[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To jedna z poważniejszych spraw na mojej liście.Roześmiała się, otworzyła drzwi.141RS- Dobranoc, Fox.Poszła prosto na górę, a Cybil wyszła z gabinetu i uniosła brwi.- Sama?-Tak.- Mogę zapytać, dlaczego nie chciałaś zapoznać się bliżej znaszym czarującym prawnikiem?- Chyba on zbyt wiele dla mnie znaczy.- Ach.- Cybil pokiwała głową ze zrozumieniem i oparła się odrzwi.- To zawsze komplikuje sprawy.Chcesz pozbyć się seksualnejfrustracji, wypełniając wykresy i fiszki?- Nie jestem pewna, czy wykresy i fiszki pomogą, ale spróbuję.-Weszła do gabinetu i zdjęła kurtkę.- Co robisz, kiedy oni zbyt dużodla ciebie znaczą?- Zwykle albo biegnę prosto do nich, albo uciekam gdzie pieprzrośnie.Rezultaty bywają różne. Cybil podeszła do mapy miasteczka,którą Layla przypięła do ściany.- Ja chodzę dookoła, rozważam i myślę stanowczo za dużo.Teraz zastanawiam się, czy to dlatego, że czułam ich emocje.-Popukała się w głowę.- Nawet o tym nie wiedząc.- Bardzo możliwe.- Cybil wzięła czerwoną szpilkę, oznaczającąkrew, i wbiła w kręgielnię na mapie, wskazując na kolejny incydent.-Ale nawet w zwykłych okolicznościach Fox byłby wart namysłu.Niespiesz się, jeśli to właśnie czasu potrzebujesz.- Tak byłoby rozsądnie w zwykłych okolicznościach.- Laylawzięła z biurka czerwoną kartę, napisała na niej: krwawe piwo, Fox,142RSBowl-a Rama", godzinę i datę.- Ale czas stanowi problem, prawda?Ile tak naprawdę nam go zostało.- Mówisz jak Gage.Dobrze, że nie jesteście parą, bo waszaszklanka nigdy nie byłaby do połowy pełna.- Być może, ale.- Zmarszczyła brwi, studiując mapę.- Tu jestczarna szpilka między domem Cala i Foxa.- Oznacza wielkiego, brzydkiego psa.Nie mówiłam ci? Nie,prawda, prosto z pracy poszłaś do kręgielni.Przepraszam.- Opowiedz mi teraz.Kiedy Cybil skończyła, Layla wzięła ciemnoniebieską kartę -kolor, który wybrała dla demona pod postacią zwierzęcia - i wszystkozapisała.- Ciężko mi to mówić, ale chociaż mam zajęte ręce i umysł,wciąż czuję seksualną frustrację.- No już, już.- Cybil poklepała ją po ramieniu.- Zrobię herbaty.Dodamy do niej trochę czekolady, to zawsze pomaga.Layla wątpiła, czy słodycze zaspokoją jej apetyt na czarującegoprawnika, ale postanowiła zadowolić się tym, co miała.143RSPoranek był chłodny i dżdżysty.Fox znał ten rodzaj deszczu,który nie przechodził przez cały dzień niczym uparty ból głowy.Można go było tylko przetrwać.Ze stosu upranych ubrań, których nie zdążył poskładać,wyciągnął bluzę z kapturem.W każdym razie był pewny nadziewięćdziesiąt procent, że ją wyprał.No, może na siedemdziesiątpięć.Powąchał materiał i był już pewny na sto procent.Znalazł dżinsy, majtki, skarpetki - ich szukał najdłużej, bochciał, żeby były do pary.Ubierając się, przesunął wzrokiem posypialni i przysiągł sobie, że znajdzie czas i siłę, żeby ułożyć to głupiepranie, chociaż te same ciuchy w końcu trzeba będzie znowu prać irozkładać.Kiedyś w tym dziesięcioleciu pościele łóżko i wyrzuci wszystkieśmieci.A jak dojdzie do tego punktu, to może pomyśli o jakiejś kobieciedo sprzątania.Albo mężczyznie, pomyślał przy pierwszej tego dniacoli.Facet lepiej go zrozumie.Zajmie się tym.Włożył stare buty i ponieważ myślał o porządkach, wcisnąłporozrzucane buty do szafy, a za nimi kosz z praniem.144RSWziął klucze, jeszcze jedną colę i ciastko Devil Dog, którezamierzał zjeść podczas jazdy.Idąc po schodach, zobaczył stojącą nadole Laylę,- Cześć.- Właśnie miałam wejść.Zobaczyłyśmy twój samochód napodjezdzie, więc Quinn mnie zostawiła.Pomyślałam, że pojadę ztobą.- Zwietnie.- Uniósł ciastko.- Chcesz Devil Dog?- Chyba mam już dosyć diabelskich psów*.- Ach, tak.- Rozpakował ciastko, stając obok Layli.- Dziwne, tonigdy mnie nie zniechęciło do Devil Dog.- To chyba nie jest twoje śniadanie - powiedziała, kiedy ugryzłpierwszy kęs.Fox tylko się uśmiechnął i szedł dalej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]