[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W wypadku niepowodzenia natomiast Eliot i Maggie nie mieli przed sobą przyszłości.Nierealne marzenie? Może tak.Ale tylko w ten sposób mogli rozwiązać swój problem.A jeżeli to miało sięgdzieś stać, to tylko w Afryce.Afryka była prymitywna, sugestywna, przesiąknięta erotyzmem i znajdowałasię poza zasięgiem cywilizacji.- Nie uważasz, że już dawno powinni byli wykorzystać okazje, jakie im stworzyliśmy? - zapytał Eliot.Nie po-trafił ukryć zaniepokojenia.- Biorąc z nas przykład - zachichotała Maggie, obejmując go.- Właśnie - rzekł Eliot - tylko że my, kochanie, musimy teraz być.77-.czujni, zdyscyplinowani i dyskretni - dokończyła kiwając głową.Wszystkie reguły ustalili już przedtem.Natychmiast oderwała się od Eliota.- I skoncentrowani - rzekł Eliot.- Nie na sobie, lecz na nich.- Trzymajmy się planu gry, Mon Capitaine.- Kokieteryjnie zasalutowała.- Pamiętaj o najważniejszym: dzwięki szybko roznoszą się po buszu - powiedział Eliot.Dla podkreśleniasłów pokiwał palcem, który Maggie pochwyciła, włożyła sobie między zęby, delikatnie przygryzła i zaczęłassać.- Miłosne też?- Szczególnie te.Uśmiechnął się.Obejrzał się za siebie, a potem pochylił się ku niej i pocałował, wsuwając język do jej ucha.- Umieram z tęsknoty - powiedział.Rozplotła palce i zaczęła go pieścić pod stołem.- Ja też.Ale przecież nie jesteśmy jeszcze w buszu.Spojrzał jej w oczy i dostrzegł w nich ten sam ból.Wstał.Zostawił na stole pieniądze i wyszedł przez hall do ogrodu.Minął olbrzymią ptaszarnię z rozmaitymigatunkami afrykańskich ptaków, a potem skierował się w stronę basenu, który o tej porze był pusty.Maggieszła za nim.W pobliżu basenu znajdowała się przebieralnia i tam właśnie Eliot zmierzał.- Przemówiłaś mi do ambicji - rzekł.- Dzięki tobie stałem się przebiegły i zaradny.- Potrzeba jest matką wynalazku - stwierdziła Maggie, biorąc go za rękę i prowadząc w stronę budynku.Stanęli przy tylnej ścianie pawilonu, poza polem widzenia osób przebywających w ogrodzie, hotelu albo re-stauracji.Eliot wziął Maggie w ramiona i pocałował.- Nie tutaj - szepnęła.Otworzył oczy i zobaczył, że Maggie spogląda w górę.Za wzniesieniem grupa mężczyzn naprawiała drogę.Niektórzy z nich przyglądali się im, błyskając w uśmiechu białymi zębami.Umknęli im z zasięgu wzroku iukryli się po drugiej stronie pawilonu za pierwszymi lepszymi drzwiami.Znalezli się w damskiej rozbieralni.Znowu się objęli.I wtedy Eliot zobaczył Carol.Stała do nich tyłem i wkładała kostium, szykując się do swo-ich zwykłych codziennych ćwiczeń.Eliot zapomniał.W Nowym Jorku była zima i Carol marzyła o kąpieli wciepłych promieniach porannego afrykańskiego słońca.Powinien był się spodziewać, że ją tu zastanie.Bły-skawicznie się wycofał, otworzył drzwi i wybiegł, zostawiając Maggie samą w środku.Miał nadzieję, że zro-bił to dostatecznie szybko i Carol go nie zauważyła.Przywarł plecami do ściany pawilonu.Serce waliło muw piersi jak szalone.Nie mógł wrócić do hotelu.Carol by go dostrzegła przez okno przebieralni.%7łeby temuzapobiec, wpadł do wydzielonej dla mężczyzn części budynku.Właśnie w tym momencie z kabiny wyłoniłsię Ken.- Dzień dobry, Eliocie - powiedział.- Doszedłem do wniosku, że zdążę jeszcze popływać przed wyjazdem.- Zwietny pomysł - rzekł Eliot, wnikliwie mu się przyglądając.Odchrząknął.- Właśnie zwiedzaliśmy z Maggieokolicę.Piekielne miejsce.Ale basen piękny, nie sądzisz?- Wspaniały - zgodził się z nim Ken.- Carol i Maggie są w damskiej rozbieralni - oświadczył Eliot.- Tak? - powiedział Ken, wkładając kąpielówki.- Czy nie przyszedłeś tutaj razem z Carol? - zapytał Eliot, czujny na wszelkie pobudzające wyobraznię niu-anse.- Dlaczego miałbym z nią tutaj przychodzić? - odpowiedział pytaniem Ken i skierował się do wyjścia.Eliotspojrzał na zegarek.- Za pół godziny mamy się spotykać z Jackiem Meade'em - przypomniał.- Jesteśmy już spakowani! - zawołał Ken przez ramię i Eliot usłyszał tylko plusk, gdy Ken wskoczył do base-nu.W tym samym momencie zobaczył na brzegu Carol.Właśnie zaczęła się gimnastykować.- O włos uniknęliśmy nieszczęścia - szepnęła Maggie tuż za jego plecami.Odwrócił się do niej i skinął gło-wą.Gdy wracali do restauracji, która była już oficjalnie otwarta, pomachał ręką w stronę Carol i Kena.Ogródpowoli zapełniał się gośćmi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]