[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wewnątrz autokar był częściowo podzielony nadwa poziomy - kabina kierowcy znajdowała się na dole,przedział dla pasażerów na górze.Na dole mieściła siękuchnia z kuchenką mikrofalową i lodówką, toaleta che-miczna i kabina na ubrania.W tylnej części górnego po-ziomu wydzielono pomieszczenie konferencyjne dla dzie-sięciu osób.Autokar wyposażono w sprzęt wideo, radio-stację, klimatyzację i fotele szersze niż siedzenia w luksu-sowej klasie biznes odrzutowców.Krótko mówiąc, była towspaniała maszyna.Samobójcy rozpalili przed domem ognisko i powiesilina drewnianym pałąku wielki imbryk do kawy.Kobietyzaczęły nakrywać do śniadania na tarasie willi i stawiały nastół wszystko, co w obozie miały najlepszego: kiełbasę,gotowane jajka, bułki upieczone w ziemnym piecu, sok ikawę.Wicedyrektorka szkoły Puusaari zaprowadziłaprzewoznika Rauna Korpelę na taras, żeby zjadł porannyposiłek.Korpela był ruchliwym, pełnym życia mężczyzną i niesprawiał wrażenia zmęczonego, chociaż podróżował całąnoc aż z Pori.Chwalił autokar, że jest tak dobrze wyposa-żony i że można nim jechać bez przerwy choćby tydzień inie ma się ochoty na kawę, nie mówiąc o śnie.Pułkownik poszedł po segregator, w którym międzyinnymi znajdowała się też odpowiedz Korpeli na ich ogło-szenie prasowe.Była to po prostu wizytówka biznesowafirmy Szybkie Linie.Na odwrocie karty właściciel napisał: Bardzo interesuje mnie samobójstwo, ale nie mam terazczasu pisać.Skontaktujcie się ze mną, to porozmawiamywięcej na ten temat".Pułkownik zamknął segregator.Potem zaczął opowia-dać, jak wygląda sytuacja grupy.Zdradził, że posiada listy92od ponad sześciuset Finów oraz ich dane adresowe, którepozwoliły im zorganizować seminarium w Helsinkach.Przedstawiwszy przebieg spotkania i wydarzenia, które sięrozegrały pod koniec, pułkownik zapytał Korpelc, czywłaściwie rozumie idee przyświecającą grupie.Tutaj niechodzi o luksusową wyprawę turystyczną, ale o ludzi, sta-wiających sobie podstawowe pytania, i ich cierpienia, którestarano się zmniejszyć wspólnym wysiłkiem.Pułkownikchciał tylko wiedzieć, jakie problemy ma Korpela i czymógłby o nich opowiedzieć.Przewoznik odparł, że przez telefon otrzymał dokładneinformacje na temat zamiarów samobójców i nie manajmniejszych wątpliwości co do celu grupy, którym jestwspólna, szczęśliwa śmierć.- Popieram tę ideę bez zastrzeżeń.Korpela powiedział, że jest wdowcem, ale to go niemartwi, wprost przeciwnie.Ma swoje powody, żeby sięzabić, a są one wystarczająco poważne.Jednak nie chciałteraz przy wszystkich mówić o nich ani analizować swoichspraw.Pragnął tylko oddać samego siebie, a przedewszystkim swój autokar innym do dyspozycji, i to bez-płatnie, a można nim pojechać nawet na kraniec świata.Korpela już przez telefon dowiedział się o ewentualnej po-dróży samobójczej na Nordkapp.Uznał ten pomysł zawspaniały.Dodał, że jest człowiekiem lubiącym dalekiewyprawy i nigdy nie popełniłby samobójstwa w sąsiedz-twie.Stwierdził, że w pojedynkę też mógłby się pozbawićżycia, ale pociąga go współpraca w tej dziedzinie.Oznajmił, że w każdej chwili może zostawić swoją fir-mę przewozową.Nie ma spadkobierców, tylko dalszychkrewnych, z którymi nigdy się dobrze nie dogadywał.Sa-ma praca, zlecenia na przewozy ludzi po Finlandii, stałasięostatnimi czasy nieprzyjemna.Korpela stwierdził, że maserdecznie dość wrzeszczących hokeistów, którzy zamro-czeni piwem bałaganili w czystych autokarach i robili so-bie żarty z kierowców.Wcale nie lepsi od nich byli wetera-ni wojenni, którzy podczas podróży do Leningradu brudziliswoimi wymiocinami wnętrza pojazdu.Czasami przewoziłturystów z YMCA, ale to też nie budziło w nimentuzjazmu, bo świetoszkowate marudy narzekały, na copopadnie: a to, że jest przeciąg, a to, że zbyt gorąco.Cochwila jakiś dziadek chciał wychodzić za potrzebą.W ka-wiarni trzeba było czekać na spózniające się kobiety i pod-sadzać je w pocie czoła przy wejściu.W nagrodę musiałpodczas jazdy wysłuchiwać śpiewanych fałszywie psal-mów, co z godziny na godzinę aż mu rozsadzało głowę.Korpela podjął decyzję.Nowego autokaru - DeltaJumbo Star - nikt na pewno nie będzie już kopał, nikt niebędzie dziurawił karoserii ani rzygał w środku jak świnia.Nikt też nie będzie zostawiał śpiewników wetkniętych wkratki klimatyzacji.- Postanowiłem także, że już nigdy w życiu nie będęjechał według rozkładu jazdy.Co grupa na to? Czy taki fa-cet przyda się do towarzystwa?Pułkownik Kemppainen uścisnął rękę przewoznika ipoprosił, by przyłączył się do ich grona.Wszyscy krzyk-nęli hurra" na cześć nowego członka tak głośno, że nurypływające rankiem po spokojnych wodach ChmielowegoJeziora, zanurkowały przestraszone na błotniste dno i niemiały odwagi wrócić na powierzchnię przez dobrych kilkaminut.Po śniadaniu wszyscy wyruszyli na jazdę próbną.Byłookoło siódmej.Autokar jechał szalonym pędem przezhameńskie miejscowości: Turenki, Hattulę, Hauho, Pal-94kane i Luopioinen aż do Lampi, gdzie zjedzono posiłek.Gdy wybiła godzina dziesiąta i otwarto sklep z wódką,wycieczkowicze kupili dwadzieścia butelek szampana izakręcili z powrotem nad Chmielowe Jezioro, żeby opićstatek flagowy firmy Szybkie Linie Korpeli.W najlepszym momencie zabawy na podwórko willizajechało czarne auto osobowe, z którego wygramoliło siędwóch mężczyzn, wyglądających na rzeczowych, choć za-kłopotanych.Obaj byli bardzo zaskoczeni dużą liczbą osóbbawiących się wesoło na tarasie willi i na podwórku.Oficjalnie chrząkając, zapytali o gospodarza.Sztywni przybysze przedstawili się Rellonenowi: jedenz nich okazał się miejscowym komendantem policji, adrugi prawnikiem z Helsinek.Ten ostatni poinformował,że reprezentuje zarząd zajmujący się masą upadłościowąfirmy Rellonena.Dyrektor próbował częstować gościszampanem, ale ci nie byli w nastroju do zabawy.Przyjechali z całkiem inną, niewesołą sprawą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]