[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A tobyła tylko wiejska rezydencja.Dantirya Sambail z całą pewnością nie należał do ludzipowściągliwych, ale w sumie czemu miałby? W swoim czasie był praktycznie królemZimroelu i chciał w ciągu jednego życia dorównać temu, co Koronalowie z Góry Zamkowejbudowali przez tysiące lat.Gavahaud też nie oszczędzał na gościach.Kwatera pełna była służących, gościom,chcącym odświeżyć się po przyjezdzie, podawano obfitość rzadkich win i egzotycznychowoców, a pościel była najwyższej jakości, z lśniących jedwabi i satyny w ciepłych kolorach.Po upływie godziny zjawił się szambelan z informacją, że wieczorem odbędzie sięoficjalna kolacja i dodał, że życzeniem jego lordowskiej mości Gavirala jest, by omawianiewszelkich poważnych spraw odłożyć na następny dzień.Jego lordowska mość Gaviral, tytułujący się Pontifexem Zimroelu, przyszedł dokwater gościnnych godzinę pózniej, ubrany w proste szaty i bez broni, pieszo.Dekkeretzdumiał się jego niskim wzrostem: nie był wyższy od Prestimiona i dużo lżej zbudowany,wręcz kruchy.Nieustannie strzelał oczami na boki, a usta krzywiły mu się w tikucharakterystycznym dla kogoś, kto nie potrafi się uspokoić.Dekkeret słyszał, że Sambailidzibyli masywni, potężni i brzydcy podobnie jak prokurator i jego bracia.Gavahaud na pewnopasował do tego opisu, ale Gaviral nie był może dość brzydki, ale za mały.Tylko wybujałagrzywa pomarańczoworudych włosów i szeroki nos o dużych dziurkach wskazywał na jegopokrewieństwo z klanem Dantiryi Sambaila.Zachowywał się dość dwornie, mówił dobrze i okazywał swemu gościowi należnyszacunek.Nie widać było po nim, że ogłosił się lordem i nawet Pontifexem wbrewnaturalnemu porządkowi rzeczy.Zapytał, czy Koronal zadowolony jest z kwatery i wyraziłnadzieję, że jego apetyt sprosta przygotowanej na wieczór uczcie. %7łałuję, że dwaj z moich braci nie mogą nam towarzyszyć powiedział Gaviral.Jego lordowska mość Gavinius jest niedysponowany i nie wyjechał z Ni-moya.Jegolordowska mość Gavdat, który zajmuje się sztuką magiczną, również pozostał w mieście,gdyż prowadzi obliczenia prognostyczne, których nie mógł przerwać nawet z tak ważnegopowodu. Ubolewam nad ich nieobecnością powiedział dwornie Dekkeret, choć SeptachMelayn poinformował go już, że Gavinius jest ohydnym, wiecznie pijanym głupcem, a tendrugi, Gavdat, głupcem innego rodzaju, wiecznie pogrążonym w studiach geomantycznych.Uprzejmość jednak nic go nie kosztowała, poza tym aż za dobrze wiedział, że nieważne czypozna jednego, czy pięciu Sambailidów, czy nawet pięciuset.To z Mandraliską trzeba byłosię liczyć.A o nim na razie nikt nie wspomniał.Był wieczór.Pora na bankiet.Dekkeret słusznie podejrzewał, że zmarły prokurator żył w iście królewskim stylu.Główny budynek dworu był wielki, kamienny, miał siedem czy dziesięć sal o olbrzymichoknach, a najwspanialszą z nich była sala bankietowa, olbrzymia galeria w surowym,starodawnym stylu, z nagimi belkami z jasnoczerwonego drewna thembar i ciężkimi,szorstkimi ścianami z połączonych zaprawą kamieni, wznoszącymi się na zdumiewającąwysokość.A to była tylko wiejska rezydencja prowincjonalnego paniątka.Dekkeretzastanawiał się, jak może wyglądać pałac w Ni-moya, skoro taki jest wiejski dworek DantiryiSambaila?Wielkie pomieszczenie było pełne.Zapewne zgromadził się tutaj cały dwór PięciuLordów.Kiedy przyszło do sadzania gości, nastąpiła drobna dysputa na temat protokołu.Dekkeret, jako Koronal, miał prawo do centralnego miejsca, z Fulkari u boku.Jednak jegolordowska mość Gaviral przynajmniej na razie twierdził, że jest Pontifexem tego kontynentu,cokolwiek to znaczyło, a jego brat, Gavahaud, był właścicielem Dworu Mereminene, więc iprzypuszczalnym gospodarzem tego spotkania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]