[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podcięty i trafiony pięścią w skroń padł bezwładnie na beton. Dureń& mruknął Pamiętający, przeszukując pośpiesznie kieszenie nieprzy tomnegomężczy zny.W jednej z nich znalazł to, czego potrzebował: grube rzemienie z wy prawionej skóryszarika.Ułoży ł ręce stalkera na plecach i związał je ciasno w nadgarstkach.Potem spętał mu nogiw kostkach.To załatwiało sprawę.Przy najmniej na razie.Niemota przy glądał się temu wszy stkiemu szeroko otwarty mi oczami.W drżący ch rękachtrzy mał nóż, jakby spodziewał się ataku niewidzialnego przeciwnika.Nauczy ciel poprosił gestem,by się uspokoił.Potem kazał mu schować nóż.Na py tanie, co się stało, odpowiedział zgodniez prawdą: Nie wiem.Zostań tutaj.Pilnuj go pokazał związanego Hufnala.Sam wy jął z chlebaka maskę przeciwgazową, nałoży ł ją i docisnął starannie wszy stkie paski.Włoży ł też skórzane rękawice, takie, jakich uży wano na powierzchni.Nie wiedział jeszcze, cozamroczy ło albo zabiło przewodnika, dlatego wolał się zabezpieczy ć na wszy stkie sposoby.Zanimruszy ł w kierunku leżącego pod bary kadą stalkera, raz jeszcze uspokoił gestem sy na.Po chwilinamy słu kazał mu także założy ć maskę.Zruba by ł martwy.Po odwróceniu na plecy Pamiętający zobaczy ł siną twarz, wy bałuszone oczy i opuchniętynienaturalnie języ k wy stający z rozchy lony ch ust.Widok ty powy dla ofiary uduszenia lubotrucia.Nauczy ciel zerknął w stronę bary kady.Podszedł do betonowej ściany i sam zajrzał w otwór strzelniczy.Nic, ty lko ciemność.Nieprzenikniona, jakby przestrzeń po drugiej stronie zalano gęstą smołą.Ktoś musiał zasłonićszczeliny grzy by tutaj rozpleniły się tak bardzo, że trudno by ło znalezć choćby kawałek wolnejściany.Pamiętający przeszedł do drugiego otworu, lecz i tam nie zdołał niczego dostrzec.Na koniecprzy jrzał się pły cie zabezpieczającej przejście.Gruba na trzy milimetry stalo charaktery sty cznej prasowanej w jodełkę powierzchni przy legała idealnie do wgłębieniaw betonowy ch ścianach.Zabezpieczona od drugiej strony sztabami i łańcuchami by ła nie doruszenia.Widział, jak budowano podobne umocnienia w jego enklawie, wiedział więc, że łatwiejby łoby rozwalić zbrojony mur, niż wy rwać z zawiasów te wrota.Tutaj kończy ła się ich droga na zachód.Przeszli taki kawał, żeby natknąć się na przeszkodę nie do przeby cia.Od drugiej enklawy ześluzą dzieliły ich dwa kilometry tuneli.Będą musieli cofnąć się aż za Kapitol, a potem pójść napółnoc i& Nauczy ciel pokręcił głową.Plan kowala tak czy inaczej wziął w łeb.Niejaki Gollum,kimkolwiek by ł, miał mu przekazać wiadomość dla ludzi z Wieży oraz informacje doty cząceaktualnej sy tuacji za Strefą Zakazaną.Pieprzy ć wiadomość, ale bez ty ch informacji będziebezradny jak dziecko we mgle.A obcy szy bko ginie w tej krainie, jak mawiano za jego czasów naterenach rządzony ch żelazną ręką przez Dresów i Pasów. Kurwa jego mać! wrzasnął, zanim walnął z cały ch sił w stalową pły tę, która odcięła go niety lko do burzowca, ale i od przy szłości.Stal zawibrowała od uderzenia, metaliczny łomot odbił się setny m echem w klaustrofobicznejprzestrzeni.Zanim umilkł w oddali, Pamiętający szedł już w kierunku sy na, a ten&Niemota, klęczący obok nieprzy tomnego wciąż stalkera, zerwał się nagle.Cofnął się też o krok,wy puszczając nóż z dłoni.Nauczy ciel zamarł.Usły szał za plecami cichy zgrzy t, jakby metal tarł o metal.Odwrócił się wolno, czując, że mukark szty wnieje.Zanim spojrzał ponownie na bary kadę, zrobiło mu się zimno.Stalowa pły taodchy lała się coraz szy bciej w asy ście pisku zawiasów i klekotu luzny ch łańcuchów.Zaskoczonyty m widokiem zdębiał do tego stopnia, że nie drgnął nawet, gdy opadająca blokada runęła nabetonową pochy lnię.Gdy by stał ty lko o krok bliżej, zmiażdży łaby go na amen
[ Pobierz całość w formacie PDF ]