[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy to panu odpowiada?RLTRosamund ścisnęła mocniej dłoń Antona.To nie może być prawdą, to mi się tylkoprzyśniło, myślała.Właśnie otrzymała wszystko, czego pragnęła.Obejrzała się na ojca i stwierdziła, że się do niej uśmiecha.Potem uniosła wzrok naAntona.Ujrzała własną radość bijącą z jego pięknych, ciemnych oczu.- Odpowiada mi w najwyższym stopniu, Wasza Wysokość - odparł.- A pani, lady Rosamund? Przyjmuje pani taką wygraną w zakładzie?- Przyjmuję, Wasza Wysokość - szepnęła, niepewna, czy nie wymawia tych słówwe śnie.- Całym sercem.- Nie lubię tracić swoich dwórek, ale za to będziemy mieli wesele! A teraz wszyscyzatańczmy! Panie Vernerson, zechce pan zostać moim partnerem? - Królowa wyciągnęłarękę do zgiętego w ukłonie Szweda, muzycy zaś zagrali galiarda.- Nie co dzień trafia sięnam taka okazja! Tańczmy więc!Roześmiani Rosamund i Anton dołączyli do tancerzy.Wirowali i podskakiwali, aż znalezli się przy drzwiach i mogli się niepostrzeżeniewymknąć.Na zewnątrz sali balowej zostali wreszcie naprawdę sami.- Czy to prawda? - szepnęła, trzymając go mocno za ręce, żeby nie mógł uciec.Nieteraz, gdy ich marzenia właśnie się spełniają.- Możemy wziąć ślub i zamieszkać w na-szym własnym domu tutaj, w Anglii?- Na to wygląda - odparł ze śmiechem.- Ale czy chcesz za mnie wyjść, Rosamund?Po wszystkich moich głupich zachowaniach? Czy będziesz szczęśliwa jako lady Gustav-son, z dala od tego wspaniałego dworskiego życia?- Będę najszczęśliwszą kobietą w kraju! - krzyknęła.- Potrzeba mi tylko twojej mi-łości!- Masz ją, moja pani.Na zawsze.- Zdjął złoty pierścionek z rubinem i nałożył jejna palec.- Ponieważ nie umiesz jeszcze jezdzić na łyżwach, uczciwie go wygrałaś.Rosamund położyła swoją białą dłoń na jego ramieniu okrytym czarnym kaftanemi podziwiała blask kamienia, lśniącą obietnicę, którą ze sobą niósł.- Pierścionek z rubinem jest już mój, a twoje serce? - zapytała żartobliwie.- Moje serce? Należało do ciebie od chwili, gdy po raz pierwszy cię ujrzałem.RLT- Podobnie jak moje do ciebie.Na zawsze.Epilog- Widzisz, Bess? - szepnęła Rosamund.Unosiła wieniec z jemioły nad kołyską córeczki, a maleńka Bess sięgała po niegopulchną rączką.Rosamund całowała jej różowe paluszki, podziwiając ich doskonałość.Mała śmia-ła się i gaworzyła, wierzgała nóżkami pod długą koszulką.Obok w kominku trzaskał we-soło ogień, rzucając blask na zielone gałązki i czerwone wstęgi, którymi udekorowali naświęta wielki hol.- Wiesz, co to Boże Narodzenie, prawda?Poruszała miarowo wieńcem, za którym córeczka wodziła z fascynacją wzrokiem.Miała ciemne oczy jak ojciec, lecz jasne włosy jak matka.- Rok temu poznałam twojego tatę w najzimniejsze święta, jakie pamiętam.A terazmam ciebie.- Serce Rosamund zalewała radość.- Zwięta Bożego Narodzenia to naj-piękniejsza pora w roku.- W pełni się z tym zgadzam - rzucił Anton.Wkroczył właśnie do holu, jeszcze w butach do konnej jazdy.Wniósł ze sobą za-pach mrozu, choinek i dymu.A kiedy ją pocałował, Rosamund od razu mu darowała, że także wniósł na butachśnieg.- Jak się moje panie mają? - zapytał.Sięgnął po delikatną rączkę dziecka, a mała ze śmiechem chwyciła go za palec.- Całkiem dobrze.Dekorowałyśmy dom i liczyłyśmy na twój myśliwski sukces.-Rosamund uwielbiała widzieć męża i dziecko razem, swoje dwie wielkie miłości.- No i go odniosłem! Na powitanie twoich rodziców wydamy jutro wspaniałe przy-jęcie.- Nie dbają o to.Chcą tylko zobaczyć Bess.- Mam nadzieję, że ich uprzedziłaś, że jest najpiękniejszym dzieckiem na świecie?RLT- Uprzedzałam w każdym liście od dnia, w którym się urodziła.Mama odpisała, żew wypadku jej wnuczki to oczywiste, a ojciec, że musimy ją wydać co najmniej za księ-cia.Anton się zaśmiał.- Zaczekajmy z tym przynajmniej do czasu, aż zacznie chodzić.Rosamund otuliła Bess obszytym futrem kocykiem i wręczyła dziecku zabawkę -mięciutką owieczkę.- Widziałam rano, że przyszedł list od Celii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]