[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Niemkinię za żonęwziął i po niemiecku zażywać nas chce, a myśmy do swobody nawykli i obcegoprawa ani obyczaju znać nie chcemy.Gość się na to uśmiechnął.- Czy wiarę też nową - spytał - myślał zaprowadzać?- O tej my od niegośmy nie słyszeli - odparł Piastun - choć o niej inni ludzieróżne wieści głoszą.Obcego nic znać nie chcemy.- Dobrze czynicie - rzekł gość - ale nie wszystko cudze złym jest.Z mowynaszej poznajecie, że my Niemcami nie jesteśmy, ani ja, ani towarzysz mój, aleco dobrym mają, to od nich wziąć się godzi.- A cóż dobrego stamtąd przywożą? - mówił gospodarz.- Nie wiem.Jeśli oręż,co zabija - zbójeckie to dobro, jeśli świecidła, co niewiasty płochymi czynią -trucizna to.Mamy ziemię swą, co nas żywi, pieśni swe i dzieje, które karmią,bogi nasze.cudzego nic nie potrzebujemy.Gość młodszy westchnął.- Wiele z Niemiec idzie - rzekł - ale przez Niemcy tylko przechodzi i nie jestniemieckim.A gdyby przez ich kraj płynęło błogosławieństwo i pokój dlaświata?- Pokój? Błogosławieństwo? - spytał Piastun - święte to rzeczy są, ale jakżebyprzez ręce ludzi, co łupieżą i morderstwem żyją, iść one mogły?Zamilkł na chwilę, a wtem weszła niewiasta Piastowa, Rzepica, osłoniona pobiałogłowsku dawnym zwyczajem, z zawiniętym czołem i usty, w bieli cała,sama przynosząc jadło: Za nią służebne dziewki placki, miód i kubki niosły.Pokłoniwszy się podróżnym i zastawiwszy stół ustąpiły zaraz na stronę, gdyż tu,jak wszędzie, nie godziło się niewiastom pospołu z mężczyznami siadać.A gdy ich starzec do jedzenia zapraszał, obaj goście powstali ze swoich miejsc,stanęli obróciwszy się ku wschodowi, ręce poskładali, z głowy zdjęli nakrycie ipoczęli coś szeptać, nad jadłem zastawionym czyniąc znaki.Piastun się uląkł nieco, widząc w tym czary jakieś.- Nie juści - zapytał - czarownikami jesteście? Na co te znaki czynicie idlaczego?- Nie obawiajcie się czarów - odparł młodszy z gości siadając po chwili.- Myczary odganiamy, ale ich nie czynimy.Zwyczajem jest u nas, na Morawie, Bogawzywać przy każdej czynności i jego błogosławieństwa.152- Jakiego Boga? - zapytał Piast - słyszeliśmy, że Czechy i Morawce nowegoBoga, którego Niemcy z zachodu przynieśli, u siebie też wyznawać zaczęli.- My nie znamy innego Boga, tylko jednego na świat cały - rzekł powoli gość -Boga, który jest ojcem wszystkich narodów i ludzi i panem całego świata awszelkiego kraju.którego dziećmi wszyscy jesteśmy.Piast, zdumiony nieco, słuchał.- Takiego Boga i myśmy niegdyś wyznawali - rzekł - jednego i najwyższego,wyznajemy go i teraz, choć pomniejszych duchów moc jest wielka.Goście spojrzeli po sobie i milczeli trochę, chleb łamali głód zaspokajając.- O tej nowej wierze - odezwał się Piastun - myśmy też już wiele słyszeli.są i unas tacy, co dla niej swoje bogi porzucili.Jesteścież wy też takimi ludzminowymi?- Tak, jesteśmy nimi, dziećmi Boga jedynego - przerwał drugi - nie zapieramysię tego.Piastun się zamyślił głęboko i odsunął nieco.- Mieczami i krwią nawracają ku niemu Niemcy za Aabą - rzekł chłodno - a myz nimi jednego Boga mieć nie chcemy.Przybyli goście znowu się zmierzyli oczyma i poszeptali cicho między sobą.Piastun uprzejmie ich do jedzenia zapraszał.Widać było, że go ciekawość iniepokój do pytań pobudzały, gdyż coraz wtrącał coś, aby się o nowej wierzedowiedzieć.Nie była już chrześcijańska wiara zupełnie obcą w Lechii, wciskała się ona zewszech stron, ale zarazem mieszała z dawną, i była tylko nowymbałwochwalstwem, torującym drogi nawróceniu.Godło krzyża jako amuletwisiało już utajone na niejednej piersi, kładziono je poganom do mogiły.Byliludzie ochrzczeni, a żyjący potem w pogaństwie, które ich otaczało.Tłumyjednak przywiązane były do wiary ojców, do podań starych, do związanego znimi porządku i obyczaju społecznego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]