[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dlategowyszedłeś nad ranem? Wyszedłem, żeby rodzina nie przywitała cię rano znaczącymispojrzeniami.Susanna nie uśmiechnęła się. Nie ogień w nas był, ale światło. Słucham? Jack nie wykazał się inteligencją ani wrażliwością napoezję.Tym razem na twarzy Susanny pojawił się uśmiech. Nic takiego.Dzwoń, gdzie masz dzwonić.Pózniej porozmawiamy.%7łeby mieć lepszy zasięg, Jack wyszedł na zewnątrz i ustawił się napodjezdzie, po kostki w śniegu.Słońce raziło w oczy, mróz, wbrewzapowiedziom Iris, jeszcze nie zelżał.Na szczęście Sam Tempie odebrał popierwszym sygnale. Mam dwie minuty, zanim zamarznę na śmierć zakomunikowałJack bez zbędnych wstępów. Co nowego? Próbowałem dodzwonić się do ciebie wczoraj wieczorem. GłosSama brzmiał sucho i rzeczowo.212RS Zostawiłem ci wiadomość w skrzynce głosowej.McGarritywyjechał.Jack zesztywniał, wlepił wzrok w pobliską sosnę o gałęziachprzygiętych do ziemi pod ciężarem czap śniegu.Gwałtowny powiew wiatruod jeziora dmuchnął Jackowi śniegiem prosto w twarz. Dokąd? Jego sprzątaczka mówi, że na polowanie, ale ja nie wierzę.Zabrałswoją furgonetkę. Sprawdziłeś w liniach lotniczych? Na lotnisku? Nic nie znalazłem.I jeszcze coś, Jack.Sprzątaczka słyszała rozmowęMcGarrity'ego z Alice Parker, kiedyś tam, jeszcze w styczniu.Nie posługujesię angielskim najlepiej, ale znacznie lepiej, niż McGarrity przypuszcza.Jack mówił po hiszpańsku całkiem przyzwoicie, za to Sam władałjęzykiem konkwistadorów równie biegle jak ojczystym. Co zamierzasz? zapytał go Jack. Jestem po rozmowie z szefem.Jadę właśnie na lotnisko.Za godzinęmam samolot do Bostonu. Jaką przewagę czasową uzyskał nad nami McGarrity? Jeden dzień.Sprzątaczka mówi, że wyjechał sam, z nikim się nieumawiał na to swoje polowanie. Czegoś nie chwytam powiedział Jack. Cały czas odnoszęwrażenie, że coś przeoczyłem. Zadzwonię do ciebie, jak tylko wyląduję w Bostonie. Połączeniezaczęło się rwać, pojawiły się zakłócenia. Jak tam wasze sprawy? zapytał Sam już mniej służbowym tonem. Czy Susanna przyznała się, żejest bogata?213RS Nie. Pozwalasz jej zadręczać się i bić z myślami? Susanna nie zwykła się zadręczać. Ja tam byłbym całkiem szczęśliwy, gdybym miał bogatą żonę. Gdybyś miał bogatą żonę, oddałbyś blachę i startował nagubernatora. Jack powoli zamieniał się w sopel lodu.Zacisnął szczęki, niez zimna, ze złości.Sam dowiedział się o pieniądzach Susanny zniezobowiązujących pogawędek z nią w czasie swoich częstych wizyt uGalwayów, Jack nic mu nie mówił. Trzeba odnalezć McGarrity'ego.Nie musiał ostrzegać Sama, żeby był ostrożny.Sam doskonalewiedział, jak dbać o własne bezpieczeństwo.Był zawodowcem, poza tymwidział j zdjęcia zastrzelonej Rachel, już samo to mogło wystarczyć zaprzestrogę.Jack odwrócił się, żeby wejść do chaty i zobaczył Maggie.Stała przeddomem, w samym swetrze, ręce skrzyżowała na piersi i trzęsła się z zimna. Wyszłam, bo chciałam zapytać, o której ruszamy. Wpatrywała sięw ojca wielkimi, ciemnymi oczami.Był w jej spojrzeniu strach, ale i coś ztwardości Susanny. Rozmawiałeś o Beau McGarritym?.O tymMcGarritym? Tym, co podobno zastrzelił swoją żonę? Maggie. On chce czegoś od mamy? zapytała cicho.Kiedy Maggie była mała, marzyła o karierze w policji.Terazwybierała się na antropologię.Jack podszedł do niej.Pomijając jużkłopotliwe pytania na temat McGarrity'ego, nie mógł zrozumieć, dlaczego214RScórka nie przebrała się w ciepłą bluzę, tylko w dalszym ciągu paradowała wpstrokatej szmatce z lat siedemdziesiątych.Uparta smarkula. Czego McGarrity miałby chcieć od mamy? Maggie pokręciła głową. Ja nic nie wiem zastrzegła się. Proszę mnie o nic nie podejrzewaći nie przesłuchiwać.Mnie nikt nic nie mówi.Rozmawiałeś z Samem,prawda?Jack wolałby nie prowadzić tej rozmowy. Owszem, rozmawiałem z sierżantem Temple'em. Nie jestem idiotką, tato.Ty przyjechałeś tutaj, ten cały McGarritygdzieś zniknął. Nikt nie powiedział, że zniknął.Maggie prychnęła na to jawne kłamstwo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]