[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.CaÅ‚y czas robiÅ‚a notatki.Martin wzruszyÅ‚ ramionami. To jedyna rzecz, jakiej siÄ™ dowiedziaÅ‚em. To i tak dobrze stwierdziÅ‚ zachÄ™cajÄ…co Patrik. Chodzenie po sÄ…sia-dach to niewdziÄ™czna robota.Albo sÅ‚yszeli i widzieli aż za dużo, albo nic. RzeczywiÅ›cie, bez Å›wiadków bez wÄ…tpienia byÅ‚oby Å‚atwiej mruknÄ…Å‚Gösta. A wam jak poszÅ‚o? Patrik zwróciÅ‚ siÄ™ do Gösty i Pauli.Siedzieli oboksiebie przy stole.Paula potrzÄ…snęła gÅ‚owÄ…. Niestety również tak sobie.Gdyby go oceniać na podstawie wypowie-dzi kolegów z pracy, w ogóle nie miaÅ‚ życia osobistego.W każdym razienic o tym nie wiedzÄ….Nigdy nie opowiadaÅ‚ o swoich zainteresowaniach,przyjacioÅ‚ach ani dziewczynach.Ale wszyscy mówiÄ…, że byÅ‚ sympatycznyi towarzyski.Trudno to pogodzić. OpowiadaÅ‚ coÅ› o Göteborgu? Nie, nic. Gösta potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. Jak powiedziaÅ‚a Paula, wydajesiÄ™, że mówiÅ‚ wyÅ‚Ä…cznie o pracy i o codziennych sprawach. SÅ‚yszeli o pobiciu? Patrik wstaÅ‚ i zaczÄ…Å‚ nalewać kawy do filiżanek. Nie odparÅ‚a Paula. PowiedziaÅ‚, że siÄ™ przewróciÅ‚ na rowerze i jakiÅ›czas spÄ™dziÅ‚ w szpitalu.Jak wiemy, nie byÅ‚a to caÅ‚a prawda. A jaki byÅ‚ w pracy? Mieli jakieÅ› uwagi? Patrik odstawiÅ‚ dzbanekz kawÄ…. Dobrze siÄ™ spisywaÅ‚.Byli z niego bardzo zadowoleni.Uważali, że za-trudniajÄ…c magistra ekonomii z doÅ›wiadczeniem, zÅ‚apali Pana Boga zanogi.W dodatku pochodziÅ‚ stÄ…d. Gösta podniósÅ‚ filiżankÄ™ do ust i oparzyÅ‚siÄ™ w jÄ™zyk. Aua! Cholera! To znaczy, że nie mamy żadnego tropu? W każdym razie my na nic nie wpadliÅ›my powiedziaÅ‚a Paula z takÄ…samÄ… zrezygnowanÄ… minÄ… jak wczeÅ›niej Martin. Na razie musimy siÄ™ tym zadowolić.Przypuszczam, że bÄ™dzie jeszczepowód, żeby ich odwiedzić.Ja rozmawiaÅ‚em z rodzicami Matsa i wynikjest mniej wiÄ™cej taki sam.Im też niewiele mówiÅ‚.Ale dowiedziaÅ‚em siÄ™, żena Gråskär jest teraz jego byÅ‚a dziewczyna.Jego ojciec uważa, że Mats siÄ™do niej wybieraÅ‚.SkontaktujÄ™ siÄ™ z niÄ…. Patrik poÅ‚ożyÅ‚ na stole zdjÄ™cia zeszpitala Sahlgrenska. Pozwolili mi to wziąć.Podawali sobie z rÄ…k do rÄ…k. Rany boskie powiedziaÅ‚ Mellberg. MusiaÅ‚ strasznie oberwać. Tak, sÄ…dzÄ…c po zdjÄ™ciach, byÅ‚o to ciężkie pobicie.Nie twierdzÄ™, że mato zwiÄ…zek z morderstwem, ale uważam, że trzeba siÄ™ temu bliżej przyj-rzeć.Potrzebujemy dokumentacji ze szpitala.Musimy też sprawdzić, co jestw doniesieniu.JeÅ›li zÅ‚ożyli doniesienie.Poza tym trzeba pogadać z pracow-nikami organizacji, w której pracowaÅ‚.PomagaÅ‚a kobietom, ofiarom prze-mocy w rodzinie.To też jest ciekawe.Może tu jest jakiÅ› motyw? Najlepiej,żeby ktoÅ› pojechaÅ‚ do Göteborga i pogadaÅ‚ z nimi na miejscu. Czy to naprawdÄ™ konieczne? zapytaÅ‚ Mellberg. Nic nie wskazujena to, żeby przyczynÄ… zabójstwa byÅ‚o coÅ›, co siÄ™ staÅ‚o w Göteborgu.Topewnie miejscowa sprawa. Ja uważam, że to ma sens.BiorÄ…c pod uwagÄ™, jak maÅ‚o wiemy i żeSverin byÅ‚ taki skryty.Mellberg siÄ™ zamyÅ›liÅ‚.ZmarszczyÅ‚ czoÅ‚o, jakby musiaÅ‚ gÅ‚Ä™boko kopać,żeby siÄ™ dokopać do decyzji. Niech bÄ™dzie powiedziaÅ‚ w koÅ„cu. Miejmy nadziejÄ™, że coÅ› z tegowyniknie, bo zdaje siÄ™, że zabierze ci to prawie caÅ‚y dzieÅ„. Postaramy siÄ™.ZabiorÄ™ PaulÄ™ wyjaÅ›niÅ‚. A co my mamy w tym czasie robić? spytaÅ‚ Martin. MoglibyÅ›cie z AnnikÄ… sprawdzić rejestry publiczne, co majÄ… na tematSverina.JakiÅ› potajemny Å›lub albo rozwód? Może ma dzieci? Stan majÄ…tko-wy.Czy byÅ‚ karany? Wszystko, co wam przyjdzie do gÅ‚owy. Pewnie powiedziaÅ‚a Annika, patrzÄ…c na Martina. Gösta& Patrik siÄ™ zastanawiaÅ‚. ZadzwoÅ„ do Torbjörna i dowiedzsiÄ™, kiedy bÄ™dziemy siÄ™ mogli rozejrzeć w jego mieszkaniu.PrzyciÅ›nij go,niech siÄ™ poÅ›pieszy z badaniami.Mamy tak maÅ‚o tropów, potrzebujemywyników jak najprÄ™dzej. Zrobi siÄ™ odparÅ‚ Gösta bez entuzjazmu. Bertil? Ty nadal bÄ™dziesz strzegÅ‚ pozycji? Naturalnie. Mellberg siÄ™ wyprostowaÅ‚. Jestem gotów na przyjÄ™cieszturmu. Dobrze.Jutro z nowymi siÅ‚ami zabieramy siÄ™ do roboty. Patrik wstaÅ‚na znak, że zebranie skoÅ„czone.ByÅ‚ strasznie zmÄ™czony.Annie drgnęła.ObudziÅ‚ jÄ… haÅ‚as.Przysnęła na kanapie i przyÅ›niÅ‚ jej siÄ™Matte.CiÄ…gle czuÅ‚a ciepÅ‚o jego ciaÅ‚a, gdy miaÅ‚a go w sobie, sÅ‚yszaÅ‚a jego takdobrze znany gÅ‚os.Ten gÅ‚os zawsze sprawiaÅ‚, że czuÅ‚a siÄ™ bezpieczna.Alewidocznie on tego nie czuÅ‚.Nawet go rozumiaÅ‚a.On kochaÅ‚ dawnÄ… Annie,ta dzisiejsza go rozczarowaÅ‚a.Dreszcze ustÄ…piÅ‚y, rÄ™ce i nogi już nie bolaÅ‚y, ale niepokój pozostaÅ‚.Czu-Å‚a mrowienie w rÄ™kach i nogach, musiaÅ‚a chodzić po domu, tam i z powro-tem.Sam patrzyÅ‚ na niÄ… wielkimi oczami.Gdyby chociaż mogÅ‚a wyjaÅ›nić Mattemu, dlaczego wszystko przybraÅ‚otak zÅ‚y obrót.TrochÄ™ mu o sobie opowiedziaÅ‚a, gdy siedzieli przy stolew kuchni.ZwierzyÅ‚a siÄ™ z rzeczy, o których dotychczas nikomu nie mówiÅ‚a.Ale nie potrafiÅ‚a opowiedzieć o najgorszym upokorzeniu, o tym, do czegozostaÅ‚a zmuszona i co jÄ… do gÅ‚Ä™bi zmieniÅ‚o.WiedziaÅ‚a, że już nie jest taka jak dawniej.A Matte zobaczyÅ‚, że jest ze-psuta, wrÄ™cz przeżarta zgniliznÄ….ZrobiÅ‚o jej siÄ™ duszno, musiaÅ‚a usiąść.PodciÄ…gnęła kolana pod brodÄ™i objęła siÄ™ ramionami.W domu byÅ‚o cicho.Nagle coÅ› uderzyÅ‚o o podÅ‚ogÄ™.PiÅ‚ka Sama.SpojrzaÅ‚a, powoli toczyÅ‚a siÄ™ w jej stronÄ™.OdkÄ…d przypÅ‚ynÄ™li nawyspÄ™, Sam nie bawiÅ‚ siÄ™ niÄ… ani razu.Czyżby siÄ™ obudziÅ‚ i zaczÄ…Å‚ bawić?Serce zabiÅ‚o jej szybciej z radoÅ›ci, ale zdaÅ‚a sobie sprawÄ™, że to niemożliwe.Drzwi jego pokoju byÅ‚y na prawo, a piÅ‚ka wypadÅ‚a z lewej, z kuchni.Powoli wstaÅ‚a i poszÅ‚a w tamtÄ… stronÄ™.W pierwszej chwili siÄ™ przestra-szyÅ‚a: na Å›cianach i suficie zobaczyÅ‚a poruszajÄ…ce siÄ™ cienie.Ale strach znik-nÄ…Å‚ tak szybko, jak siÄ™ pojawiÅ‚.PoczuÅ‚a spokój.Nikt nie chce jej skrzywdzić.Nie umiaÅ‚aby powiedzieć, dlaczego tak uważa, ale czuÅ‚a to bardzo wyraz-nie.Z kÄ…ta dobiegÅ‚ jÄ… chichot.SpojrzaÅ‚a w tÄ™ stronÄ™.MignÄ…Å‚ jej chÅ‚opczyk.Zanim zdążyÅ‚a siÄ™ przyjrzeć, pobiegÅ‚ do drzwi.Bez namysÅ‚u ruszyÅ‚a zanim.Szarpnęła drzwi, poczuÅ‚a silny powiew wiatru.WiedziaÅ‚a, że musi zanim iść, że on tego chce.PobiegÅ‚ do latarni.Co jakiÅ› czas oglÄ…daÅ‚ siÄ™ za siebie, jakby chciaÅ‚ siÄ™upewnić, że biegnie za nim.Jasne wÅ‚osy rozwiewaÅ‚ mu wiatr, biegÅ‚a za nimaż do utraty tchu.Drzwi byÅ‚y ciężkie, ale chÅ‚opiec byÅ‚ już za nimi, wiÄ™c ona też musiaÅ‚asiÄ™ dostać do Å›rodka.WbiegajÄ…c po stromych schodach, sÅ‚yszaÅ‚a go na gó-rze.ChichotaÅ‚.Ale gdy dotarÅ‚a na górÄ™, okrÄ…gÅ‚e pomieszczenie okazaÅ‚o siÄ™ puste.Kim-kolwiek byÅ‚ ten chÅ‚opiec, już sobie poszedÅ‚
[ Pobierz całość w formacie PDF ]