[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widzisz, były skargi i.Chłopak obrócił się, przyjrzał twarzy Doogiego i wykrzywiłz niedowierzaniem.- Jezu Chryste! - zawołał.- Co ty tu robisz, 0'Mara?Myślałem, że jesteś gdzieś w Afryce, studiujesz technikikopulacyjne jeżozwierzy czy coś równie głupiego!- Jimmy Brown! sapnął Doogie, w końcu rozpoznającpomalowaną na biało i niebiesko twarz jednego ze swoichkolegów ze studiów w Edynburgu.- Co cię sprowadzana.?- A co to za ciuszki? - przerwał mu Jimmy, z kpiącymuśmiechem dotykając klapy błękitnego blezera Doogiego.Spojrzał na identyfikator.- Merryweather Holidays? O co tu wogóle chodzi, co?Doogie mógłby zapytać Jimmy'ego, dlaczego ten ma twarzpomalowaną w barwy szkockiej flagi, ale nie były to ani pora,ani miejsce na studenckie docinki. Teraz to nieważne powiedział sucho. To długahistoria. Ruchem głowy wskazał roztańczonych kumpliJimmy'ego. Ale radzę ci szybko ogarnąć tę bandę, albowszyscy spędzicie noc w miejscowym pierdlu!Twarz Jimmy'ego wykrzywił głupkowaty uśmieszek. Eee tam, to tylko zwykli studenci medycyny zEdynburga.Zwiry i czuby co do jednego. SzturchnąłDoogiego w żebra i puścił oko. Głupi, ale niegrozni, ha, ha! Słuchaj warknął Doogie Guardia Civil nie będziepytała, czy uczycie się na lekarzy, czy na śmie-ciarzy.Dla nichwszyscy będziecie kibolami, a. Przerwał, kiedy zauważył uJimmy'ego coś dziwnego. Twoje oczy powiedział,wpatrując się w pusto uśmiechniętą twarz. Twoje zrenice.Popatrz tylko na nie.Boże, wyglądają jak dziurki wysikane naśniegu! Coś ty brał, człowieku?Jimmy wzruszył ramionami. Eee, tylko parę eksów. Ecstasy? No, a przynajmniej coś w tym rodzaju. Jimmywskazał ruchem głowy swoich kumpli z medycyny. Cigoście mają dojście do różnych rzeczy.Mniej idzie na wódę.Doogie się wzdrygnął i rozejrzał, czy ktoś nie podsłuchał tejrozmowy.- No, mam cholerną nadzieję, że żaden z was me przywiózłtego ze sobą.Mówię ci, Jimmy, hiszpańska policja.Jimmy uspokajająco położył mu rękę na ramieniu.- Może jesteśmy nienormalni, 0'Mara, ale me jesteśmy,kurwa, debilami! Chytrze puścił oko. Zresztą, skoro siętu obracasz, na pewno pokażesz nam, gdzie można kupić małądziałeczkę, co?Niektórzy z bardziej liberalnych pasażerów ucieszyli sięgłośno, kiedy dwaj zdejmujący bagaże koledzy Jimmy'ego wkońcu ściągnęli nieprzytomnego gościa z taśmociągu tylkopo to, by upuścić go na marmurową podłogę, gdzie przetoczyłsię znów do poprzedniej nieskromnej pozycji.Byłnieprzytomny i było mu z tym dobrze.Doogie zauważył, że przy jednym z wyjść stoi dwóchpolicjantów w zielonych mundurach.Zimnym wzrokiemobserwowali tę pantomimę, z rękami położonymi groznie nakaburach pistoletów.Doogiego okropnie kusiło, żeby sobiepójść i pozwolić, by stało się to, co nieuniknione.Może noc wceli była właśnie tym, czego ta banda samolubnych wariatówpotrzebowała.Z drugiej strony, do cholery, w końcu sam byłstudentem.Wepchnął się między tańczących.- Dobra, panowie, wystarczy! - wrzasnął, a potem podszedłdo dudziarza i wyrwał mu ustnik.- Hej! - wrzasnął dudziarz, kiedy instrument z jękiem upadłobok niego na ziemię. Mogłeś mi, kurwa, powybijać zęby!Jeden z potrąconych tancerzy podszedł z grozną miną doDoogiego. Tak, w kulki lecisz, dupku? warknął, a jego koledzyzwarli szeregi. Myślisz, że taki jesteś twardy, co? Nie, ale oni tak odparował Doogie.Wskazał dwóchfunkcjonariuszy Guardia Civil, którzy właśnie szli ku nim zrewolwerami w pogotowiu.Dudziarz zbladł. O cholera! jęknął. Psy! Tak powiedział Doogie ci goście nie będą się zwami cackać jak ci w Edynburgu w sobotę wieczorem.Jimmy Brown, jako jedyny, szybko się orientował. Lepiej go posłuchajcie, chłopaki poradziłgorączkowo. To jeden z nas i chyba wie, co tu się dzieje! Zgadza się potwierdził Doogie, czując, że wzrastajego pewność siebie. A dzieje się to, że wy, głąby, jeśli sięnatychmiast me ogarniecie, wrócicie do domu z połamanymikośćmi, wszami, dyzenterią, szkorbutem i rozepchanymdupskiem po kilku miesiącach w towarzystwie ludzkichszumowin, które tu trzymają na dołku!Dwóch policjantów tymczasem stanęło kilka kroków odnich.Z typowymi pokerowymi minami przyglądali sięrozwojowi sytuacji, ostentacyjnie ignorując prośby niektórychpoirytowanych pasażerów tego samego lotu, którzy domagalisię, żeby wsadzić tych półgłówków do więzienia", alboprzeciwnie wypierdo-lić tych chamów z wyspy!". To wasze Merryweather Holidays! zapiszczałazdenerwowana mieszkanka Glasgow do Doogiego,kiedy odnalazła już swój bagaż. Dziadostwo! Takiegochamstwa z Edynburga do samolotu glasgowczycy by niewpuścili!Wśród studentów w kiltach zapanowała ponura cisza. Dobra, chłopaki, nie podoba mi się to powiedziałJimmy Brown, zerkając to na jedno wyjście, to na drugie.Wszystkie były strzeżone przez dwójki uzbrojonychpolicjantów. Pilot dał znać przez radio stwierdził Doogie rzeczoczywistą. Dlatego jeszcze jeden wygłup i wpadliście pouszy.Mina Jimmy'ego robiła się z każdą chwilą coraz bardziejskruszona. Co proponujesz, Doogie, kumplu? spytał. Proponuję, żebyście zabrali swoje rzeczy z taśmociągu,zebrali naćpanego kumpla z podłogi i wsadzili na wózek, apotem cichutko poszli do wyjścia A, o tam.Aha, i niezaszkodzi, jak po drodze przeprosicie tylu ludzi, ilu się wamuda.Ruszył do wyjścia. Do zobaczenia w hali przylotów, tam zobaczymy, codalej.Stłoczony klan nagle chóralnie odchrząknął.Doogie poczułdłoń na ramieniu, odwrócił się i zobaczył powód ich nagłegoniepokoju. Lo siento, seńor, pero estos chicos no pueden salir.Nawet jeśli ktoś nie znał hiszpańskiego, ton i minapolicjanta Guardia Civil nie zostawiały wątpliwości, że nieprzyszedł tu się bawić w żadne gierki. Mówi, że nie możecie stąd wyjść przełożył ponuroDoogie.Powiódł wzrokiem po przybitej grupce studentów.-Któryś mówi po hiszpańsku?Zgodny chór wymamrotał, że nie.Zrozpaczony Doogiespojrzał na zegarek. No i świetnie - warknął.- Teraz będę musiał wasniańczyć podczas przesłuchania przez policję, zamiast zbieraćresztę pasażerów i wysyłać ich do hoteli.Co za upierdliwość! Nie musisz na nich czekać powiedział mu pohiszpańsku jeden z policjantów.On i jego kolega znaliangielski wystarczająco dobrze, żeby solidnie nastraszyć tębandę młodych lundticos.Potrzebował jedynie, by Doogiepotwierdził ich adres zamieszkania na wyspie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]