[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Gdzie mogłabym więc przenocować? Jest tutaj.Jakiś.Jakiś. Jakiś przyzwoity pensjonat? skończyła za nią Daphne. Niestetynie.Mężczyzni, którzy tędy przejeżdżają, śpią w stajni razem ze swoimi końmi.Albo jadą prosto do obozu poszukiwaczy złota.Tam zawsze znajdzie siędodatkowe miejsce dla kogoś nowego.Fleur skinęła głową. Dobrze.W takim razie.W takim razie ja też od razu tam pojadę.Może znajdę tam mojego narzeczonego. Dziarsko chwyciła swoją torbęi ponownie ruszyła do wyjścia.Daphne pokręciła głową. W żadnym wypadku, dziecko! Dziewczyna, taka jak ty, między setką czy dwiema setkami facetów wyposzczonych do granic możliwości? Onizarabiają tyle, że na dziewczynę u nas stać ich najwyżej raz na pół roku! Tonie są dżentelmeni, młoda damo.A ten twój narzeczony", jak on się nazywa? Może go znam.Fleurette znowu się zaczerwieniła, tym razem z oburzenia. Ruben nigdy by nie.On by nigdy.Daphne się roześmiała.506 To by znaczyło, że jest niezwykle wyjątkowym reprezentantem swojego gatunku! Uwierz mi, mała, że wszyscy w końcu tu lądują.Chyba żesą pederastami.Ale w waszym wypadku nie będziemy robić takiego założenia.Fleur nie zrozumiała użytego przez Daphne słowa, ale była pewna, żeRuben nigdy nie przestąpił progu tego przybytku.Mimo wszystko podałajego nazwisko.Właścicielka burdelu zastanawiała się długo, żeby w końcupotrząsnąć głową. Nie słyszałam o nim.A mam dobrą pamięć do nazwisk.Wygląda więcna to, że twój ukochany nie dorobił się tutaj jeszcze majątku.Fleur skinęła głową. Gdyby dorobił się majątku, już dawno by po mnie wrócił! stwierdziła z całkowitym przekonaniem. Ale muszę już iść, zaraz zrobi się ciemno.To gdzie są te obozowiska?Daphne westchnęła. Nie mogę cię tam wysłać, dziecko, mimo najlepszych chęci, a jużzwłaszcza na noc.Z pewnością nie wróciłabyś stamtąd bez szwanku.Niepozostaje mi więc nic innego, jak wynająć ci pokój.Na całą noc. Ale.Ale ja nie mogę. Fleur nie wiedziała, jak wybrnąć z tej sytuacji.Z drugiej strony nie widziała żadnej innej możliwości. Dziecino, pokoje mają drzwi, a drzwi mają zamki.Możesz wziąćpokój numer jeden.Używają go blizniaczki, ale one rzadko mają klientów.Chodz, pokażę ci ten pokój.A jeśli chodzi o psa. Wskazała na Gracie,która leżała u stóp Fleur, wpatrując się w nią typowym dla owczarków border collie pełnym uwielbienia spojrzeniem. Możesz wziąć ze sobą.Jestpewnie bardziej czysty niż niejeden z naszych klientów.Nie bój się dodała, widząc, że Fleur wciąż się waha, i ruszyła po schodach.Fleurette ruszyła za nią pełna niepokoju, ale już na drugim piętrzeprzybytek Daphne wyglądał raczej jak hotel White Hart w Christchurchniż siedlisko rozpusty.Inna jasnowłosa kobieta, niezwykle podobna do tejz dołu, pastowała podłogę.Ukłoniła się zdumiona, gdy zauważyła Daphnei jej gościa.Daphne zatrzymała się i uśmiechnęła. To panna.Jak się nazywasz? zapytała. Muszę sprawić sobie porządną książkę meldunkową, skoro zamierzam wynajmować pokoje na dłużej niż godzinę! mrugnęła okiem.507Fleurette gorączkowo myślała.Raczej nie powinna podawać swojegoprawdziwego nazwiska. Fleurette odpowiedziała w końcu. Fleur McKenzie. Jesteś spokrewniona albo spowinowacona z niejakim JamesemMcKenziem? zapytała Daphne. On podobno też ma takiego psa.Fleur znowu się zaczerwieniła. Och.Nie miałam pojęcia wyjąkała. Zresztą i tak go złapali, biedaka.A Sideblossom z Lionel Station chcego powiesić wyjaśniła Daphne, po czym przypomniała sobie o niedokończonej prezentacji. Słyszałaś, Mary, to panna Fleur McKenzie.Wynajęłau nas pokój numer jeden. Na.Na całą noc? zdziwiła się teraz Mary.Daphne westchnęła. Na całą noc, Mary, będziemy teraz przyzwoitym hotelem.Oto i pokój numer jeden.Zapraszam do środka, dziecko!Otworzyła pokój i Fleur weszła do niewielkiego pomieszczenia, które urządzono zaskakująco przytulnie.Meble były skromne, grubo ciosanez miejscowych gatunków drewna, a łóżko szerokie i wyjątkowo porządniepościelone.W ogóle cały pokój lśnił porządkiem i czystością.Fleur postanowiła, że nie będzie się dłużej wahać. Bardzo tu ładnie! powiedziała i zabrzmiało to szczerze. Bardzodziękuję, panno Daphne.Czy raczej pani Daphne?Daphne pokręciła głową. Panno.W moim zawodzie rzadko wychodzi się za mąż.A sądząc pomoich doświadczeniach z mężczyznami, i to wieloma, moje dziecko, niemam czego żałować.Zostawiam cię samą, żebyś mogła się odświeżyć.Maryalbo Laurie przyniesie ci zaraz wodę do mycia chciała zamknąć drzwi, aleFleurette ją powstrzymała. Tak.Ale.Muszę najpierw zatroszczyć się o moją klacz.Wspomniała pani o miejskiej stajni, gdzie ona jest? I gdzie jeszcze mogłabymewentualnie zapytać o mojego narzeczonego? Stajnia jest za rogiem odpowiedziała Daphne. Możesz tam0 niego zapytać, ale nie sądzę, żeby stary Ron cokolwiek wiedział.Niejest najbystrzejszy, nigdy nie zapamiętuje klientów, najwyżej ich konie.Może Ethan, właściciel poczty, będzie coś wiedział.Prowadzi także sklep1 urząd pocztowy.Na pewno tam trafisz, poczta jest po drugiej stronie508ulicy.Ale pośpiesz się, bo Ethan zaraz zamyka.Zawsze pierwszy przychodzi do pubu.Fleurette podziękowała raz jeszcze i zeszła za Daphne po schodach.Chciała załatwić te sprawy jak najszybciej.Jak tylko zacznie się ruch w pubie, najlepiej zrobi, jak zabarykaduje się w swoim pokoju.Rzeczywiście znalazła sklep bez problemu.Ethan, chudy, łysy mężczyzna w średnim wieku, właśnie sprzątał wystawę przed zamknięciem. Znam właściwie wszystkich poszukiwaczy złota odpowiedział najej pytanie. Odbieram dla nich pocztę.Zwykle listy są zaadresowane podobnie: John Smith, Queenstown.Oni przychodzą tutaj je odebrać, a o tedo Johna Smitha nawet się dwóch chłopaków pobiło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]