[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Westchnął głęboko.- Czyli nie mogę go zabić?- Połowa mnie bardzo by tego chciała.- Ponownie wstąpiła wnią wściekłość.- Chciałaby stać i patrzeć, jak bijesz go donieprzytomności.Chciałaby sama wybić mu parę zębów.Rafe rozprostował jej zwiniętą w pięść dłoń, po czym podniósłdo ust.- No, no.A ja cię miałem za łagodną istotę.Uśmiechnęła sięnieporadnie.- Wstydzę się tych swoich agresywnych zapędów.Cassiepotrzebuje teraz spokoju.Ma dość przemocy w domu.- Znam ją od małego.- Zerknął na herbatę, którą Regan nalałado filiżanki, a która pachniała jak łąka na wiosnę.- Zawsze byładrobna, śliczna i nieśmiała.- Widząc wpatrzone w niego oczy Regan,78RSpokręcił przecząco głową.- Nie, nigdy nie próbowałem jej poderwać.Nie gustowałem w grzecznych, miłych dziewczynkach.- Dziękuję, Rafe.- Nie ma za co.- Pogładził ją po włosach.- Trzy dodatkoweosoby to mnóstwo dodatkowych obowiązków.Poradzisz sobie? BoCassie może zamieszkać na farmie.Tam jest mnóstwo miejsca.- Ona potrzebuje towarzystwa kobiety, a nie bandy facetów,nawet najsympatyczniejszych.Devin zajmie się wszystkim, prawda?- Na bank.Usatysfakcjonowana, sięgnęła po herbatę.- Cieszę się.- Nagle przyjrzała się Rafe'owi znad brzegufiliżanki.- Co cię do mnie sprowadza?- Po pierwsze, chciałem sobie na ciebie popatrzeć.- Uśmiechnął się.- A po drugie, uznałem, że możemy dokończyćomawianie salonu.Jeden urządzony pokój pozwoli mi się łatwiejzorientować w całości.- Słusznie.- Urwała, słysząc głosy w sklepie.- Przepraszam, muszę wyjść do klientów.Ale tu masz wszystko:próbki farb, próbki materiałów, szczegółowy wykaz mebli.- Przyniosłem też własne próbki.- Zwietnie.- Podeszła do biurka i włączyła komputer.- Jak jużsię z tym zapoznasz, zerknij do komputera.Wszystko tam umieściłam,pokój po pokoju.Zobaczysz zdjęcia mebli, które proponuję.Pół godziny pózniej, dokonawszy trzech udanych transakcji,wróciła do gabinetu.Swoim wzrostem i posturą Rafe niemal79RScałkowicie zasłaniał małe biurko w stylu chippendale, przy którymzwykle pracowała.Wydawał się taki wielki, taki męski.Pachniałsadzą, smarem, drewnem.Buty miał porysowane, koszulę rozdartą naramieniu, włosy przyprószone tynkiem.Był najwspanialszym stworzeniem, jakiekolwiek widziała.Zapałała dziką, nieokiełznaną żądzą.Usiłując nad sobą zapanować, wzięła trzy głębokie oddechy.- I co o tym myślisz? - spytała.- Jesteś znakomicie zorganizowana.- Nie odwracając się,otworzył jeden ze skoroszytów.-I dokładna.Niczego nie przeoczyłaś.Mile połechtana, zajrzała ponad jego ramieniem do swoichnotatek.- Kiedy zobaczymy gotowy salon, na pewno okaże się, że trzebabędzie wprowadzić parę poprawek, zmienić parę drobiazgów.- Poprawki już wprowadziłem.Wyprostowała się.- Tak?- Tego koloru już nie ma.- Postukał palcem w arkusz, po czymodnalazł właściwą stronę na ekranie.- Zamieniłem jasny groszek na.na sosnową zieleń.- Groszkowa zieleń jest zgodna z duchem tamtych czasów.- Jest brzydka.Miał rację, ale.- Kolor, który wybrałeś, jest zbyt współczesny.Nie pasuje dodrugiej połowy dziewiętnastego wieku.- Może.Ale jest ładny.Nie denerwuj się, skarbie.- Obrócił siędo niej twarzą.- Odwaliłaś kawał porządnej roboty.Jestem pełen80RSpodziwu.Naprawdę nie spodziewałem się takiej szczegółowejanalizy, w dodatku wykonanej tak szybko.Masz niesamowitewyczucie detalu.Regan nie dała się udobruchać.- Chciałeś, żeby wnętrze odzwierciedlało konkretny okreshistoryczny.Staram się spełnić twoje życzenie i zaplanować wnętrzezgodnie z duchem tamtej epoki.- Wiem, ale chcę wprowadzić pewne zmiany.Tak, aby pensjonatodpowiadał również współczesnym gustom.Widziałem twojemieszkanie na piętrze.Jak dla mnie, jest trochę zbyt kobiece.- Na szczęście ja tam mieszkam, nie ty - przerwała mu ostro.-.i tak schludne, że bałbym się w nim cokolwiek ruszyć -dokończył Rafe.- Ale nie ulega wątpliwości, że masz znakomity gust.Proszę jedynie, abyś nim również się kierowała.Nie tylko wiedzą.- Na razie mówisz o swoim guście.Jeśli zamierzasz wprowadzićnowe zasady, przynajmniej niech będą jasne.- Zawsze jesteś taka uparta, czy tylko w tej kwestii? Niezamierzała odpowiadać na tak postawione pytanie.- %7łyczyłeś sobie wnętrz, jakie istniały w czasie wojnysecesyjnej.Nie lubię, kiedy ktoś w trakcie zmienia reguły gry.Rafe wskazał próbkę z kolorem, od którego wszystko sięzaczęło.- Powiedz, ale szczerze.Podoba ci się ta groszkowa zieleń?- To nie ma nic do rzeczy.- Podoba czy nie? Zacisnęła zęby.81RS- Oczywiście, że nie.Jest ohydna.- No widzisz? Czasem trzeba robić odstępstwa od reguł.- To nieprofesjonalne.- Znasz takie powiedzenie: klient nasz pan? - rzekł Rafe,zamykając temat, po czym ponownie wbił wzrok w ekran.- SkrótMAG to magazyn, tak? Czyli masz tę sofę w magazynie?- Stoi w sklepie - przyznała z duszą na ramieniu.Tydzień temukupiła sofę na aukcji, uznając, że będzie świetnie pasowała do salonuRafe'a.Jeżeli Rafe odrzuci mebel.wolała o tym nie myśleć.-Przyczepiłam do niej karteczkę z rezerwacją - dodała, siląc się naneutralny, profesjonalny ton.- Chcę ją obejrzeć.Oraz te stoliki.I ekran do postawienia przedkominkiem.- Klient nasz pan - mruknęła pod nosem, kierując się do saliwystawowej.Kiedy zatrzymała się przy sofie, nerwy miała napięte do granic.Nie tylko jakością wykonania i urodą mebel zapierał dech w piersi,również ceną.Regan zdawała sobie sprawę, że nigdy nie wzięłabyudziału w licytacji, gdyby oczami wyobrazni nie widziała sofy wdomu Rafe'a.Kątem oka zerknęła na Rafe'a, na jego porysowane buty ipodartą koszulę.Wyglądał jak stuprocentowy samiec.Co jej strzeliłodo głowy? Dlaczego sądziła, że MacKade zachwyci się eleganckimmeblem na giętych nóżkach, który zdecydowanie bardziej pasował do82RSsalonu wytwornej arystokratki niż do wychowanego na farmietwardziela?- Sofa została wykonana z orzecha włoskiego mniej więcej wpołowie dziewiętnastego wieku - rzekła, lodowatą ręką gładzącłagodnie zakrzywione oparcie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]