[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby tylko Alipozwoliła Spencer rozsunąć żaluzje, gdyby tylko nie uparła się, że postawi na swoim, tozobaczyłyby, kto je podgląda.I nie doszłoby do tragedii. Przez dwa lata nie odstępowałyśmy się na krok.Dlaczego nie powiedziałaś nam, że maszsiostrę? zapytała Spencer, odrzucając włosy na plecy.Wydawało się jej, że w jednej chwili do baru weszło kolejne sto osób.Czuła się jak w pułapce izaczynała panikować, tak jak wtedy, gdy razem z Melissą utknęły w pełnej ludzi windzie w Saksiew czasie piątkowych zakupów.Ali dmuchnięciem odsunęła włosy spadające jej na twarz. Rodzice mnie o to prosili.Poza tym.wstydziłam się.Bałam się, że zasypiecie mnieniewygodnymi pytaniami.Spencer prychnęła pogardliwie. Takimi pytaniami, jakimi sama uwielbiałaś nas torturować?Ali patrzyła na nią bezradnie.Emily zagryzła dolną wargę.Muzyka dudniła. Ty znałaś wszystkie nasze sekrety powiedziała Spencer z wyrzutem ściszonym i drżącymgłosem.Jej gniew narastał błyskawicznie, jak kula śniegowa tocząca się po stoku. Wyciągałaś jez nas, żeby mieć nad nami władzę.Bałaś się, że gdy poznamy twoją tajemnicę, zdobędziemywładzę nad tobą.I stracisz pozycję liderki. Masz rację przyznała Ali. Chyba tak właśnie było.Przepraszam. I niby czemu nie próbowałaś się z nami skontaktować ze szpitala? pytała dalej Spencer,dygocząc z gniewu. Byłyśmy twoimi najlepszymi przyjaciółkami.Powinnaś była nam cośpowiedzieć.Masz pojęcie, przez co przeszłyśmy po twoim zniknięciu?Ali poruszała bezgłośnie ustami, jakby nie wiedziała, co powiedzieć. Ja.Spencer nie dała jej dojść do słowa. Wiesz, jak ciężko nam było?Po policzkach Spencer płynęły łzy.Kilka osób przechodzących obok spojrzało na nią inatychmiast przyspieszyło kroku. Mnie też było ciężko! broniła się Ali, kręcąc głową. Chciałam wam powiedzieć,przysięgam! Najpierw nie kontaktowałam się z wami, bo po prostu nie mogłam.Dopiero po kilkumiesiącach dostałam zgodę na odbywanie rozmów telefonicznych.A kiedy już wolno mi byłozadzwonić, wy poszłyście do ósmej klasy.I pomyślałam sobie.no cóż, że po tym, co wamzrobiłam, pewnie nie chcecie mnie znać. Wbiła wzrok w roztańczony tłum. Pewnie sięucieszyłyście, że zniknęłam. Ali, to nieprawda zaprotestowała natychmiast Emily, kładąc Ali rękę na ramieniu.Ali odtrąciła jej dłoń. Daj spokój.Wiesz, że to prawda.Spencer popatrzyła na resztkę różowego martini w kieliszku.Tak, to prawda.Po zniknięciu AliSpencer poczuła ulgę.Uwolniła się od jej drwin i prześladowań.Ale gdyby tylko Ali zadzwoniła doniej ze szpitala, to natychmiast ruszyłaby jej na pomoc, choćby musiała pieszo pójść do Delaware.Przez chwilę wszystkie trzy milczały, gapiąc się na tłum oblegający bar i DJ-a, który kołysał sięmiarowo za pulpitem.Jakaś rudowłosa dziewczyna zaczęła tańczyć na stole, otoczona przezsiedmiu chłopaków o spojrzeniuwygłodniałych sępów.Barman sprzątnął z sąsiedniego stolika niedopitą butelkę piwa, a jakaśblondynka z prostymi włosami obciętymi za ucho wyszła z łazienki.Spencer wyprostowała się.Czyto.Melissa? Zmrużyła oczy, próbując przyjrzeć się dokładniej, ale dziewczyna zniknęła.Spencerczuła pulsowanie w skroniach, jakby miała zaraz dostać gorączki.Z tego wszystkiego chybazaczęła mieć zwidy.Westchnęła głośno.Ali patrzyła na nią z zatroskaną miną.Widać było, że bardzo pragnie jejprzebaczenia.Wreszcie Ali przesiadła się obok i objęła ją.Spencer poklepała ją lekko po plecach. Ostre laski wyszeptał ktoś za ich plecami.Dziewczyny odsunęły się od siebie i odwróciły.EmoSuper Mario opierał się o jedną z kolumn i przyglądał się im znad kufla piwa. Mogę się przyłączyć? zapytał niewinnym tonem.Emily zachichotała z zażenowania.Ali zasłoniła dłonią uśmiech.Posłała obu przyjaciółkomporozumiewawcze spojrzenie.Nawet Spencer wiedziała, co teraz nastąpi. Tylko nie to! zawołały dokładnie w tej samej chwili.Emily i Ali wybuchły histerycznym śmiechem.Spencer też się zaśmiała, najpierw z rezerwą, apotem coraz głośniej i głośniej, aż spłynęło z niej całe napięcie wywołane szokiem. Zcisnęła dłoń Ali, przyciągnęła ją do siebie i uścisnęła.Wbrew wszystkim przeciwnościom losuudało się jej odzyskać przyjaciółkę i siostrę.14ZEMSTA - OSTATNI KRZYK MODYNastępnego dnia, dokładnie o 17.58, Hanna, Courtney, Kate, Naomi i Riley wysiadły z metra ustóp schodów prowadzących do Nowojorskiej Biblioteki Publicznej.Grupka turystów w trampkachna grubej podeszwie robiła sobie zdjęcia przy wyrzezbionym w kamieniu lwie. Tędy zakomenderowała Hanna, skręcając w lewo, w kierunku Bryant Parku.Wierzchołki białych namiotów ponad drzewami przypominały Hannie morskie fale.Miała nasobie jedwabną, sięgającą nad kolano sukienkę od Diane von Furstenberg, w kwiatowy wzór, któradoskonale podkreślała jej szczupłą talię.Ubrań z tej kolekcji jeszcze nie sprzedawano w sklepach,ale kiedy Sasha z butiku Szyk usłyszała, że Hanna jedzie na pokaz mody, odszukała na zapleczujedyny próbny egzemplarz i pożyczyła Hannie.Dziewczyna włożyła też kupione jesienią fioletowebuty na koturnie od Diane von Furstenberg.Uznała, żecałości musi dopełnić nabijana ćwiekami torba na ramię od tej właśnie projektantki, więc pochwili wahania kupiła ją, choć była pewna, że dotarła do limitu na karcie kredytowej.%7ładna z jej koleżanek nie wyglądała równie pięknie jak ona.Naomi i Kate też włożyły sukienkiod DVF, ale z zeszłego sezonu, a Riley wystąpiła w spłowiałej i zmechaconej szmacie sprzeddwóch sezonów.Bezguścia.Courtney wybrała prostą, wełnianą sukienkę od innego projektanta,Marca Jacoba, a do tego miała brązowe botki zakrywające kostkę.Zachowywała się jednak z takąpewnością siebie, że Hanna zastanawiała się, czy przypadkiem to nie Courtney miała więcej klasyniż ona.A może to w złym tonie włożyć sukienkę projektantki, na której pokaz właśnie się idzie?Czy Hanna nie przypominała tych wieśniaków, którzy po Nowym Jorku paradowali w T-shirtach znapisem: I V NEW YORK"?Hanna odsunęła od siebie nieprzyjemne myśli.Jak dotąd dzień upływał jej w szampańskimnastroju.Zjadła lunch w towarzystwie pozostałych dziewczyn, zastanawiając się, jakie znane osobyspotkają na pokazie.Madonnę? Taylor Momsen? Natalie Portman? Potem wsiadły do pociągu nadworcu przy Trzydziestej Ulicy w Filadelfii i w czasie godzinnej podróży popijały szampana zbutelki, którą Naomi ukradła swojemu tacie.Za każdym razem kiedy siedząca obok, chuda jakpatyk i nadęta jak balon bizneswoman rzucała im karcące spojrzenia, wybuchały śmiechem.Nodobra, nie zauważyły, że wsiadły do tak zwanego cichego wagonu, w którym obowiązywałybardziej rygorystyczne zasady niż w miejskiej bibliotece w Rosewood.Ale to je tylko bardziejrozbawiło.Naomi położyła Courtney dłoń na ramieniu, kiedy szły Czterdziestą Ulicą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]