[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie miało sensu wspominanie, że dwadzieścia procent zyskudawało dziewięćset funtów rocznie.Od czasu kiedy Dougporzucił nudną, ale dającą dużą elastyczność pracę w handlu jakotelemarketer, był bez grosza.Nie zaprzestali posiłków pozadomem, wyjść do kina, ale nie bawiły ich tak jak dotąd; Amymusiała wysupływać na nie kasę.Nie miała nic przeciwkosamemu płaceniu, ale sytuacja odzwierciedlała to, co działo się wich związku: spadało na nią coraz więcej i więcej obowiązków.Typowy dzień wyglądał tak: wstawała o siódmej i szła nadyżur.Doug spał, gdy wstawała, spał również, gdy opuszczaładom o ósmej, i nadal spał, gdy dzwoniła o dziesiątej, byprzypomnieć o kupieniu jedzenia dla rybek.Wracała o szóstej -emocjonalnie wyczerpana po całym dniu wysłuchiwaniapłaczliwych historii - do rozgardiaszu:131 porozrzucanych płyt DVD wokół telewizora, wetkniętegogdzieś programu telewizyjnego, niezasłanego łóżka, pralki, którąwłączyła rano, a która wciąż była wypchana wilgotnym praniem,oraz tak ważnych dla Amy karteczek z informacjami typu  zapłaćza abonament parkingowy, kup kostki do zmywarki", które byłykompletnie ignorowane.Nie marzyła o niczym innym, tylko o tym, by ktoś nalał jejginu z tonikiem, a zamiast tego zwykle szła do kosza ześmieciami do recyklingu, wyciągała plastikowe butelki, któreDoug tam wrzucał, choć tłumaczyła mu, że nie tam ich miejsce.Pragnęła porozmawiać z kimś o całym dniu, zwinąć się w kłębekprzed telewizorem, jednak Doug zwyczajem wampirów byłżywotny tylko nocą i często znikał, zaszywał się na długiegodziny w sypialni z laptopem, przygotowywał koncerty iwysyłał e-maile do facetów z wytwórni.Gorzej, gdy był na koncercie - nie tylko z Ambrosial, bo jakmówił, musiał mieć oko na konkurencję.Oczywiście zawszezapraszał Amy, jednak pomimo zagrożenia, jakie stanowiły fankizespołu, odmawiała, zbyt wycieńczona po pracy.Zaczynała nieznosić tego zespołu za to, że wywrócił jej życie do góry nogami.Poznała jego historię rodzinną.Ojciec Douga, prawnik zprzerostem ambicji, wymusił na nim pójście w swoje ślady.Tejdecyzji Doug zawsze żałował.Starszy brat, Alan, który po paruspotkaniach wydał się Amy ostatnim bucem, drwił z muzycznychaspiracji Douga.Doug wykłócał się latami z rodziną, wyszydzałwartości materialne, powtarzał, że w życiu chodzi o coś więcejniż tylko robienie pieniędzy.Jeśli zespół nie wypali, straci twarz,a tego by nie zniósł.132 Rozumiała go, tak samo dobrze jak to, że nawet zapach Dougana poduszce wystarczał, by pod Amy ugięły się kolana: byłnajbardziej czarującym, seksownym facetem, jakiego znała.Iuważała, że mimo wszystko życie z nim jest lepsze od tego, którewiodła z Dannym.Doug ją rozśmieszał (przeważnie).Mówił ociekawszych sprawach, niż kto przejmie piłkę w meczu rugby.Dzięki niemu poznała tajniki sztuki miłosnej.Doug byłwyzwaniem, a Danny ją nudził.Przy Dougu musiała być czujna,zatrzymanie go przy sobie stało się jej celem.Jednocześnie niepewność co do przyszłości zaczynała być dlaAmy krępująca.Rodzina i znajomi zaczęli dopytywać, co będziez nimi dalej: mama, tata, babcia, koleżanki Madhura, Andrea iRosa, które pracowały na recepcji oddziału chirurgii.Czasemktoś rzucał mimochodem:  To już ponad rok, więc jakie macieplany?". Jest nam dobrze tak, jak jest" - kłamała z hardoodrzuconą głową.Chciała go przycisnąć w tej sprawie, aleobawiała się, że ucieknie gdzie pieprz rośnie, wydzierając sięwniebogłosy.Poza tym usilna potrzeba małżeństwa obrażała jejfeministyczne zasady, takim zachowaniem upodabniała się dobohaterki powieści Barbary Cartland.Z drugiej strony wiedziała,że nie chodzi tylko o białą suknię i wesele.Chodziło o poczuciesensu, cykliczny charakter: pracy, imprez, obiadów poza domem,wakacji za granicą, wyjść do kina, które jeszcze niedawnodawały jej tyle satysfakcji.Ale potrzebowała poczucia, że idzie wżyciu naprzód.Dotarło to do niej pewnego wieczoru, podczas dyżuru.Jejdrugim pacjentem był dwudziestojednoletni mężczyzna z ciałempokrytym przerażającymi tatuażami.Narzekał133 na bóle z tyłu szyi, które promieniowały na całe ciało.Wspominał, że kumpel zmusił go do zażycia paru tabletek wpubie, które mu nie posłużyły.- W jaki sposób cię zmusił? Przytrzymał cię i siłą zmusił dopołknięcia? - Nie starała się być sarkastyczna, bo takie sytuacjemają miejsce nieustannie.- Nie, powiedział, że to viagra, więc wziąłem.Spojrzała wswoje notatki i zdała sobie sprawę, żezażył dużą dawkę ekstazy i był szczęściarzem, że w ogóleprzeżył.Przepisała mu coś na bóle głowy, nie dlatego, że chciałamu pomóc, ale by się nie awanturował.- I nie będziesz już zażywał narkotyków? - zapytała podczasdrukowania recepty.- To zależy.- Od czego?- Jak się będę czuł.I czy będzie chodziło o viagrę.Następnąpacjentką była Sophia Franklin, zestresowanaprawniczka.Podczas jej użalania się, że nie może spać, Amyrozmyślała, co by było, gdyby otrzymywała kasę od liczby osób,których życie zostało zmarnowane przez narkotyki.Dawno jużmieszkałaby na Bahamach.Zamiast tego jednak spędzaliweekendy z Dougiem, paląc trawkę, czasem coś wdychali lubłykali.Danny nienawidził narkotyków.Amy uważała go zanudziarza, teraz zaczynała myśleć, że jednak miał rację.Czemuusprawiedliwiali swoje zachowanie? Bo należeli do klasyśredniej, a nie byli biedni ani bezrobotni? Amy zdecydowała -żadnych więcej narkotyków.Narkotyki nie są niczympozytywnym, są świństwem, to synonim brudu, zaniedbania,ohydy, niezależnie od tego, kto je zażywa.134 - Więc co powinnam zrobić? -Yyy?- Czuję się taka pusta, przygnębiona.Moja praca jeststresująca, nie mogę spać, gdy mam podniesiony poziomadrenaliny.Proszę o przepisanie jakichś tabletek nasennych.Tabletki nasenne były według Amy ostatecznością, zwyklenajpierw zalecała szklankę ciepłego mleka przed snem,ćwiczenia oddechowe oraz gałązki lawendy pod poduszkę, ale wtej chwili miała inne sprawy na głowie.- W porządku - powiedziała.- Wypiszę receptę.Sophia byłazaskoczona.- O rany, jest pani pewna? To znaczy czy tabletki nasenne sądobrym rozwiązaniem? Może powinnam spróbować szklankiciepłego mleka przed snem albo jogi?- Sądzę, że to pomoże - stwierdziła Amy, pisząc na kla-wiaturze.- Po jednej na noc.- Chwileczkę.- Sophia miała jednak wątpliwości.- Jest jednasprawa, mianowicie próbuję zajść w ciążę.Myśli pani, że tabletkiw takiej sytuacji to dobry pomysł?Na litość boską.- Jeśli próbuje pani zajść w ciążę, tabletki nie są najlepszymrozwiązaniem.O takich sprawach mówi się wcześniej.- Podarła receptę.- Niestety, musimy zostać przy gorącymmleku.- Próbuję od paru miesięcy - przyznała, gdy Amy już chciała jąpożegnać.- Myśli pani, że coś jest ze mną nie w porządku?Amy uśmiechnęła się, starając się nie tracić cierpliwości.- Pani Sophio, ta rozmowa wymaga kolejnej wizyty.- Spojrzała na informacje w komputerze.Sophia miała135 trzydzieści dziewięć lat [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl