.Strasznie się ze sobą posprzeczały, a gdy wreszcie wy-szły z tego domu i dotarły do samochodu, przepychanki zaczęły się od nowa.Jane upierałasię, że to ona będzie prowadzić, a Blanche mówiła, że nie.W końcu jednak Blanche dałaspokój.pewnie tylko dlatego, że było jej strasznie wstyd i pragnęła jak najszybciej się stam-tąd wyrwać.I tak.nazajutrz rano wszyscy usłyszeli o tym okropnym wypadku i o tym, żeBlanche, sparaliżowana, wylądowała w szpitalu.- A więc.to był po prostu wypadek.- Niby tak, ale potem zaczęła wychodzić na jaw prawdziwa historia.Wypadek zdarzyłsię dokładnie przed bramą wjazdową ich własnego podwórka - podobno były to straszniewymyślne, wielkie wrota z kutego żelaza.Nikt dużo na ten temat nie mówił, lecz prawiewszyscy wiedzieli, co się stało.Gdy Blanche i Jane Hudson dotarły tej nocy do domu,Blanche wysiadła z samochodu, aby uruchomić to sprytne urządzenie, które otwierało bramę,a Jane usiłowała ją przejechać i zabić.Czekała tylko, aż Blanche stanie naprzeciw bramy,wcisnęła gaz i ruszyła prosto na nią.Na samą myśl o tym dostaję dreszczy.Edwin wpatrywał się w nią pełen zwątpienia i przerażenia.- Ale to nie było najgorsze - trajkotała dalej Del.- Po uderzeniu w Blanche, Jane poprostu wyskoczyła z samochodu i uciekła.Wyobrażasz sobie.? To zadziwiające, żesamochód był tak rozwalony, a jej samej się udało.Pewnie by zginęła, gdyby nie była takpijana.Wiesz o tym, że pijani nigdy nie odnoszą obrażeń w zderzeniach, bo są całkowicierozluznieni? Tak czy owak, musiała wiedzieć, że Blanche została ciężko ranna, a jednakuciekła i zostawiła siostrę, żeby umarła.Swoją własną siostrę! Pózniej znaleziono ją w jakimśtanim hotelu w środku miasta, pijaną jak bela i zupełnie otumanioną.Próbowano to trochęzłagodzić, twierdząc, że uciekła pod wpływem szoku i niczego nie pamiętała.Mówiono, żenie chciała skrzywdzić Blanche, tylko jej stopa po prostu ześlizgnęła się na pedał gazu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]