[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Urósł i rozpostarł skrzydła.Zionął w niąogniem.Szedr mimo woli skuliła się ze strachu przy posadzce.Wiedziała przecież, że ten smok, ten ogień, niesą prawdziwe.To tylko sztuczki zmiennokształtnego!Ale on już wykorzystał jej chwilę słabości, już siedział jej na karku, wczepiając pazury pod łuski nabokach.To ona znała Ogień! Z najszczerszą wściekłością wydobyła ze swych płóc prawdziwą płomiennąkaskadę.Prosto w jego oczy i rozwarty pysk! Puścił ją, zeskoczył.Runęła za nim, a on rozpostarł skrzydłai wzniósł się w powietrze.Wyżej, dalej!Zatoczył krąg nad salą, a wszyscy obecni skulili się z obawy, że rozwścieczony potwór zahaczy o ichgłowy.Ktoś krzyknął, ktoś osunął się na posadzkę zemdlony.Nel Sa Ina wrzeszczała, próbując137 Olga Janik Siostrazaprowadzić porządek, a kilku zawezwanych zbrojnych stało z rozdziawionymi gębami w otwartych terazna ościerz drzwiach pomieszczenia.Nie byli w stanie nic zrobić.Nic z tego jednak nie docierało do Szedr.On widziała tylko zemstę, nienawiść&Aszka wyleciał przez szerokie drzwi sali audiencyjnej, wprost w ciekawski tłum, zgromadzony wkuluarach.Znów rozległy się krzyki przerażenia, ludzie zaczęli bezładnie uciekać, potykając się i tratującnawzajem.A smoki rozpoczęły szaleńczy rajd po korytarzach i krużgankach zamku.Morf nie uciekał.Nie przestraszył się swojej siostry; smoki nie znały strachu.Chciał ją zmęczyćpościgiem, zmylić.Gdy została za nim zbyt daleko, nie wyrobiwszy się w nagłym zakręcie, przylgnął dościany, starając się upodobnić do niej najbardziej, jak się dało, naprędce skonstruowanym zaklęciem.Wystarczyło, by Szedr przeleciała koło niego, niczego nie zauważając.Nawet drgania aury magicznej.Zbyt była pochłonięta pościgiem.Zmiennokształtny przywrócił swą postać i skoczył za smoczycą.Teraz to on był ścigającym, a onaściganą.Zorientowała się natychmiast i zanurkowała w szeroką klatkę schodową, próbując unikiempozbyć się go ze swego ogona.Nie trafiła jednak i zawadziła skrzydłem o kolumnę, wspierającą stopnie.Ukruszony kawałek muru sturlał się z hukiem na podest pół piętra niżej i roztrzaskał w drobny mak.Asmoczyca, ledwie wyrabiając na zakręcie, wpadła w niższy korytarz przyziemia i leciała, z impetemmachając skrzydłami, roztrącając gapiów, którzy zawędrowali aż tam.Sale pałacu w Xen Melair zaiste niebyły budowane z myślą o tak potężnych stworzeniach.W końcu Szedr wypadła na dziedziniec i odwróciłasię nagle w kierunku napastnika.Aszka zarył pazurami w miejscu, starając się wyhamować, by nie wpaść na siostrę całym ciężaremswego cielska.Dostrzegł jej nastroszoną grzywę, gotowe do ataku szpony i zęby.Zdołał się zatrzymać wsamą porę, by uniknąć spotkania z nimi.Stanął, spojrzał drwiąco w jej złote oczy i& zniknął! Szedr ryknęła wściekle.Jak to możliwe? Niemógł wyparować, nie teleportował się również, nie był w tym aż tak dobry.Zmienił się w coś małego!Tak, to potrafił.Smoczyca rozejrzała się po posadzce i dostrzegła małe zwierzątko, przebiegające międzyjej nogami.Zanim się odwróciła, on już tam był i otwartą paszczą, najeżoną ostrymi zębami, mierzył w jejszyję.Zwarli się.Drapali pazurami, bili skrzydłami i gryzli.Szedr czuła jego kły wbijające się coraz głębiej,docierające już niemal do tętnic; czuła ciepło na swych dziąsłach, gdy miażdżyła jego łuski, jego ciało.Zwiotczał nagle, zmiękł, zcieniał jak wąż, wyślizgnął się z jej morderczych objęć.Pomyślała, że zanadtoszafuje magią.To go męczy, niedługo go wyczerpie.Jeszcze jedna zmiana i zabije go z łatwością.Zmienił się!& ale Szedr nie zaatakowała.Stała zaszokowana, widząc przed sobą jedyną istotę, którą w życiu kochała.Całym swym smoczymsercem, zdolnym do wielkiej miłości.138 Olga Janik SiostraZza swych pleców usłyszała czyjś stłumiony okrzyk i to ją przebudziło.To tylko sztuczka morfa! Ten, kto przed nią stoi, to nie Ochan! A jednak trudno było zaatakować tępostać.Coś ją powstrzymywało, choć jako człowiek Aszka także nie był w stanie zrobić jej krzywdy.Uskoczył, chcąc schwycić jakiś oręż, którym mógłby się posłużyć i to wystarczyło smoczycy.Nie poruszałsię tak, jak tamten człowiek, był niezgrabny w tym ciele i nie miała już skrupułów.Przywołała moc Ognia z samych głębin swych trzewi.Ochan zginął w płomieniach, niech tęprofanację, której dopuścił się jej brat, także pochłonie żar!Poczuła drgnienie Kręgu, poczuła euforię i zionęła Ogniem.Aszka nie miał szans.Elheres zemdlała.Wiedziała, że to wszystko nieprawda, że iluzja, morf, dwa smoki walczące.Alezmysły zobaczyły rzeczywistość taką, jaką czary kazały im widzieć.Dokładnie powtórzenie sytuacji przedparu miesięcy.I po prostu nie wytrzymała.Zita z Baaxem zbiegli przed chwilą na dziedziniec, zaalarmowani walką, gubiąc w zamieszaniuMeknarina i Kirema.I teraz, gdy w zgromadzonym tłumie rozpętała się panika, Zita w pierwszym odruchuskoczyła ku przyjaciółce, by uchronić ją przed rozdeptaniem.Baax jednak został w miejscu z rozdziawionągębą i dziewczyna zawahała się, kogo powinna ratować
[ Pobierz całość w formacie PDF ]